[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jestem Morris Wingate, ojciec Vanessy. Generał wyciągnąłdo niego rękę.Carl zmusił się, by ją uścisnąć.Poczucie wstydu natychmiast zbu-rzyło osiągnięty przez ćwiczenia spokój bo przecież dopiero cokochał się z córką generała w jego domu.Pojawił się także lęk, po-nieważ Vanessa twierdziła, że jej ojciec to bezwzględny morderca. A ty? zapytał generał.Carl przedstawił się, usiłując opanować drżenie w głosie. Rozumiem, że przyjaznisz się z Vanessą.123 Jesteśmy w jednej klasie.Pomagałem jej w matematyce. Naprawdę? Dobry uczeń i ambitny karateka.moja córka za-zwyczaj nie przebywa w takim towarzystwie.Zanocowałeś u nas,prawda? Tak, proszę pana.Gdy skończyliśmy naukę, było już pózno.Carl poczuł pieczenie w brzuchu.Zastanawiał się, czy Wingate zaj-rzał do pokoju gościnnego i widział leżącą w łóżku nagą Vanessę, ijego wiszące na krześle ubrania. Ja też bardzo pózno wróciłem, koło drugiej w nocy powie-dział generał. Wysiłek fizyczny budzi mnie lepiej niż kawa.Maszochotę pobiegać?Nie wypadało odmówić, więc Carl ruszył równym tempem zastarszym mężczyzną.Plaża wydawała się ciągnąć w nieskończonośći zastanawiał się, jak daleko pobiegną.W oddali widział samotnedrzewo o grubym, gruzłowatym pniu, wczepione korzeniami w ska-łę.Skupił więc spojrzenie na walczącej z grawitacją roślinie i biegłdalej.Po chwili milczącego biegu Wingate zapytał: Jak tam Vanessie idzie z rachunkami?Carl nie był pewien, czy to nie sarkazm, odpowiedział więcwprost: Tłumaczyłem jej całki i różniczki i łapała dość szybko. To bystra dziewczyna, ale za mało się przykłada do nauki rzekł generał. Oceny niestety nie odzwierciedlają jej inteligencji.Konfidencjonalny ton generała krępował Carla.Sam też niechciałby, żeby jego matka rozmawiała z rówieśnikami o jego niedo-ciągnięciach. Twoje nazwisko jakoś nie obiło mi się o uszy, Carl rzekłWingate. Mieszkasz gdzieś w okolicy? Nie. A gdzie? W San Diego. Carl postanowił ułatwić generałowi badanieswego pochodzenia. Jestem stypendystą. Mówisz tak, jakbyś się tego wstydził.124 Nie wstydzę się odparł chłopiec, nieco zbyt szybko. To dobrze, bo nie powinieneś.Cieszę się, że Vanessa ma cho-ciaż jednego kolegę, któremu nie podetknięto wszystkiego pod nos.St.Martin's to świetna szkoła i chciałem, żeby do niej chodziła, alezbyt wielu uczniów jest tam tylko dlatego, że mają bogatych rodzi-ców.To rozwydrzone, zepsute bachory.Możesz być dumny z tego,że przyjęto cię dzięki twoim umiejętnościom.Przemowa generała zdumiała Carla.Wingate wcale nie robił wra-żenia takiego potwora, za jakiego uważała go córka.Po kilometrze Wingate przyspieszył, lecz Carl bez trudu dotrzy-mywał mu kroku.Po pewnym czasie plażę przegrodziło kamiennemolo i zawrócili.Kilkaset metrów od domu generał ruszył sprintem.Carl mógł z łatwością wyprzedzić starszego mężczyznę, ale nie za-mierzał się ścigać.Czuł, że to swoisty sprawdzian, i trzymał się rów-no z generałem, nie podejmując współzawodnictwa.Gdy byli stometrów od schodów, spostrzegł na krawędzi urwiska mężczyznę wkraciastej koszuli i dżinsach.Słońce raziło Carla w oczy, lecz gdysylwetka tamtego je zasłoniła, wydało mu się, że zauważył lufę au-tomatu.U podnóża schodów generał był już mocno zdyszany, lecz Carloddychał swobodnie i równo.Wingate pochylił się, opierając ręce nakolanach. Jesteś w świetnej formie, Carl powiedział. wiczę po kilka godzin dziennie.Bieganie też mam w zesta-wie. Pewnie jesteś w reprezentacji szkoły? Nie, proszę pana. Dlaczego? Nauka i karate zabierają mi cały czas odparł Carl. Dzieńmam wypełniony do wieczora. Co zamierzasz po maturze? Mam nadzieję pójść na studia. Oceny masz chyba dobre? To prawda, niezłe.125 Gdzie się wybierasz? Do któregoś z college'ów Uniwersytetu Kalifornijskiego; my-ślę o Dartmouth.Ale to będzie zależało od tego, czy dostanę stypen-dium.Jeśli nie, będę musiał na rok czy dwa pójść do pracy.Wingate się wyprostował.Oddychał już normalnie. Idziemy na górę? zapytał. Vanessa pewnie już wstała.Carl czuł, że generał budzi w nim sympatię.Czy Vanessa mogłago odtrącić za to, że polubił jej ojca? Liczył na to, że jeszcze śpi i niezobaczy ich razem, lecz się przeliczył.Siedziała na tarasie, ubrana wszorty i zieloną koszulę z krótkimi rękawkami i zajadała drożdżów-kę, popijając kawą. Rodzi się męska przyjazń? zapytała, gdy podeszli. Poprosiłem Carla, żeby ze mną pobiegał odparł generał,ignorując jej sarkazm. Podobno pomaga ci w nauce?Vanessa patrzyła Carlowi w oczy tak długo, że zaczął się niepo-koić, czy przypadkiem nie zamierza powiedzieć ojcu bez ogródek, corobili w nocy w gościnnym pokoju. Miałam problemy z matmą powiedziała w końcu. Carl jestgeniuszem, teraz już chyba wszystko rozumiem. Zwietnie.Idę pod prysznic.Zobaczymy się pózniej. I co myślisz o panu generale? spytała Vanessa, gdy jej ojcieczniknął im z oczu. Jak na swój wiek jest w świetnej formie odparł wymijającoCarl.Dziewczyna zareagowała śmiechem. Nie bój się, przecież cię nie zjem, jak powiesz o nim coś faj-nego.On zawsze robi na ludziach wrażenie, szczególnie na mężczy-znach.Wiesz, ten stalowy wzrok, mocna szczęka, wojskowa sylwet-ka.Stuprocentowy twardziel.a wy to kupujecie. Posłuchaj, Vanesso, ja po prostu ćwiczyłem karate na plaży,on przyszedł i zapytał, czy z nim pobiegam, i to wszystko.Gadali-śmy o szkole i takich tam.126Vanessa nachyliła się i ujęła go dłonią pod brodę.Jej dotyk zelek-tryzował go i obudził pożądanie. Jesteś czerwony jak burak i doskonale wiem, co myślisz po-wiedziała i Carl zaczerwienił się jeszcze mocniej. Może wezmieszteraz prysznic
[ Pobierz całość w formacie PDF ]