[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdybym mógł coś zrobić, żeby lepiej wyrazić przeprosiny, to niecofnąłbym się przed niczym, ale do głowy nie przychodzi mi nic bardziejodpowiedniego niż słowa.Jest mi więc bardzo, bardzo przykro, przepraszamcię, Samantho, za swoje niewybaczalne zachowanie.Jesteś wspaniałą osobąi nic takiego nigdy nie powinno cię spotkać.Skinęłam głową.Miał rację. Chcę też powiedzieć coś innego, dla jasności: że nie kocham Stephaniei nigdy nie kochałem, a bezgranicznie kocham ciebie.To, co między nami było,jest dla mnie bardzo ważne, autentyczne, choć moje zachowanie zdaje się temuprzeczyć i nie mogę mieć cienia pretensji, gdybyś mi nie wierzyła, ale toprawda.Nie mam pojęcia, czy to dla ciebie coś zmienia, czy nie.Ale gdyby tomiało znaczenie, to chciałem, żebyś wiedziała.Znów skinęłam głową. Ma.Trochę. To dobrze.Cieszę się.Potem odchrząknął.Jego wyraz twarzy się zmienił.Rozpoznałam tę minę,pamiętałam ją z kampanii.Mówiła: A teraz do rzeczy.Wiedziałam, że jestjuż gotów powiedzieć mi to, z czym naprawdę przyszedł. Jeszcze jedna rzecz, Samantho, może najważniejsza.Chcę ciwytłumaczyć, dlaczego nie pobiegłem za tobą tamtego dnia, nie próbowałemcię odszukać i dlaczego od tamtej pory nie próbowałem się z tobąskontaktować. Nie sądziłam, że wiesz, gdzie jestem wtrąciłam. Najpierw nie wiedziałem oczywiście, ale łatwo było to sprawdzić.Zameldowałaś się pod swoim nazwiskiem i posłużyłaś się kartą ojca. Prawda.To dlaczego się tu nie pojawiłeś?Westchnął i nachylił się bliżej niż przedtem. Cóż, mogę ci teraz powiedzieć prawdę albo skłamać, tak jakoszukiwałem się sam przez ten miesiąc. To zaczyna się robić ciekawe stwierdziłam. Chętnie wysłucham obuwersji.Nigdzie się nie spieszę. W dniu, kiedy odeszłaś, kiedy tylko się pozbierałem, zadzwoniłem dotwojego ojca.Wiedziałem, że nie wrócisz, ale zostawiłaś portfel i wszystkiekarty kredytowe w pokoju, więc bez taty nie dałabyś sobie rady.Zatelefonowałem do niego i powiedziałem, co się stało.Przeprosiłemi zapewniłem, że zrobię wszystko, co on uzna za najlepsze dla ciebie.Odparł,że dla niego najważniejsze jest twoje bezpieczeństwo i tylko tym się martwi.Nie podobało mu się, że jesteś sama bez portfela i telefonu.Przyznałem, że jateż się tym martwię, ale jestem prawie pewien, że raczej nic ci nie grozi i namoje wyczucie odezwiesz się do niego wcześniej niż do mnie.Jak się okazało,miałem rację.Zadzwonił zaraz po rozmowie z tobą, by poinformować, żejesteś bezpieczna.Cały czas był bardzo serdeczny.Powiadomił mnierzeczowo, że chcesz unieważnić małżeństwo.Spytałem, czy sądzi, że mamjakieś szanse cię od tego odwieść, ale on był pewien, że żadnych.Dodał też,że ty nigdy nie zmieniasz zdania i że ma szczęście, bo nigdy nie miał ciebieprzeciwko sobie na zebraniu zarządu.Uśmiechnęłam się.Nie mogłam się powstrzymać. Chyba dorzuciłem, że ja na szczęście nigdy nie musiałem się z tobązmierzyć w sądzie, a on stwierdził, żebym się o to nie martwił.Mówił, że jegoprawnicy skontaktują się ze mną jeszcze tego dnia, co zrobili, i że dopóki niebędę się domagał czegokolwiek od ciebie lub od niego, nie będzie problemu,i nie było.Następnego dnia zadzwoniłem do niego i prosiłem tylko o to, żebymieć szansę porozmawiać z tobą, powiedzieć, jak bardzo mi przykro.Uśmiałsię i stwierdził, że na pewno wiesz, jak mi przykro, i najlepsze, co mogę dlaciebie zrobić, to dać ci święty spokój.I tak zrobiłem.Zorganizował zabranietwoich rzeczy z naszego pokoju, a ja poleciałem z powrotem do Los Angelesi powiedziałem sobie, że tak będzie najlepiej dla ciebie: dać ci spokóji pozwolić ci żyć dalej swoim życiem.To kłamstwo powtarzałem sobie odtamtego czasu.Pokój stał się najcichszym miejscem, w jakim kiedykolwiek się znalazłam.Z jakiegoś powodu nie słyszałam już oceanu, szumu wiatraka na suficie czymuzyki z bufetu przy basenie.Wszystkie te znajome już odgłosy rozpłynęły sięw oddali.Byliśmy tylko Robert i ja. Jednak prawda jest dużo prostsza rzekł. Zrobiłem to dla siebie.Kiedytwój ojciec powiedział, że dla twojego dobra powinienem trzymać sięz daleka, dał mi wygodną wymówkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]