[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobrze.- Z westchnieniem przytuliła się do jego piersi.- Obiecuję, żespróbuję.SRROZDZIAA 20Twoja podopieczna będzie postępować zgodnie z twoimi zasadamiz większym zapałem, jeśli najpierw zobaczy konsekwencje łamania ich.- Panna Cicely Tremaine, Idealna PrzyzwoitkaRegina próbowała.Naprawdę próbowała.Po czterech dniach tortur niebyła ani trochę bliżej umiejętności czytania niż wcześniej.Co gorsza, miałaochotę udusić osobę, która wymyśliła tę okropną rzecz: elementarz.Chciałanawet udusić Marcusa.Bo nie chciał odpuścić.To był ranek piątego dnia ich miesiąca miodowego, gdy usiadła razem znim w pięknym salonie Illyrii, pochylona nad elementarzem, który przywiózł zich domu.Była zmęczona czuciem się jak głupia, zmęczona niepokojem na jegotwarzy, gdy powiedziała coś nie tak, i jego frustracją, która odzwierciedlała jejwłasną.Ale przede wszystkim była zmęczona bólami głowy.A Marcus, niech godiabli, ani na chwilę nie zapominał o swojej misji i pozwolił jej położyć się dołóżka z zimnym kompresem.Nie jak wcześniej, zanim go uwiodła, czego niemogłaby zrobić z bolącą głową.To dopiero miesiąc miodowy.- Jeszcze raz, Regino.- Przewrócił stronę książki z czerwonymiokładkami, której zaczynała nienawidzić.- Popatrz na kształt liter, b" mabrzuszek w prawo, a nie w lewo.Litera, którą piszesz to d".- B" jak bałwan" - wymamrotała.- A może znów się mylę?- Nie jesteś bałwanem.- Nie mówiłam o sobie.- Odłożyła książkę na bok, usiadła i popatrzyła naniego ze złością.- Kiedy w końcu przyznasz, że nie jestem w stanie tego zrobić?Po tych wszystkich godzinach nauki ledwie potrafię przeczytać swoje imię, a codopiero książkę.A co do pisania.SR- Wiem, wiem.- Pogładził się po swoim nieogolonym policzku.-Myślałem, że będzie łatwiej.Przyznaję, teraz mam większy szacunek dla pannyTremaine niż wcześniej.Ale jeśli będziesz próbować.- Próbować! - Zatrzaskując książkę, zerwała się z krzesła.- Jak śmiesz!Gapię się w te przeklęte książki, aż dostaję zeza, mój tyłek drętwieje odsiedzenia, a ty masz czelność.- Kochanie, nie pozwoliłaś mi skończyć.- Posadził ją na swoich kolanach.- Wiem, że jesteś zmęczona.Chciałem powiedzieć, że jeśli spróbujesz niemyśleć o tym jak o rzeczy niemożliwej, zamiast poddawać się już na starcie,może uda nam się coś osiągnąć.Trochę złagodniała, dotknęła głową jego głowy.- Myślę o tym jak o rzeczy niemożliwej, bo taka jest.Dlaczego upieraszsię, że mogę zrobić coś, co próbowałam zrobić bezskutecznie przez wiele lat?- Bo wierzę w ciebie - wyszeptał, ocierając się o jej szyję.- Wcześniejwłaściwie nie miałaś szansy, żeby próbować.- Teraz mam - odparła.- Może to jest czas przyznać się do porażki.- Nie! - Odsunął się od niej z grymasem niezadowolenia na twarzy.- Niepozwolę ci na to.Jej gardło zacisnęło się.- Dlaczego to dla ciebie takie ważne? Nie możesz znieść myśli, że twojażona nie będzie potrafiła czytać?- Nie o to chodzi.Gdybym uważał, że jesteś zadowolona z takiej sytuacji,ja również musiałbym być zadowolony.Ale ty nie jesteś.Przyznaj.- Bardzo bym chciała nauczyć się czytać, ale to nie jest absolutnieniezbędne, przecież wiesz.Kiedy nasz miesiąc miodowy skończy się izamieszka z nami Cicely.- Nie potrzebujemy Cicely.Jeśli będę musiał, sam będę ci czytał.Pogłaskała jego policzek.- Nie bądz głupi.Nie możesz zawsze być przy mnie i tego robić.SRNa jego twarzy rysował się upór.- Z pewnością mogę.I będę.- Louisa mówiła mi, że bardziej angażujesz się w sprawy swojegomajątku niż przeciętny właściciel.Nie będziesz w stanie przeczytać wszystkiegood jadłospisu gosposi po zbiór instrukcji dla mnie.- Jestem panem na włościach.zrobię, cokolwiek zechcę.Nie pozwolę,żebyś zawsze musiała polegać na swojej kuzynce.Albo nauczysz się czytać,albo ja będę ci czytał i koniec.Zmarszczyła brwi.- A co będzie z Cicely? Wzruszył ramionami.- Może mieszkać w miejskiej rezydencji, jak długo zechce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]