[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wła�ściwie im mniej byłam atrakcyjna, tym bardziej jej się topodobało.Musiałam zmienić poplamioną sukmanę na tędrugą z szuflady, miałam jednak tylko te dwie rzeczy doubrania.Panna Emily przypomniała mi o tym, kiedy ze�szłam na dół na kolację. Pamiętaj, co ci mówiłam o ubraniach: pierzemy jeraz w tygodniu, więc jeśli zabrudzisz sobie suknię, to ażdo prania będziesz chodziła w brudnej. Dlaczego nie pierzemy rzeczy częściej niż raz w tygo�dniu? spytałam. Nie ma potrzeby, żebyśmy były aż tak rozrzutne.Troszcz się o to, co masz, a nie będziesz musiała praćczęściej niż raz w tygodniu powiedziała z naciskiem. Ale ja nic nie mam, tylko te dwie brzydkie suknie odparowałam. Proste rzeczy nie są brzydkie rzuciła. To,że ty jesteś przyzwyczajona do eleganckich strojów, nieznaczy wcale, że wszystko inne jest brzydkie. Nie jestem przyzwyczajona do eleganckich strojów,ale potrzebuję rzeczy, które będą na mnie pasować, po�trzebuję bielizny, potrzebuję skarpetek i. Potrzebuję, potrzebuję, potrzebuję! Czy to jedynesłowa, jakie znają młodzi ludzie w dzisiejszych czasach? prychnęła.Odkryła garnek z ziemniakami i mieszanką warzyw�ną.To, wraz ze szklanką wody i kromką chleba, miało296stanowić nasz posiłek.Już lepiej jadałam, kiedy miesz�kałam z tatą i mamą Longchamp, a wtedy musieliśmyoszczędzać, ponieważ tata nie miał pracy.Panna Emilyjednakże uważała, iż proste pożywienie jest dobre dla du�szy, a rzeczy takie jak kurczak czy jajka można jeść tylkow niedzielę.Po modlitwie panna Emily nie odezwała się już anisłowem i nawet Charlotte wyglądała jakoś inaczej, jakbybyła czymś przestraszona.Domyśliłam się, że panna Emi�ly okrutnie ją zbeształa za to wszystko, co mi naopowia�dała, i prawdopodobnie zabroniła jej się odzywać.Mimoto, raz po raz Charlotte unosiła wzrok znad talerza i rzu�cała mi konspiracyjne spojrzenia.Wydawało mi się to dziw�ne, ale o co chodzi, dowiedziałam się dopiero po kolacji,kiedy pozmywałam już wszystkie naczynia, sztućce i garnki.Charlotte czekała na mnie w cieniu holu, tuż za drzwiamijadalni.Najwyrazniej chowała się tam cały czas, czekając,aż się pojawię.Gdy przekroczyłam próg, Charlotte wyskoczyła wprostna mnie.Nie przypuszczałam, że tak wcześnie będę chcia�ła pójść spać, ale byłam do tego stopnia wyczerpana i obo�lała po całym dniu ciężkiej pracy, że nawet ciemny, ob�skurny pokój jawił mi się jako obiecujące schronienie.Podręką niosłam swoją butelkę z gorącą wodą owiniętą w rę�cznik do naczyń. Charlotte! wykrzyknęłam zaskoczona, odskaku�jąc do tyłu. O co chodzi? Rozejrzałam się, ale pan�ny Emily nie było nigdzie w zasięgu wzroku. Dałam ci prezent wyszeptała Charlotte. Le�ży na twoim łóżku dodała, po czym odwróciła się pręd�ko i szurając nogami, odeszła, zanim zdążyłam cokolwiekpowiedzieć.Nie miałam pojęcia, jak to rozumieć.Co ona mogła midać? Prawdopodobnie jakąś swoją robótkę, pomyślałam.A może zrobiło jej się mnie żal i dała mi do ubrania cośze swych rzeczy.Powoli wspięłam się po schodach, każdystopień pokonując z wielkim wysiłkiem, i skręciłam w ciem�ny korytarz prowadzący do mojego wstrętnego pokoju.Pode-297.szłam do lampki naftowej i zapaliłam ją prędko.Zwiatłorozproszyło ciemności panujące we wnętrzu, odsłaniającjakiś przedmiot na moim łóżku.Podniosłam go z wolna i obróciłam w dłoni.Była togrzechotka dziecięca wyglądająca zresztą na prawie no�wą.Panna Emily wyśmiała mnie, kiedy ją zapytałamo urodziny Charlotte, przypominając, że jej siostrze niemożna wierzyć.Toteż nie zainteresowałam się, dlaczegoCharlotte pytała mnie rano, czy dziecko nie pozwalało mispać, ani co miała na myśli, mówiąc, że panna Emilyumiała zajrzeć do jej brzucha i zobaczyć dziecko ze spi�czastymi uszami.Ale dlaczego Charlotte miałaby mieć dziecięcą grze�chotkę, w dodatku zupełnie nową? Była niewątpliwie zastara, żeby urodzić dziecko w ostatnim czasie.Panna Emily zabroniła mi chodzić do ich skrzydła do�mu, pomyślałam, ale może to jedyny sposób, żeby się do�wiedzieć, co to wszystko znaczy.Jak na razie jednak, byłam zanadto zmęczona i mia�łam zbyt wielki mętlik w głowie, żeby się nad tym zasta�nawiać.Odkryłam koc i wsunęłam się pod niego.Przy�cisnęłam do brzucha butelkę z gorącą wodą, ciesząc się,że mojemu dziecku też będzie przyjemnie i ciepło.Tej nocy nie zmarzłam chyba już tak bardzo jak po�przedniej i dzięki temu czułam się trochę lepiej.Przy ko�lacji panna Emily wspomniała, że napływ ciepłego powie�trza przyniesie zmianę pogody, a zatem prawdopodobniespadnie śnieg.Znieg, myślałam sobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]