[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli chodzi o marynarzy z  Czarodziejki , odbyłam z nimi rejs, traktowali mniewtedy z najwyższym szacunkiem, nie wierzę, by któryś z nich był zdolny do popełnieniazbrodni.Nawet gdyby, to miał niewiele czasu, bo w nocy zabrałam łódkę, popłynęłam nią nastatek i wróciłam dopiero o czwartej nad ranem. Na zdziwione spojrzenie szeryfaodpowiedziała wzrokiem, w którym nie było wstydu ani zmieszania. Zdecydowałam się natę nocną wycieczkę w nadziei, że namówię pana Wingate a, by wrócił do Nowego Orleanu,zanim dojdzie do starcia między nim a moim mężem.Jeśli moje słowo panu nie wystarczy,proszę zapytać marynarza, który trzymał wachtę na pokładzie  Czarodziejki.Być możewidział, jak ktoś opuszcza statek po naszym odpłynięciu. Powiada pani, że wróciła do domu około czwartej nad ranem?  zapytał, pocierając wzamyśleniu brodę.Zastanawiam się, o której popełniono zbrodnię.Wszystko wskazuje na to,że morderca najpierw zabił Mary, dopiero pózniej przeniósł ją do łodzi. Może mi pan powiedzieć, w jaki sposób Mary zginęła?  Lenora zadała to pytanie pochwili wahania, przełamując wewnętrzne opory. Została uduszona  odparł szeryf krótko. Morderca dusił ją ż taką siłą, że skręcił jejkark.Lenora osunęła się na najbliższy fotel, drżąc na całym ciele, czuła, że za chwilę możezemdleć.Jak przez mgłę słyszała zapewnienia szeryfa, że nie spocznie, dopóki nie znajdziezbrodniarza.Kiedy wyszedł, wróciła co sił do swojej sypialni i resztę dnia spędziła w łóżku.Mały cmentarzyk nawet w promieniach letniego słońca wy dawał się szary i opuszczony.Ubrana w czerń Lenora, z pobladła twarzą i sińcami pod oczami miała wrażenie, że wyglądarównie żałośnie jak całe otoczenie.Chroniąc się przed żarem, czekała razem z ojcem wpowozie na przybycie duchownego, a kiedy ten się pojawił wsparta na ramieniu Somertona, ruszyła w stronę grobu, gdzie czekał już Malcolm i spore grono żałobników, wśród którychpoza szeryfem i jego zastępcą nie dostrzegła żadnej znajomej twarzy.Większość przyszłazapewne na pogrzeb wiedziona zwykłą ciekawością.Prawda, była jeszcze Megan i stangretHenry.Dziewczyna tak bardzo rozpaczała, że Lenora spojrzała z nie pokojem w jej stronę i wtej samej chwili drgnęła na widok stojącego zaraz za jej plecami korpulentnego człowieczka. Pan Titch!  szepnęła niemal bezgłośnie, zwracając jednak uwagę Malcolma. Mówiłaś coś, moja droga?  zapytał, nachyliwszy głowę.Lenora wskazała głową na małego grubasa. Zaskoczył mnie widok tego człowieka, to wszystko  od parła cicho. Ach, to pan Titch. Znasz go?  zdziwiła się.Nie pamiętała, by opowiadała Malcolmowi o tym nadętymbłaznie ani o kłopotach, których przyczynił. W Biloxi, jak w Natchez, plotki rozchodzą się lotem błyskawicy, madame.Słyszałem otym człowieku.Jeśli Horacy odwiedził bodaj jedną gospodę z wielu, do których lubi zaglądaćtwój ojciec, to jestem pewien, że wie o nas równie dużo, co reszta ludzi z okolicy.Jesteśmyna ustach wszystkich, zwłaszcza teraz, kiedy ten fanfaron Wingate zakotwiczył swójparostatek na wprost naszego domu. Przerwał, spoglądając z ponurą miną gdzieś ponadgłową Lenory. No proszę, o wilku mowa.Lenora powiodła za wzrokiem Malcolma, ciekawa, czyj widok wprawił go w taki zły nastrój.Serce zabiło jej mocniej, duszę ogarnęła radość, poczuła się silniejsza.Ashton!Z nieznacznym uśmiechem lekko uchylił kapelusza, w jego oczach pojawił się błyskserdecznego porozumienia, niewypowiedziane słowa miłości.Teraz, kiedy Lenora i Malcolm już go zauważyli, przesunął się do przodu i stanął w pobliżugrobu, skąd mógł lepiej widzieć Lierin.czy też, jak sama teraz o sobie mówiła, Lenorę.Onsam nie chciał jej tak nazywać, gdyż oznaczałoby to, że godzi się z sytuacją, na którą niemógł przystać, wierzył całym sercem, że tajemnica tożsamości jego ukochanej wkrótce sięwyjaśni i że będzie mógł odzyskać żonę.Dla niego pozostawała cały czas najdroższą Lierin.Gdyby jednak okazało się, że popełnił błąd, wiedział, że wycofa się z godnością, acz nigdynie przestanie kochać tej kobiety, tym bardziej teraz, gdy wspomnienia z przeszłościwzbogaciły się o chwile spędzone razem w Belle ChanteLenora obserwowała go niepostrzeżenie: ogorzała od słońca twarz, zawsze te same, ocienionedługimi rzęsami brązowe oczy, smukła sylwetka, stalowoszary surdut, wąskie sztuczkowespod nie, czarny błyszczący cylinder, śnieżnobiała koszula.Grupka żałobników wysłuchała krótkiej modlitwy kapłana.Po chwili rozległo się głucheuderzenie pierwszych grudek ziemi o wieko trumny. Z prochu powstałaś.Lenora otarła łzy spływające po policzkach.Megan, sama zapłakana, słysząc szloch stangreta,usiłowała go pocieszać i uspokajać.Robert Somerton dobył z kieszeni płaską flaszeczkę i pociągnął solidny haust trunku.Malcolm nie widział tego wszystkiego, gdyż wpatrywał sięuparcie w Ashtona, dopóki ten nie zmienił miejsca, stając za plecami Sinclairów, obokHoracego. Dzień dobry, panie Titch  pozdrowił grubasa lekkim skinieniem głowy, po czym zerknąłna zaciągnięte chmurami niebo i zagadnął od niechcenia. Jeszcze przed chwilą świeciłosłońce, pogoda zmieniła się tak gwałtownie, jakby dostosowała się do tej smutnej ceremonii.  Zapewne  mruknął Horacy, spoglądając na Wingate a spode łba. Dla mnie za gorąco.Mógłby wreszcie spaść deszcz, przydałoby się ochłodzenie. Nie wiadomo, albo się ochłodzi, albo w powietrzu będzie jeszcze większa wilgoć odparł Ashton uprzejmie.Obserwując strużki potu spływające po pulchnym obliczu Titcha,zastanawiał się, czy Horacy poci się tak z racji upału, czy też są inne ku temu powody.Bardzo się zdziwiłem, widząc cię tutaj, Titch.Czyżbyś przyjechał w odwiedziny dokrewnych? Tak. Horacy przygryzł wargę, zły, że niepotrzebnie skłamał i że to nierozważnekłamstwo, dotarłszy do szeryfa, uruchomi lawinę kłopotliwych pytań.Strzepnął pyłek zrękawa, usiłując wzorem Ashtona przybrać nonszalancką, pozę, ale jak zwykle skończyło sięto na żałosnych wysiłkach. Prawdę rzekłszy, to Marelda miała ochotę przyjechać doBiloxi.zobaczyć ocean.i w ogóle. bąkał nieporadnie.Ashton wspomniał kiedyśMareldzie, że Lierin posiada dom w Biloxi.Znał dobrze wścibską pannę i wiedział, że jejwizyta w nadmorskiej miejscowości nie może być dziełem przypadku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire