[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz, kiedy dowiedział się więcej o jej pochodzeniu, prędzej był w sta-nie zrozumieć, co jej kazało w tak desperacki sposób szukać męża.Poza tym nie ulegałowątpliwości, że poradziłaby sobie z sytuacją w Shevington znacznie lepiej niż jakakol-wiek inna kobieta.- Dlaczego nie? - powtórzyła, oglądając się na stangreta, który przybrał typowąminę sługi udającego, że nie podsłuchuje.Odruchowo ściszyła głos.- Po pierwsze, zpowodu mojej reputacji.Nie spodziewał się sprzeciwu.Już prędzej podskakiwania z radości i okrzykówtriumfu.Na pewno nie protestów.- Proszę mi to wyjaśnić - rzucił sucho.RLT- Och, niechże pan da spokój! Wie pan o mojej matce i ojcu.Zauważyłam też, żezadbał pan o to, aby wczoraj wieczorem nie przedstawiać mnie jako panny Hebden.Wydaje się oczywiste, że nie może pan wprowadzić do swojej rodziny córki tak nie-sławnej pary.- Niech pani nie opowiada bzdur! - zirytował się Monty.Miał świadomość, że od czasu, gdy się dowiedział, że Muszka i panna Hebden tota sama osoba, jego postępowaniem kierowała płynąca gdzieś z głębi jestestwa potrzebazagarnięcia tej panny dla siebie.Nigdy by się do tego nie przyznał, nawet przed samymsobą, ale kiedy w teatrze zdjęła płaszcz, prezentując wdzięki, zrodziła się w nim zabor-czość.Wiedział, że byłoby wielkim błędem pokazanie po sobie, jak bardzo mu na niejzależy, ponieważ należała do kobiet, które mają zwyczaj wykorzystywać posiadanąprzewagę dla swoich celów.Dlatego oznajmił głosem, który nawet jemu wydał się świę-toszkowaty:- Wczoraj wieczorem wiele myślałem o uczuciach Ricka.Nie chciałem, żeby po-czuł się zraniony.A tak by się stało, gdyby wiedział, że mężczyzni zakładają się międzysobą o to, który z nich.- Urwał.Imogena nie potrzebowała usłyszeć całego zdania, by się wszystkiego domyślić.Przez chwilę jechali w milczeniu.- %7ładna rodzina nie jest wolna od skandalu, takiego czy innego - podjął ugodowymtonem wicehrabia.- Na przykład trzecie małżeństwo mojego ojca okazało się bardzoniefortunne.Wybranka okazała się stanowczo za młoda, żeby wychodzić za mąż zadwukrotnego wdowca, w dodatku żyjącego na wiejskim odludziu.Miała.wiele udoku-mentowanych romansów.Ojca wciąż prześladują wątpliwości, czy moi młodsi braciablizniacy są naprawdę jego dziećmi, choć oczywiście uznał ich za prawowitych synów.Imogena nie kryła zaskoczenia.- Nie wiem, co powiedzieć - wyznała bezradnie.- Proszę przyjąć moje oświadczyny, tylko tyle chcę od pani usłyszeć.- Przecież nie może pan chcieć.- Rick z pewnością opowiedział pani, jak wygląda moja sytuacja - przerwał jej zezniecierpliwieniem.- Ojciec naciska, żebym się ożenił.Nie może znieść myśli, że mógł-RLTbym umrzeć bezpotomnie.Teraz już pani wie dlaczego.Chce zyskać pewność, że mają-tek i tytuł odziedziczy prawowity syn.Poza tym, im dłużej zabawię w mieście, tymmniejsze będę miał szanse.Sprawy w Shevington nie wyglądają.- Pokręcił głową.-Powinienem być na miejscu.Imogena przypomniała sobie, jak ciotka mówiła jej, że stary hrabia jest umierający.- Tak mi przykro - powiedziała, dotykając ze współczuciem rękawa wicehrabiego.- Zapomniałam, jak bardzo niedomaga pański ojciec.Oczywiście rozumiem, jak ważnajest dla pana stabilizacja, ale nie może pan ze mną.- Nie rozumiem dlaczego.Rick dobrze zna nas oboje i zapewnia mnie, że do siebiepasujemy.Dlaczego, u licha, uparcie powtarza, że nie może za niego wyjść, skoro od tygodnirobiła wszystko, żeby go złapać w swoje sidła? - zadał sobie w duchu pytanie Monty.Nagle przyszło mu do głowy, że swoim zachowaniem na tarasie lady Carteret po prostują wystraszył.Dotknął końcem języka rozcięcia w dolnej wardze.Wymierzenie policzkaprzez wzburzoną kobietę to jedno, a te ciosy.Czy naprawdę wystraszył ją do tego stopnia, że nie mogła znieść myśli o wyjściuza niego za mąż? Nagle zawstydził się swojego zachowania.Obraził ją, zniewolił i dotego rozdarł jej suknię.Pózniej u Limmera Rick powiedział mu, że siostra zle się poczułai poprosiła go o natychmiastowe odwiezienie do domu.Nie wypytywał go wówczas oszczegóły, pogrążony we własnych ponurych rozmyślaniach, a Rick także nie był zanad-to rozmowny.Teraz zrozumiał, że Imogena musiała naprawdę zle się poczuć, skoro Rickuznał, że natychmiast zawiezie ją do domu.Cóż, podjął decyzję, że się z nią ożeni, i nic innego się nie liczyło.- Panno Hebden - odezwał się poważnym tonem - obiecałem Rickowi, że się paniązaopiekuję.Jedyny skuteczny sposób na wywiązanie się z tej obietnicy to małżeństwo.On się czuje winny, ponieważ jego ojciec nie uwzględnił pani w testamencie, i martwisię, że nie jest pani szczęśliwa u swoich opiekunów.Chyba nie chce pani, żeby wracał doFrancji, mając świadomość, że pani nie pomógł? Człowiek w jego położeniu potrzebujespokoju, aby móc się skupić na wykonywaniu zadania.RLT- Mówi pan, jakby wracał prosto na pole bitwy.Przecież we Francji panuje pokój.Z jego listów wynikało, że od miesięcy spędza czas na balach, piknikach i meczach kry-kieta.- %7łołnierz musi być przygotowany na każdą ewentualność.W stolicy Francji pa-nuje napięcie.Burbonowie nie są lubiani, mnóstwo ludzi chce powrotu Bonapartego.Gdyby to nastąpiło, Europa znów pogrążyłaby się w wojnie.- To są jedynie hipotezy.- Zatem pomówmy o czymś, co nie jest jedynie hipotezą, panno Hebden.- Montysięgnął po najcięższą broń ze swojego arsenału.- Mam na myśli pani sposób bycia.- Mój sposób bycia?- Dla wszystkich, którzy panią znają, jest oczywiste, że to tylko kwestia czasu,kiedy wda się pani w jakiś skandal.- Nic podobnego!- To nieuchronne, jeśli będzie pani całować mężczyzn na tarasach przy blaskuksiężyca.- Jak pan śmie! To pan objął bezbronną kobietę i.- Nie wiem, czy bezbronną - zauważył wicehrabia, wskazując na rozciętą wargę.-Raczej bezwzględną i szaloną - ciągnął, udając, że nie widzi pełnej oburzenia miny Imo-geny.- Swoją drogą, najwyższy czas, żeby ktoś chwycił panią mocną ręką.- Nie chcę, żeby ktokolwiek chwytał mnie mocną ręką, jak pan był uprzejmy toująć.- Przeciwnie.Potrzebuje pani bardzo silnego mężczyzny, żeby nad panią zapano-wał.Wiem aż za dobrze, do czego pani jest zdolna, i dopilnuję, żeby Rick w przyszłościnie musiał się za panią rumienić.- Co za podłość! - oburzyła się Imogena.- Jest pan ostatnim mężczyzną, któregobym poślubiła!- Chyba pani trochę przesadziła, panno Hebden, zważywszy na to, jak chętnie siępani ze mną całowała - stwierdził Monty.- Kilka przelotnych pocałunków to jedno, a małżeństwo to zupełnie co innego!RLT- Nie będzie się pani całować z innymi mężczyznami, panno Hebden.Proszę po-myśleć o uczuciach wujostwa, jeśli nie zależy pani na tym, by zachować godność woczach Ricka.Musieli wydać na panią fortunę, bo za każdym razem, gdy panią widzia-łem, miała pani na sobie inny elegancki strój.Skądinąd wiem, że nie posiada pani osobi-stego majątku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]