[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miłego dnia, panno Price.Zostawił ją, wychodząc wielkimi krokami z gabinetu, i udał się na górę do swojejsypialni.Diana wciąż leżała na kanapie.Gdyby pozostał jeszcze chwilę w jej towarzy-stwie, mógłby ulec pożądaniu i rzucić się na nią jak zwierzę, za jakie go uważała.Jego własne słowa zaszokowały go.Jaki dżentelmen powiedziałby cos takiego da-mie? Zwłaszcza kobiecie, którą kocha.Jeśli jednak nie dostrzegła jego obrzydzenia dosamego siebie, mogła sobie myśleć, co jej się podoba.Skoro oczekiwała podłego uwo-dziciela, będzie nim.Zagra w jej grę i pokona ją, bo co jak co - ale w grach był naprawdędobry.Czym zresztą była miłość jak nie kolejną hazardową rozgrywką? Był pewien, żeDiana Price wróci do tego domu, gotowa dokonać ostatecznego poświęcenia, by zakoń-czyć swoje sprawy z Nathanem Wardale'em.Czy jednak tak się stanie, kiedy drzwi sięzamkną i światła zgasną, to już zupełnie inna kwestia.Kochała go przed tym porankiem.Gdyby jako Nathan Dale zwabił ją do siebieprzed dwoma dniami i poprosił o to, o co teraz się targowała, ofiarowałaby to chętnie.Jeśli więc będzie miała czelność przyjść do niego wieczorem, da jej taką noc, jaką każdymężczyzna chciałby dać kobiecie, którą kocha, a potem zobaczy, czy ona będzie gotowago zostawić.RLTRozdział piętnastyJak mogła być tak głupia?Te słowa odbijały się niekończącym echem w głowie Diany, kiedy siedziała z Ve-rity i Honorią w Białym Salonie, machinalnie wbijając i wyciągając igłę z robótki.Czyojciec nie ostrzegał jej przed takim dniem jak ten? Czy nie spędziła całego dorosłego ży-cia w nieustannym napięciu, podejrzewając, że pewnego dnia rozlegnie się pukanie dodrzwi i pojawi się w nich mężczyzna, który będzie wiedział, co jest mu winna?Naturalnie, Nathan Dale nie przyszedł jako uwodziciel.Chciał spotkać się z Mar-cusem i jej widok najwyrazniej go zaskoczył.Jego ciekawość stanowiła od początkuwskazówkę i zarazem ostrzeżenie.Kto miałby powód, by się zainteresować damą do to-warzystwa? Uwierzyła jednak podszeptom własnej próżności.Wyobraziła sobie, że musię spodobała.Naturalnie mężczyzna z opisu jej ojca różnił się diametralnie od tego, który zapu-kał do drzwi Carlowów.Ojciec opisał Wardale'a jako niedorostka.Bladego, chudego, ozimnych oczach.Kiedy zaś poznała Nell, założyła, że brata i siostrę łączy większe ro-dzinne podobieństwo, niż miało to miejsce w rzeczywistości.Jeśli życie Nathana Wardale'a było tak ciężkie jak to opisywane przez Nate'a Da-le'a, w takim razie osoba, którą widział jej ojciec, była zaledwie zarysem człowieka, któ-rego poznała.Czy podobało mu się to, czy nie, służba na morzu wyrobiła mu mięśnie,zmieniła karnację i chód.Trudy sprawiły, że spoważniał i stał się wrażliwy na uczuciainnych.Dopatrzyła się w sobie współczucia, więc je odpędziła.To wszystko nie miałoznaczenia.Wciąż ponosił odpowiedzialność za jej obecne położenie.Widocznie rozterki odbiły się na jej twarzy, bo Verity odłożyła robótkę i z niepo-kojem przyjrzała się Dianie.- Na pewno dobrze się czujesz?- Wszystko w porządku.- Jej głos zabrzmiał fałszywie nawet we własnych uszach,a uśmiech zapewne wyglądał podobnie, bo teraz z kolei Honoria wbiła spojrzenie wtwarz Diany.RLT- Cóż, z pewnością nie wyglądasz dobrze.Może będzie lepiej, jeśli na dzisiejszeprzyjęcie udamy się bez ciebie.Przyjęcie.Dając pochopną obietnicę Nathanowi Wardale'owi, zapomniała, że mia-ła towarzyszyć pannom Carlow na wieczorze muzycznym.Będzie musiała kłamać, żebysię z tego wyplątać.- Chyba masz słuszność.To prawdopodobnie początek migreny.Powinnam siędziś wcześniej położyć.W takim razie pozostałybyście bez przyzwoitki, a ja nigdy.-Zostawiła tę myśl niedokończoną, czekając, aż któraś z dziewcząt połknie haczyk.- Będziemy całkiem bezpieczne w towarzystwie lorda Keddintona - powiedziałaHonoria.- Obiecuję, że będę się wzorowo zachowywać, bo byłoby wyjątkowo nie w po-rządku cię martwić.Verity przytaknęła.- Nie sprawimy ci kłopotu i nie narobimy hałasu po powrocie, tak by nie zakłócićci snu.Albo zauważyć moją nieobecność, gdybym do tej pory nie wróciła, dodała w du-chu Diana.- Dziękuję wam - odparła z uśmiechem, ignorując poczucie winy, które dało o so-bie znać na myśl o tym, jak łatwo przychodzi jej oszukiwanie przyjaciół.To sprawka Nathana Wardale'a.Ciężko pracowała na swoją reputację, a gdy poja-wił się w jej życiu, zaczęła kłamać, a nawet posunęła się do kradzieży.Teraz zaś przy-gotowywała się do wymknięcia z domu, na zimno rozważając utratę cnoty z mężczyzną,którego przecież nie znosiła.Ile jeszcze grzechów popełni, zanim on z nią skończy? Czyniekontrolowany gniew stanowił jakąś rekompensatę?Czuła gniew.Nigdy w życiu nie była tak wzburzona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]