[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Potrzebna jest moja pomoc?- Chcę zasięgnąć wiadomości o Meggie Plum i Lucy Locke.Jego rozmówca nieznacznie się zawahał,zesztywniał i spojrzał naniego czujnie.Jakby od niechcenia sięgnął po kufel, uniósł go do ust i wypił niemal połowę.Chase gouważnie obserwował.Buckthwaite otarł usta i powiedział:- Chyba nie słyszałem ani o Meggie Plum, ani o Lucy Locke, kapitanie Eversea.Chase spojrzał na niego przeciągle, w zamyśleniu.Wargi wygięły mu się w nieznacznym uśmieszku.Buckthwaite też się zaczął uśmiechać do niego.Chase złapał go nagle za koszulę na piersiach i zatrząsł nim.Krzesło runęło w tył.Chase przysunął wargi do jego ucha i powoli, jadowitym tonem, syknął:- Tylko mi tu nie łżyj, Buckthwaite.Nachylił głowę tak blisko ku strażnikowi, że mógł dojrzeć żyłki na policzkach, siwiznę na skroniach,bruzdy w kącikach oczu i złamany niegdyś nos.Nozdrza Buckthwaite'a rozdęły się ze strachu, zrenicerozszerzyły.Puls tętnił w szyi.Wzrok jednak miał przytomny.- Jestem przedstawicielem prawa, sir - odparł Buckthwaite, choć bez wyraznej grozby w głosie iniezbyt przekonywającym tonem.-Chyba nie powinien pan wchodzić mi w paradę.- Zabrzmiało totak, jakby chciał poddać Chase'a próbie.Chase puścił go, a Buckthwaite o mało nie stracił równowagi.Cofnął się i niemal w zamyśleniuwygładzał swoją koszulę, patrząc na Chase'a.- Kto z nas bardziej obawia się prawa, Buckthwaite? Jak uważasz, bez którego z nas by się tu obeszło?Któremu z nas należałoby bardziej wierzyć?Na te słowa Buckthwaite parsknął śmiechem.Pokiwał głową.214- Mamy świadków, kapitanie.- No to nie fatyguj się i nie sięgaj po pistolet.Mój już wymierzyłem prosto w ciebie.Rzeczywiście tak zrobił.Pod płaszczem.Buckthwaite nabrał tchu i odetchnął głęboko.Zrezygnował.- Pogadajmy sobie na zewnątrz - powiedział Chase.Na zewnątrz Królowej Czech nie było bardziej spokojnie niż wjej wnętrzu.Po całej ulicy niosło się echo gardłowego rechotu.Jacyś mężczyzni najwyrazniej porównywali nogidwóch prostytutek.Obydwie skwapliwie zadarły do góry spódnice.Po drugiej stronie ulicy stał pusty,zabity deskami teatr, własność Kinkade'a, zwany Mezza Luna.Buckthwaite i Chase oparli się o jego ścianę i patrzyli przed siebie beznamiętnie.Jedna noc tutajniewiele się różniła od drugiej.- Zatrzymałeś Meggie Plum za kradzież chleba - powiedział Chase - ale ona gdzieś podobno zniknęła.Lucy Locke znalazła się w Newgate za domniemaną kradzież bransoletki i nikt jej nie widział już odtygodnia.Wszyscy zaprzeczają, by w ogóle tam kiedykolwiek była.Ale była, bo ktoś, kogo uczciwośćjest poza wszelkim podejrzeniem, ktoś spoza naszego pokrętnego, chaotycznego i skorumpowanegosystemu prawnego, widział ją tam i z nią mówił.Ktoś, komu na niej zależy.A ty jesteś ostatnią osobą,która widziała te dziewczyny przed ich zniknięciem.- Lucy nie powinna trafić za ten czyn do Newgate - odparł po chwili przepraszającym tonemBuckthwaite.- To była pomyłka.Chase z wolna odwrócił się do niego.- Wyjaśnij mi to.Buckthwaite wyjął z pudełeczka trzymanego w kieszeni szczyptę tytoniu i włożył go do ust.Odczekałchwilę, nim zaczął mówić, najwyrazniej czekając, aż żucie tytoniu go wzmocni.- Kapitanie, chyba się zgodzimy obaj, że ja tu mam pilnować prawa.A ono jest całkiem jednoznaczne,jeśli chodzi o kradzież.219Kiedy więc ktoś oskarży kogoś o kradzież i nie zrobi tego bezpodstawnie, do mnie należyzaaresztowanie złodzieja.Obydwie dziewczyny oskarżyli godni zaufania ludzie, więc je zatrzymałem.- Gdzie one teraz są? Dlaczego nie ma ich w więzieniu?- Och, a chciałby pan,^żeby tam były? To zdumiewające, jak pan wierzy w angielską sprawiedliwość,kapitanie Eversea.Strasznie z pana.wymagający gość.Zmieszne, ale czy to aby nie o pańskimbracie śpiewają tę piosenkę? - I zaintonował pierwsze słowa.Była to chyba najbardziej gorzka wersja,jaką Chase usłyszał.- Powiedz mi tylko, gdzie są te dziewczyny.Buckthwaite się zawahał.Widać było, że targają nim sprzeczne uczucia.Naprzeciw nich jeden pijak zatoczył się na drugiego i padł na niego.- Niech pan spojrzy, kapitanie.- Buckthwaite zadarł koszulę.Całą pierś miał pokiereszowaną, pokrytąbiałymi bliznami.Jakby ktoś próbował wydrążyć w niej nożem drogę do wnętrza ciała.- Pewnie panteż ma blizny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]