[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co ja tu wÅ‚aÅ›ciwie robiÄ™? myÅ›laÅ‚ Wolski. Po cholerÄ™ tusiÄ™ przywlokÅ‚em? ByÅ‚ wÅ›ciekÅ‚y, że daÅ‚ siÄ™ namówić na tÄ™wizytÄ™. My wÅ‚aÅ›ciwie do wuja z proÅ›bÄ… powiedziaÅ‚ Alberto. Wiesz, że zawsze chÄ™tnie sÅ‚użę ci pożyczkÄ… uÅ›miechnÄ…Å‚siÄ™ starszy pan. Ile ci potrzeba? DziÄ™kujÄ™, ale nie chodzi o pieniÄ…dze. Nie o pieniÄ…dze? zdziwiÅ‚ siÄ™ signor Vitallini. WiÄ™c cóżto za tajemnicza sprawa?Alberto opowiedziaÅ‚ o znikniÄ™ciu żony przyjaciela i poprosiÅ‚wuja o radÄ™. Ach te kobiety westchnÄ…Å‚ przyjaciel psów. ZawszepojawiajÄ… siÄ™ i znikajÄ… w najmniej odpowiednich momentachżycia mężczyzny.Codziennie dziÄ™kujÄ™ Bogu, że mnie ustrzegÅ‚przed kÅ‚opotami zwiÄ…zanymi z małżeÅ„skim stanem.Nie ma tojak być kawalerem. Co wuj radzi w tej sytuacji przerwaÅ‚ te wywodyzniecierpliwiony Alberto. No cóż.MyÅ›lÄ™, że trzeba poczekać.La donna é mobile.Anasi mężczyzni posiadajÄ… podobno tyle uroku.Wolski wstaÅ‚. DziÄ™kujÄ… za dobrÄ… radÄ™.Pan pozwoli, że gopożegnam. Ależ! zaprotestowaÅ‚ żywo Vitallini. Niechże pan nieodchodzi.Nie puszczÄ™ pana.Bardzo przepraszam, jeÅ›li mojesÅ‚owa pana uraziÅ‚y, ale to taki tylko facon de parlez.ProszÄ™wybaczyć staremu dziwakowi.Albercie, nie pozwól odejśćswemu uroczemu przyjacielowi.Alberto przyÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ do próśb wuja.Wolski wreszcie daÅ‚ siÄ™przebÅ‚agać i zostaÅ‚, aby zjeść talerz makaronu i kawaÅ‚ektwardego, wysmażonego na oliwie miÄ™sa.Signor Vitallini nie bardzo wiedziaÅ‚, co poradzić mÅ‚odymludziom.WysunÄ…Å‚ propozycjÄ™, żeby porozumieć siÄ™ jutro zsamego rana z kwesturÄ… centralnÄ… i żeby prosić ich o pomoc.ChciaÅ‚ zatrzymać na noc siostrzeÅ„ca i jego przyjaciela, aleWolski zdecydowanie sprzeciwiÅ‚ siÄ™ temu.Stanęło wiÄ™c na tym,że Alberto zanocuje u wuja, a Wolski znajdzie sobie jakiÅ›niedrogi hotel.ZmÄ™czony szczekaniem psów i gadaninÄ… starszego pana,wsiadÅ‚ do swego fiata i raz jeszcze pojechaÅ‚ na StazioneTermini.Znowu wypytywaÅ‚ o MagdÄ™, ale nikt nic nie umiaÅ‚ mupowiedzieć.ROZDZIAA V.Komisarz Bonetti miaÅ‚ wolny dzieÅ„.Już od poniedziaÅ‚kucieszyÅ‚ siÄ™ na tÄ™ sobotÄ™.Tak maÅ‚o czasu mógÅ‚ poÅ›wiÄ™cić na sweżycie prywatne.Z żonÄ… widywaÅ‚ siÄ™ w przelocie, albo niewidywaÅ‚ siÄ™ wcale.W godzinach popoÅ‚udniowych wpadaÅ‚ dodomu, żeby zjeść w poÅ›piechu talerz makaronu, a bardzo czÄ™stozdarzaÅ‚o siÄ™, że kupowaÅ‚ sobie w barze parÄ™ sandwiczy, wypijaÅ‚filiżankÄ™ kawy i na tym poprzestawaÅ‚ do wieczora.NierazwracaÅ‚ pózno, kiedy Eleonora już spaÅ‚a.%7Å‚eby jej nie budzić,zrezygnowaÅ‚ ze wspólnej sypialni i przeniósÅ‚ swój tapczan dodrugiego pokoju.Postanowili, że spÄ™dzÄ… razem dwa wspaniaÅ‚e dni.W sobotÄ™ mieli pójść do kina, a w niedzielÄ™ projektowaliwyjazd do Ostii, żeby siÄ™ trochÄ™ opalić i Å‚yknąć morskiegopowietrza.Eleonora rozwinęła caÅ‚y swój kunszt kulinarny.UgotowaÅ‚afantastyczne ravioli takie, jakie tylko ona umiaÅ‚a przyrzÄ…dzać,potem podaÅ‚a na stół wyÅ›mienite risotto i smażonÄ… karczochy.Na deser budyÅ„ czekoladowy z biszkoptami.Bonetti syty i zadowolony z życia wyciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ na tapczanie iw sennym nastroju poczÄ…Å‚ przeglÄ…dać Europeo.MiaÅ‚ zwyczajzaczynać od dowcipów. W Apollo dajÄ… ciekawy film kryminalny powiedziaÅ‚aEleonora. To nie daleko i tanio.Może pójdziemy? Daj mi spokój z kryminalnymi filmami jÄ™knÄ…Å‚ Bonetti.Dosyć mam tej tematyki na co dzieÅ„.ObejrzaÅ‚bym jakÄ…Å› wesoÅ‚Ä…komediÄ™, ale musi być szeroki ekran i technikolor. Zaczekaj.Poszukam w Paese Sera.Oni zawsze dokÅ‚adniepodajÄ… repertuar kin.ZadzwoniÅ‚ telefon.Pani Bonetti podniosÅ‚a sÅ‚uchawkÄ™. Todo ciebie powiedziaÅ‚a.Nie trudno byÅ‚o spostrzec, że straciÅ‚adobry humor. Pronto.Mówi Franco.Przykro mi, szefie, że pananiepokojÄ™.Wiem, że ma pan dzisiaj wolny dzieÅ„, ale sprawanagÅ‚a. Co siÄ™ staÅ‚o? Morderstwo. Gdzie? W okolicy Castel Gandolfo. No to nie mogli kogoÅ› wysÅ‚ać z Marino? Zdaje siÄ™, że jakaÅ› poważniejsza sprawa.Lokalna policjanie chce tego brać na swojÄ… odpowiedzialność. To niech pojedzie Beneforti albo Mariani.Dajcie miwreszcie raz trochÄ™ wypocząć, do wszystkich diabłów. Nigdy nie oÅ›mieliÅ‚bym siÄ™ panu przeszkadzać, aletelefonujÄ™ z polecenia pana kwestora.ProsiÅ‚, żeby panosobiÅ›cie pojechaÅ‚ na miejsce zbrodni. Przyjedziecie po mnie? Tak.BÄ™dziemy u pana za piÄ™tnaÅ›cie minutBonetti odÅ‚ożyÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™.SpojrzaÅ‚ na żonÄ™ i powiedziaÅ‚: Zdaje siÄ™, że do kina nie pójdziemy. Wiem. Porca miseria zaklÄ…Å‚. Niech diabli wezmÄ… takÄ… sÅ‚użbÄ™.Każdy urzÄ™dnik ma wolny czas po pracy.Tylko ja muszÄ™ być wciÄ…gÅ‚ym pogotowiu, dzieÅ„ i noc. poprawiÅ‚ spodnie, zapiÄ…Å‚pasek na wydatnie zarysowujÄ…cym siÄ™ brzuchu i poszedÅ‚ doÅ‚azienki, żeby siÄ™ zimnÄ… wodÄ… doprowadzić do przytomnoÅ›ci.Mimo swej tuszy, poruszaÅ‚ siÄ™ szybko i zwinnie.Po paru minutach wróciÅ‚ odÅ›wieżony, pachnÄ…cy wodÄ…koloÅ„skÄ…. Wybacz, kochanie, że sprawiam ci zawód, ale niemogÄ™ inaczej.Nasze dwa dni musimy odÅ‚ożyć na innÄ… okazjÄ™.Eleonora podeszÅ‚a do męża, poprawiÅ‚a mu krawat ipocaÅ‚owaÅ‚a w policzek. Rozumiem i nie gniewam siÄ™.Uważajna siebie.Bonetti chciaÅ‚ powiedzieć, że ma bardzo kochanÄ… iwyrozumiaÅ‚Ä… żonÄ™, ale w tym momencie zadzwiÄ™czaÅ‚ dzwoneku drzwi wejÅ›ciowych.Franco Bruno nie wyglÄ…daÅ‚ na WÅ‚ocha.MiaÅ‚ jasnÄ… czuprynÄ™ iniebieskie oczy.ByÅ‚ wysoki, mocno zbudowany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]