[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najwyrazniej wychynął z nicości, być mo\e przywołany dzwiękiem dzwoneczka.Kobieta podała teraz srebrny dzwonek Selinie, ale na jej twarzy malowała siętwardość, niemal\e wrogość, gdy powiedziała: - Ten dom jest teraz twoim\yciem.Wkrótce zorientujesz się, \e ten dzwoneczek mo\e uwolnić cię od częścibólu, lecz nie od całego, na pewno nie od całego.Selinie zadr\ała ręka, gdypoczuła pod palcami wypolerowany metal.- Gdzie mój kufer podró\ny zestatku? - spytała tonem tak władczym, na jaki tylko pozwalała sytuacja.Kobietakrótko skinęła głową.- Powiedziano mi, \e nic nie nale\y ci odbierać.Có\,pewnie te\ nie masz nic takiego,-co stanowiłoby jakąkolwiek wartość dla naszego pana.Twoje rzeczy ju\ zostały przeniesione do przeznaczonych dla ciebie pokojów.Selina z ulgą wyprostowała głowę, chocia\ wewnątrz cała się trzęsła.- Wska\więc mi tam drogę - powiedziała do mę\czyzny, którego, jak przypuszczała,wyznaczono na jej słu\ącego lub niewolnika.Wystąpił z półmroku i wskazał nakolejne drzwi.Ten dziwny dom został widać zbudowany jak labirynt korytarzy,schodów, wąskich pasa\y i zamkniętych ogródków, kryjących się wewnątrzgrubych murów.Schody prowadziły w dół, stromo zakręcały półkolem, sufit nadnimi zbudowany został z kamienia, podłoga natomiast wyglądała na ubitąziemię.Dlatego te\ Selina nie zdołała opanować zaskoczenia, gdy znalazła się wjasno oświetlonym, wypełnionym zapachem kadzidła pokoju z ogniem płonącymna paleniskach pod wszystkimi czterema ścianami.Na środku wznosił się stospoduszek, piękne adamaszki połyskiwały w blasku igrających płomieni.Przyjednym z palenisk stało wielkie, odlane z brązu naczynie, ciche pluski płynącejwody mieszały się z dalekim pobrzękiwaniem instrumentu podobnego do kitary.Zciany nie były ani białe, ani te\ z ró\owego marmuru jak w domach greckichbogaczy.Podłogę pokrywała niezwykła mozaika, wiły się na niej gałązkikwiatów, postacie tańczących bogiń przeplatały się z ziejącymi ogniem smokamii walczącymi herosami.Zdobienia wykonano z tysięcy maleńkich kawałeczkówceramiki, wypolerowane lśniły niczym lód i woda.Turkusowe barwy tłaprzypominały kolor morza w sierpniu, ściany zakrywały gobeliny, równie\ oneutkane z przędzy o jaskrawych barwach, z wyraznymi motywami z czerni,czerwieni i połyskującej \ółci.Przedstawiały mę\czyzn i kobiety, baśniowezwierzęta i bo\ków w dzikim tańcu ku czci płodności.Usłyszała własnewestchnienie, które wyrwało jej się na widok tych niezwykłych piękności, ajednocześnie na policzkach zapiekł rumieniec.Te przesadnej wielkości organypłciowe rozognionych satyrów, cieknące mlekiem piersi, z którymiprzedstawiona została Demeter.Có\ to za miejsce? Jakaś barbarzyńskaświątynia ze skradzionymi fragmentami greckiej dumy? Przybytek wyuzdania,w którym dzikie plemiona mieszały krew własnych bóstw ze świętymi bogamiGrecji? Jeśli tak, to gdzie wobec tego są kapłani? Wyczuła, \e mę\czyznazaczyna się niecierpliwić.Ruszył wąskim balkonikiem, na którym się znalezli,roztaczał się z niego wspaniały widok na to pomieszczenie, lecz najwyrazniejkończył się po prostu gładką ścianą.Mę\czyzna ujął w dłoń kieł figury,przedstawiającej słonia.I wtedy ściana się otworzyła.Selinę wprowadzono dokolejnego wąskiego korytarza, oświetlanego tylko jednym słabym kagankiem.Dostrzegła cały szereg drzwi zdobionych cię\kimi okuciami, zabezpieczonych odzewnątrz solidnymi antabami.Mę\czyzna otworzył jedne z nich i poprosił, byweszła do środka.Dopiero teraz Selina pojęła, \e jest więzniem.Więzniemmiejsca, które przejęło nazwę od samego Hadesu, królestwa śmierci.Tamznajdowały się miejsca kazni, mroczne otchłanie nazywane Ereb i Tartar.Tamtak\e znajdowała się kraina dusz błogosławionych zmarłych, nazywana właśnieWyspą Błogosławionych i Szczęśliwych.Selina rozejrzała się po niewielkimpokoju.Jej kufer stał pod małym okienkiem, umieszczone w nim \aluzje z trawypapirusowej ledwie przepuszczały światło.Znajdowało się tu coś w rodzajułó\ka, szerokiego, nakrytego poduszkami i pledami."Wyglądało na stosunkowowygodne, lecz słupy przy nim pokrywały groteskowe rzezbienia przera\ającychmasek i potworów.W pokoju znajdowała się równie\ niska ława, być mo\eprzeznaczona do siedzenia i jedzenia na niej, a tak\e wysoki stołek, wycięty zpnia delikatnego liściastego drzewa.Mocno pociągnęła za sznurek,przytrzymujący \aluzje, pragnęła wpuścić jak najwięcej światła.Na wąskiejpółeczce ponad drzwiami, przez które właśnie przeszła, odkryła cały rządmałych figurek.Z wielkiego półmiska na niedu\ym stoliku ustawionym podoknem unosił się świe\y aromat pomarańczy i cytryn.Stał na nim równie\ sporydzbanek z dziobkiem, miała nadzieję, \e w środku jest woda.W ustach zaschłojej, były niczym zakurzona rana.Napiła się wody, która okazała się zaskakującoświe\a i chłodna.Potem uniosła wieko kufra i z zapartym tchem zaczęłaobmacywać stosy ubrań, niedu\e węzełki, małe pudełka z łyka i-zwoje papirusu, które ze sobą przywiozła.Jest! Sercena powrót zaczęło uderzać.Jest puchar.Tak samo cały, tak samo połyskującyzłotem.Uniosła go w górę i rozwinęła płótno, którym był zabezpieczony.Zabrałago pod okno, przykucnęła, przymykając oczy, bo światło słońca ostrymirefleksami odbijało się od metalu naczynia.- Dobry, potę\ny bo\e Słońca.Pomó\ mi teraz, gdy zostałam uwięziona w twoim kraju! Nie czuła nawet, jakłzy płyną jej z oczu podra\nionych ostrym blaskiem.Błagała tylko, by ktoś albocoś do niej przemówiło, by coś wyjaśniło, uspokoiło ją, \e wszystkie te straszne,przera\ające wydarzenia są jedynie snem, powstałym we wnętrzu pucharu.Alenic się nie zdarzyło.Osunęła się na łó\ko i dopiero teraz zauwa\yła, \eposypano je pachnącymi listkami ziół
[ Pobierz całość w formacie PDF ]