[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I że teraz jesteśmyjednak innym człowiekiem, różnym od tego, którym byliśmy.Sądziliśmy, nim się towydarzyło, że we właściwej mierze służymy Bogu.A teraz pojmujemy (niezależnie od tego, jak bardzo jesteśmy słabi na duchu i jak daleko nadal będziemy od najwyższego stanu duchowej jasności), że wtedy koniec końców służyliśmy światu, choć wydawało nam się, iż jest inaczej.„Boże wezwania", Kazania parafialne, s.1572.1516.Czy ludzie, którzy utrzymują Bożą prawdę, są wolni od samowoli ?Nie.Niezliczona jest liczba mknących po niebie chmur, niezliczona liczba podmuchówporusza powietrze, mknąc tam i z powrotem.Są równie liczne, jak gwałtowne,wszędobylskie, przelotne, niepewne, zmienne.Takie są chmury i wichry ludzkich mniemań: nie przynosząc żadnej korzyści, nagle, porywczo, napadają na tego, kogo myśli są przy Bogu.Przychodzą i odchodzą, bezpłodne i niepokorne.Łączy ich tylko jedno: są ciemne nibydeszczowe chmury, kapryśne niby porywy wiatru.Są głosem motłochu, mają siłę świata,kierują się przeciw nielicznym.Ich argumenty wystarczają same sobie, ich powszechność jest krótkotrwała, nie było ich wczoraj, nie będzie jutro, nie są ugruntowane w rozumie, wiekowej wierze, lecz jedynie na tym, co w danej chwili powszechnie uważa się za pewnik, lub, być może, na rzekomo bezdyskusyjnych przypuszczeniach co do treści Pisma Świętego.Nie sągłosem płynącym z głębi wieków, lecz opierają się na tym, że zdarzyło się im być głosem większości w mijającej godzinie.W przeciwieństwie do nich Boża prawda jest niepodzielna i niezmienna.Nie zmienia się, podobnie jak Bóg: opiera się na Nim, stąd ten, kto jest jej posłuszny, zawsze naraża się na wpływy ludzkich mniemań, takich lub innych, w świecie, który zawsze jest różnorodny i zmienny.„Wielu wezwanych, niewielu powołanych", Kazania parafialne, s.1177.ROZDZIAŁ IIIDUSZA I UMYSŁ17.Co jest argumentem za nieśmiertelnością duszy ?Uboga, umierająca młoda robotnica w powieści Północ i południe mówi: „jeśli taki ma być kres wszystkiego; jeśli urodziłam się tylko po to, żeby się zaharować i niedomagać w tym przeklętym miejscu, wśród wiecznie brzmiącego w uszach jazgotu; żeby krzyczeć póki mogę, by hałas ustąpił i dał mi choć trochę ciszy; żeby żyć z pyłem wypełniającym płuca, łaknąc do śmierci jednego, jedynego, głębokiego haustu świeżego powietrza; żeby opuścić matkę i nie móc jej znów nigdy powiedzieć jak ją kochałam, czym się kłopotałam; to myślę, że jeśli to życie byłoby końcem i nie byłoby Boga, który by osuszył wszystkie łzy ze wszystek oczu, mogłabym zwariować!" 7.Logika wiary, s.247.7 Powieść tę napisała Elizabeth Gaskell (1810-1865), popularna angielska powieściopisarka, która w swych nowelach i powieściach poruszała przede wszystkim kwestie społeczne, podnosiła konieczność szerokich reform gospodarczych i socjalnych, z wielką empatią opisywała życie ludzi ubogich, wielkomiejską nędzę dzielnic przemysłowych.Jej utwory były wielkim szokiem dla społeczeństwa wiktoriańskiej Anglii.Gaskell sympatyzowała z brytyjską lewicą: czartryzmem, tradeunionizmem (która od lewicy kontynentalnej różniła się antyrewolucyjnym nastawieniem, nadzieją na połączenie wątków wolnorynkowych i socjalnych w gospodarce i życiu społecznym).Wielkim miłośnikiem i admiratorem twórczości Gaskell był współczesny jej Charles Dickens, autor Klubu Pickwicka, Opowieści wigilijnej - przyp.tłum.18.W jaki sposób niedoskonałości słabość rzeczy stworzonych pomaga nam, choćby namgnienie, pojąć naszą nieśmiertelność'?Odwracamy się od siebie, zwracając w stronę otaczających nas rzeczy i zapominamy siebie, w nich pogrążeni.To nasza przyrodzona kondycja - wspieramy się na kruchych trzcinach, od nich zależni, nie zauważając naszej rzeczywistej mocy, w czasie, gdy Bóg rozpoczął dzieło nawracania nas ku prawdziwszemu widokowi, ukazującemu nasze miejsce w Jegowspaniałym, opatrznościowym planie.I gdy On nas nawiedza, wtedy na krótką chwilę ten16widok porusza nas.Ale marność i słabość doczesnych rzeczy wywiera nacisk na naszeumysły.Obiecują one wiele, lecz prowadzą donikąd, rozczarowują.Lub, jeśli spełniają swe obietnice, nadal (rzeczywiście!) nas nie zadawalają.I wciąż czegoś pragniemy, nie wiedząc dobrze czego.Ale jesteśmy pewni, że jest to coś, czego świat dać nam nie może.A wtedy doczesne rzeczy znów się przemieniają, tak różnorakie przyjmując formy, tak szybko, cicho, bezustannie.I ta sytuacja, zgodnie ze swą naturą, nigdy się nie zmieni, aż nasze serce będzie miało tego dość, a wtedy przestaniemy pokładać nadzieję w rzeczach doczesnych.Jest sprawą oczywistą, że nie możemy się od nich uwolnić, ani zmienić się, póki idziemy za nimi.Lecz nie możemy przy tym pozostać.Czujemy, gdy już zachodzi w nas przemiana, że wciążjesteśmy tacy jak wcześniej, a wtedy, pod wpływem Bożego błogosławieństwa, dany nam jest przebłysk zrozumienia naszej niezależności od rzeczy pogrążonych w czasie, przebłysk naszej nieśmiertelności.A choć może się zdarzyć, że dopadną nas nieszczęścia (jak to często bywa), ale wtedy jeszcze bardziej zrozumiemy nicość tego świata.I nabędziemy jeszcze większego dystansu wobec niego.I będziemy wolni od miłości świata, aż wreszcie rozpłynie się on przed naszymi oczami, niby zbędna zasłona, kryjąca to, co poza nią.I zaczniemy stopniowo postrzegać, że są tylko dwa byty w całym wszechświecie: nasza dusza i Bóg, który jąstworzył.„Nieśmiertelność duszy", Kazania parafialne, s.16-17.19.Dlaczego niebezpiecznie jest oddzielać uczucia od działania ?Bóg stworzył nas jako istoty czujące, byśmy mogli przystępować do działania powodowaniu uczuciami.Kiedykolwiek zatem pobudzamy nasze uczucia, lecz nie idą za nimi czyny,niszczymy swój wewnętrzny system moralny, tak jakbyśmy psuli zegarek lub jakiś innymechanizm, bawiąc się jego trybami.Osłabiamy jego sprężyny i one naprawdę przestajądziałać.„O niebezpieczeństwie, jakie płynie ze zdobytych zdolności", Kazania parafialne, s.459.20.Jakim sposobem można uspokoić wzburzony umysł ?W takiej sytuacji można czasem z pożytkiem zaproponować następujące pytanie, jako sposób uspokojenia umysłu skupionego na jakiejś sprawie, nieustannie roztrząsającego izagniewanego pewnym wydarzeniem: „co będziesz myślał o tym wszystkim powiedzmy zarok?".To nader oczywiste, że sprawy, które teraz tak gwałtownie nas zaprzątają, w przyszło-ści nie będą nas ani trochę absorbować, rzeczy, w których teraz tak bardzo pokładamynadzieję, lub budzą nasze obawy, w przyszłości będą znaczyć nie wiele więcej niż te, które dzieją się na drugim końcu świata.Tak zatem będzie ze wszystkimi ludzkimi nadziejami, obawami, przyjemnościami, zamierzeniami, bólami, zawiściami, rozczarowaniami,sukcesami, gdy nadejdzie dzień ostatni.Będą pozbawione życia, niczym zwiędłe kwiaty na bankiecie budzące tylko nasze politowanie.Lub gdybyśmy leżeli na łożu śmierci, co by nam pomogło bycie bogatym, wielkim, szczęściarzem, człowiekiem obsypanym godnościami,wpływowym? Wtedy wszystkie te rzeczy będą marnością.To, co w swoim czasie zrozumieświat we wszystkich tych kwestiach, to już dziś czuje chrześcijanin [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire