[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten przewrotnyczłowiek cały czas nas sprawdzał.Przed wyjazdem do domku pana Andrzeja dał Pawłowijednoznacznie do zrozumienia, że ten służył w czerwonych beretach.Wyjaśnienie byłoproste - wiedział o nas prawie wszystko.Nie wiedział tylko jednego, a mianowicie, żejesteśmy uczciwi.Byliśmy zatem przez cały czas zwodzeni przez detektywów pracujących na zleceniefundacji.W oczach niektórych wyższych urzędników musieliśmy uchodzić za potencjalnychzłodziei, dla których operacja Skarby wikingów była okazją do ułożenia się z Jorgensenem.Osobiście odebrałem to jako policzek, ale tę sprawę postanowiłem wyjaśnić po powrocie dostolicy.Niechętnie musiałem przyznać, że fałszywy magister Rzepka znakomicie udawałfajtłapę, a nawet zdobył nasze zaufanie.Nie byliśmy dostatecznie czujni i należało wyciągnąćz tej lekcji naukę na przyszłość.Wyjaśnienia doczekała się także sprawa z landroverem.Otóż Rutra został namierzonyprzez Baturę i albinosa w kościele neogotyckim we Fromborku.Zanim stracił przytomnośćwidział przez ułamek sekundy twarz Jerzego.Zaraz pojawił się tam Paweł, którego spotkałpodobny los.To dlatego w kościele unosił się zapach dobrych perfum.Batura używał przecieżnajlepszych kosmetyków.Rutra przyznał się, że w pracy nie używał nawet wody kolońskiejpo goleniu, aby uniknąć zdemaskowania.Ale co dalej? Przewieziono Rutrę do domku naMierzei Wiślanej i bezskutecznie próbowano z niego wyciągnąć, kim jest? Był twardzielem iniełatwo go było złamać.Oczywiście Batura zorientował się, że nie jest on biznesmenem, aintuicja podpowiadała, że może być nasłany przez Interpol.Przestraszył się i dlatego podrzuciłmi paszport.Jerzy nie kłamał twierdząc, że właścicielem bordo landrovera jest cudzoziemiec.Nie dodał jednak, że to on sam napadł na Karen przed bankiem w Elblągu i uciekłlandroverem.Rutra nie mógł tego zrobić, bo był przetrzymywany w domku pana Andrzeja.Poza tym nie był porywaczem i złodziejem.Detektywi kontaktowali się nieustannie przez telefon komórkowy, stąd tak wieletelefonów do ukochanej Ewy.Kiedy Batura porwał Rutrę, kontakt się urwał.Wkradła siępanika.Nawet Zośka widziała bladego niczym prześcieradło magistra wychodzącego zkościoła.Rzepka znalazł tam bowiem ślad świadczący o porwaniu Rutry.A potem podpretekstem wyjazdu do Ewy ulotnił się z portu w celu odszukania wspólnika.Nie odnalazłszygo wrócił i znowu do nas dołączył.Wiedział, że przeciwnik używa teraz bordo landrovera, alenie mógł namierzyć jego kryjówki.I nie mógł nam o tym powiedzieć.Traf chciał, żewpadliśmy na ślad domku na Mierzei.Odbijając chłopców uwolniliśmy także wspólnikamagistra.Torba z perukami w kuchni domku potwierdziła te przypuszczenia.Magister znalazłRutrę w jakimś pomieszczeniu i zanim nas zawołał, uzgodnili kilka dalszych szczegółów.Wszystkie sceny wrogości Rzepki do cudzoziemca były po mistrzowsku udawane, a rzekomeporwanie Rutry w drodze do Sztutowa zyskało dzięki temu na wiarygodności.Pózniejwspólnicy spotkali się w hotelu Henza i uzgodnili, że Rutra jak najszybciej wyruszy na Helw celu obserwowania wikingów.Cudzoziemiec wypożyczył do tego celu toyotę (opisosobnika w biurze wynajmu samochodów pasował do Rutry) używając swojej autentycznejkarty kredytowej.Rzepka miał przyjechać pózniej z nami.Postanowili spotkać się na plaży,ale do tego nie doszło.Jak wiemy, Rzepka wpadł w ręce wikingów.- Jak pańska rana? - zapytał Rutra kierując przepraszające spojrzenie na moją obolałągłowę.To on mnie załatwił w kościele we Fromborku i miał z tego powodu wyrzutysumienia.- Jak pan widzi, żyję - odpowiedziałem lekko urażony, ale nie byłem mięczakiem,więc zaraz dodałem: - W swojej karierze często obrywałem po głowie.- Gdybym wiedział, że pan mnie już wtedy rozpracował, to co innego - tłumaczył sięRutra vel Kram.- Nie uznaję takich metod - rzekłem.- Ale co się stało, to się nie odstanie.Jak widzicie, to wszystko było bardzo skomplikowane.Ale nas interesowałanajbardziej rola, jaką odgrywał w całej sprawie Jorgensen i wikingowie.- Nordisk Nasjonalt Hedningeforbund, czyli w skrócie NNH, to skrajnie pogańskaorganizacja - wyjaśnił Rutra vel Kram.- Nie wiem o nich wiele, ale wydaje się, że toJorgensen jest owym tajemniczym szefem.O powadze tej organizacji świadczyć mogło to, że Jorgensen posiadał dużą wiedzę natemat wczesnego średniowiecza.Nie mogłem zapomnieć gorących sporów o wikingów, jakienieustannie toczyliśmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]