X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opuszczono zabudowa-nia klasztoru Rwi�tej Engracii wówczas dopiero, gdy ju� nie zawiera�y w sobie �ywegoobro�cy.Wówczas ca�a si�a francuska zebra�a si� w kolumn�, �eby wtargn�� do Srodka miasta i dojS�do mostu.Z placu Engracia trzy wyjScia prowadzi�y w trzy strony.Pierwsze na zachód doplacu i bramy Carmen obok klasztoru Sw.Józefa Del Calzas.Na pó�noc sz�a g�ówna arteriamiasta-ulica Engracia, otwieraj�ca si� na Calle del Cosso i wraz z ulic� Sw.Giliusza (od Cos-so do mostu) przecinaj�ca gród na dwie prawie równe cz�Sci.Trzecie wyjScie wiod�o nawschód, w ogrody i bocznice ku bromie Quemada.Wojska musia�y iS� wprost, w ulic� Engracia.Wezwano saperów odzianych w zbroje obl�-nicze, zaopatrzonych w oskardy, i ruszono gromadnie na mur zagradzaj�cy w�sk� szczelin�.Kiedy narz�dzia z dxwi�kiem uderzy�y w kamienie barykady, istne piek�o run�o na napastni-ków.Z dachów, z facjat, z nielicznych okien i strzelnic, z ka�dego pi�tra i zza ka�dego nie-mal kamienia run�y g�azy, bry�y �elaza, chlusn�y kadzie wrz�cego oleju i wody.Dym kara-binowy bucha� zewsz�d, nawet z ziemi, z okien piwnicznych.Francuzy i oddzia�y polskie bi�y w mur bagnetem.Rypali w nim szczerby, wszczepiali we�paznokcie i ko�ce stóp, darli si� na szczyt po wbitych karabinach jak po szczeblach.Skororuszono mur przecznicy z wierzchu, rzucili si� na pojedyncze kamienie i rwali je go�� garSci�w ogniu i dymie, wSród wal�cych si� gruzów.Nim Hiszpanie zdo�ali wymordowa� pierwsze szeregi, ju� ta barykada by�a roztrz�siona ba-gnetami i zamieni�a si� na osypisko ceg�y i wapna.Oszala�y zast�p zdobywców wlecia�w w�sk� czeluS� ulicy jak wybuch, jak pocisk ludzki wyrzucony przez si�a piekieln�.Zemstarzuci�a ich naprzód.Rozjuszony, Slepy gniew �elaznym ka�czugiem gna� do biegu.Ale skorotylko wychyn�li z do�u na wy�yn� gruzów zas�ony i pokazali si� w ulicy, z g��bi tego przej-Scia run�y w nich strza�y armatnie.Zatrz�s�y si� i stokro� odda�y huk olbrzymie, czarne bez-okienne gmachy, mury klasztorów, dzwonnice i wie�e koScio�ów.Kartacze porwa�y w sztukipierwsze g�owy i piersi.Jasna krew strug� Scieka�a po ceg�ach w p�askie rynsztoki ulicy.Ca�aona jak d�uga by�a poprzegradzana przedpiersiami.Wywalony bruk, p�yty marmuru i porfiru,wywalona z g��bin ziemia tworzy�y jakoby schody olbrzymie, wiod�ce w dó�.Miejsca nie zaj�te pod barykady podarte by�y przez rowy.Za pierwsz� bateri� wida� by�oni�ej drug�, dalej trzeci�.Cztery bli�sze bocznice z lewej strony ulicy Engracia i trzy dalszez prawej by�y zabarykadowane nagim murem powy�ej pierwszego pi�tra.Wszystkie drzwii okna zabite g�azami.Entuzjastyczne, ob��kane zdumienie w�osy napastuj�cemu t�umowi zje-�y�o.Mieli iS� w t� czeluS� w�sk� i si�gaj�c� ob�oków.Ulica ta wygl�da�a jak nieznacznep�kni�cie miedzy niebotycznymi murami.Wst��eczk� ognistego b��kitu ledwo by�o wida�mi�dzy gzymsem a gzymsem dachu.Tego jeszcze zdobywcy napoleo�scy nie widzieli na sze-rokiej ziemi.Rci�li z�by, Scisn�li w r�kach luty karabinów i czekali na znak komendy.Jed-nym susem skoczyli ku ziej�cym paszczom armat na wzniesieniu.Dopadli.Ujrzeli oczyma�ywych ludzi w tych murach �ywych.Ujrzeli zimnych, spokojnych kanonierów, �aduj�cychstrza� nowy.Tamci nie uszli przed lec�cym t�umem.Z milcz�c�, blad�, nieustraszon� pogard�bronili si� wyciorami.Na rozkaz poddania si� odpowiadali mamrotaniem modlitwy Smiertel-nej i Smiertelnymi ciosami.Powaleni na ziemi�, bronili si� no�em wyrwanym zza pasa.Ko-naj�c od stu w jedne piersi pchni�� bagnetu, szarpali z�bami r�ce i twarze �ywych i umar-357 �ych, jak psy oszala�e z dzikiej mi�oSci swojej, gdy nie daj� napadni�tego domostwa.Sk�utei roztrz�sione na bagnetach krwawe ich trupy po przejSciu zwyci�skiej kohorty Francuzówzwis�y na wznak, z rozkrzy�owanymi r�koma, na �o�ach, ko�ach i osiach armat jak potarganestrz�py sztandaru.Pierwszy pu�k piechoty nadwiSla�skie j i batalion pu�ku siedmdziesi�tego pod wodz� genera-�ów Verdiera i Lacoste a przesz�y przez pierwszy wa� i rzuci�y si� na drug� bateri�.Zaledwie,trupami zawalaj�c ulic�, wymin�li jedn� z przecznic, rzuci� si� na nich zza barykady t�um Hisz-panów.Musieli teraz walczy� na wsze strony, ra�eni z góry bez jednej chwili wytchnienia.Krzysztof Cedru znalaz� si� w ulicy Engracia pod bezpoSredni� komend� genera�a-in�ynieraLacoste a.Wkrótce jednak koleje walki rzuci�y go mi�dzy inne grupy.Oszo�omiony, og�u-ch�y od huku, jak w twardym Snie p�dzi� naprzód z innymi, przyciskaj�c figur� swoj� domurów niezmiernych kamienic.Przebrn�� rowy i �ywe wa�y pierwszej baterii i z nag�a trafi�w wy�amane wejScie trzeciej uliczki, skr�caj�cej od Engracia na lew� stron�.Wolty�erowie;pierwszego pu�ku zmagali si� tu jeszcze z Hiszpanami.Rzuci� si� i on w t�um.Obro�cy, wy-mordowani w samym wy�omie, poranieni i sk�uci, rozpierzchli si�, i tylko z górnych okienwci�� jeszcze pada�y strza�y [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire