[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jake Dawes dostał kulę w łopatkę i jest wielu innych z obrażeniami.- Tak.To pewnie ci, co we trójkę kopali i bili jednego agenta - zauważył z przeką-sem rzucił Gabe.- Chłopaków czasami ponosi - zlekceważył incydent Dickin.- Chłopaki biorą przykład ze swojego szefa.Dickin, twój brat jest poza kontrolą.Nie! - zaprotestował, gdy przyjaciel próbował negować.- Nie uciszysz mnie.Tu nie cho-dzi o to, że przejął mój statek i moją załogę.John gwiżdże na niebezpieczeństwo, na ja-kie naraża ludzi, i krzywdę, jaką wyrządza.Widziałeś posiniaczoną twarz LaurieSteavens?- Zwracałem mu uwagę.- Dickin poczerwieniał ze wstydu.- I jak zareagował?Dickin czuł się coraz mniej komfortowo.- Powiedział, że to jego dziwka i zrobi z nią to, co mu się podoba.- Ona nie jest dziwką! To córka człowieka, który przez lata pracował u twojego oj-ca! Będziesz czekał, aż ją znajdziesz któregoś ranka dryfującą w porcie twarzą do dna,jak ten górnik, który kiedyś wszedł w paradę Johnowi?- Nie wiemy, czy to zrobił John.- Dickin bronił brata.- Dickin, traktujesz go wciąż jak małego braciszka.Jesteś ślepy.Gdybyś mógł wi-dzieć, jak się zasłaniał Evą i prowokował oficera, by do niej strzelił.- Jest młody.- Dickin patrzył w bok.- Wyrośnie z tego.Przywrócę go do pionu.- Potrafisz? - Gabe zapytał miękko.- Nie jestem pewien.Nawet, jeśli ci się to kie-dyś uda, wielu ludzi zginie do tej pory.Ja nie mogę brać w tym udziału, Dickin.RLT- Nie przesadzaj.Wasze irlandzkie waśnie kończą się jeszcze bardziej krwawo.- Nie znasz mojego miłującego prawo i porządek brata! Może jednak zgadzam się zNigelem co do jednego.Dotrzymam danego słowa i odsłużę obiecanych sześć miesięcy.Potem wyjeżdżam.Dla twojego własnego dobra i spokoju sumienia radzę ci, wycofaj sięz tego także.- I zostawić interes Johnowi? - Dickin pokręcił smutno głową.- Nie, przyjacielu.Muszę utrzymać ojca i gospodę, Tamsyn i resztę rodziny.Mam próbować zarobić na ży-cie na morzu? Aowić ryby i liczyć na to, że kolejny sezon przyniesie lepsze połowy?Możesz się czuć zwolniony z obowiązku.Conan poradził sobie, choć morze było niespo-kojne.Myślę, że wyzdrowiał dostatecznie, by przejąć Rybitwę".Jesteś wolny, Gabe,możesz jechać, gdzie chcesz.Nasze rachunki są wyrównane.- Nigdy nie będą wyrównane.Nie da się spłacić człowieka, który ocalił ci życie.- Jeśli potrafimy rozstać się w przyjazni, będzie to wystarczająca spłata.Ale po-wiedz - Dickin obrzucił przyjaciela zaciekawionym spojrzeniem - co zamierzasz robić?- Nie czułem się dobrze, łamiąc prawo.Prawdę powiedziawszy, wstydziłem się.Ai widmo szubienicy za każdym zakrętem też nie było zabawne.Cygańskie przysłowiepowiada, że nie da się iść prosto, gdy droga skręca.Z drugiej strony, kocham wyzwanie,jakie rzuca morze.Odkryłem też w sobie żyłkę do handlu.Myślę, że sprawię sobie stateki będę przewoził towary, ale legalnie.- Osiądziesz zatem w Londynie czy w Dublinie?- W Dublinie chyba nie.Moja rodzina byłaby zgorszona, że trudnię się kupiec-twem, bardziej nawet niż gdyby obwożono mnie po mieście skutego łańcuchem i skaza-nego za przemyt.Być może zamieszkam na swoim statku.Myśli Gabe'a poszybowały ku pannie Foxe, do lady Honorii Carlow, poprawił sięw duchu.- Mam tu jeszcze do załatwienia pewną osobistą sprawę.Zejdzie mi na to parę dni.Dickin szeroko się uśmiechnął.- Przekaż tej osobistej sprawie moje najgorętsze pozdrowienia.Jeśli zabraknie jejrozumu, żeby się z tobą związać, połowa dziewcząt w Kornwalii z radością zajmie jejmiejsce!RLT- Mógłbyś pożyczyć mi konia? Oddałem swojego pannie Foxe.- Większość towaru jest już na lądzie.Powiedz ludziom na górze, żeby dali ci naj-mniej zmęczonego.Uścisnęli sobie dłonie.- Jeszcze raz dzięki za pomoc, stary przyjacielu.I życzę ci powodzenia.Gabe poczuł się dziwnie lekko teraz, gdy zapadła decyzja o opuszczeniu Kornwa-lii.Następne zadanie, czyli jutrzejsza rozmowa z lady Honorią, będzie znacznie trudniej-sze.W obliczu zagrożenia niewinne kłamstwo dotyczące jej nazwiska wydawało sięczymś trywialnym.Gabe nie potrafił już wzbudzić w sobie oburzenia.Wiedział, że dzi-siaj nadstawiłby pierś na kule, by ją uratować.Wzbierające w nim uczucie wypełniało gopełniej niż porywisty wiatr wzdymający żagle dziobowe Rybitwy".Z takim napędemdałoby się dopłynąć do Ameryki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]