[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sprawiał wrażenie, jakby widział go po raz pierwszy.Otworzy ł lekkousta i uniósł brwi, trwając w bezruchu. Polskie ścierwo chowało się tuż pod naszy mi nosami dodał gestapowiec. Skurwy sy ńskipomiot ścigany przez SS sam przy szedł do Gestapo. Wy jątkowe szczęście, Herr Kriminaldirektor powiedział drugi. Szczęście? Nie, to udowadnia naszą wy ższość nad nimi. Mężczy zna przesunął kilka kartek. Szczęście będzie, kiedy komendant się dowie. W istocie odparł drugi. Sturmbannf�hrer Zieries będzie bardzo usaty sfakcjonowany.Staszek spojrzał niespokojnie na Torbę.Ten nadal by ł zupełnie skołowany. Co się dzieje? zapy tał go. Milcz.Zaniewski nie miał zamiaru tego robić. Co tu się dzieje? powtórzy ł. Zaraz zostaną ci odczy tane zarzuty. Kiedy ja nic nie zrobiłem. Twoje akta twierdzą inaczej odparł Torba, pochy lając się nad biurkiem i tocząc wzrokiempo rozłożony ch dokumentach. Ale&Fehrmann podniósł wzrok i popatrzy ł na Staszka niemal z uznaniem. No, no powiedział. Kiedy tu przy jechałeś, by łem przekonany, że jesteś zwy kły młachmy tą, a tu proszę.Dałem ci się oszukać, choć nie powinienem.W końcu eskortował cię samHauptsturmf�hrer Blankenburg, a potem zostałeś tu przy jęty nie w dzikim pochodzie, ty lkoindy widualnie.Teraz wiem dlaczego. Posłuchaj& Podniosłeś rękę na Państwo Niemieckie, ale teraz Państwo Niemieckie upierdoli ci za togłowę przerwał mu Thorben, nie odry wając wzroku od porozrzucany ch po blacie kartek. To jakiś makabry czny żart? By najmniej.Oficer Gestapo szukał czegoś w swoich materiałach.Gdy w końcu to znalazł, złoży ł resztę akti położy ł rękę na lugerze.Drugą podniósł jedną z kartek.Przy trzy mał ją przez moment nad głowąi niczy m staroży tny orator wy głaszający mowę na Forum Romanum odczy tał: Podszy wanie się pod oficera SS, Untersturmf�hrera Reinholda Winterberga.Prowadzeniedziałalności konspiracy jnej i party zanckiej w okolicach wsi Beniowa i miasta Lesko.Organizowanie działalności dy wersy jnej w dolinie Sanu.Umy ślne i w zamiarze bezpośrednimzabójstwo żołnierzy dwóch Einsatzgruppen.Zabójstwo pułkownika Arthura Brettfelda oraz sześciuinny ch oficerów Wehrmachtu podczas zorganizowanej akcji wy wrotowej w zamku w Lesku.Gestapowiec zrobił pauzę, po czy m spojrzał Staszkowi prosto w oczy. A ja nazy wam się UlrichKossendey i będę twoim katem.BEJRUT, LIBAN, ZACHODNIA AZJA, LUTY 1940 ROKUZ pokładu Aigokerosa opuszczono trap i Bronek ochoczo ruszy ł w jego kierunku.Narazjednak kapitan go powstrzy mał, sugerując, że najpierw załoga wy niesie ładunek. Jaki ładunek? zdziwił się Zaniewski. Przecież jesteście tu nieplanowanie. Sprzedamy nadmiar z ładowni.Robimy to w każdy m porcie.Bronek z utęsknieniem spoglądał na ląd, ale ostatecznie stwierdził, że ten nie ucieknie. Poza ty m gdy by śmy cię ot tak wy sadzili, by łoby podejrzanie. Czy ja wiem& Grecki frachtowiec zawijający do Bejrutu nie jest niczy m dziwny m, ale z pewnościąArabowie zwróciliby uwagę, gdy by jedy ny m rozładowany m frachtem by ł mężczy zna.Zaniewski obrócił się do kapitana i zmruży ł oczy.Przez moment zastanawiał się nad pewnąkwestią, a potem nagle zaskoczy ł. Zamierzacie tu zostać? zapy tał. Ty lko na moment. Niech cię chuj, Jorgos.Karagiozopoulos spojrzał na niego z konsternacją. %7łe co proszę? zapy tał. Przy pły nęliście tutaj, bo chcesz odgrzebać sprawę zaginięcia Spiridona.Kapitan wy ciągnął fajkę, upchał trochę ty toniu do komina, a potem podpalił.Sprawiałwrażenie, jakby by ł urażony sugestią Zaniewskiego. Nie powiedział w końcu. Głównie przy świecał mi cel, by wy sadzić tutaj ciebie. Ale przy okazji& Przy okazji załatwię też kilka inny ch rzeczy.Pozbędę się nadmiaru towarów, który ch niesprzedam w Europie, a wolne miejsce w ładowni wy pełnię tutejszy mi rary tasami.I owszem,mam zamiar sprawdzić, czy ktoś wie coś na temat Spiridona.Bronek pokiwał głową, uznając, że kategory czny ton Jorgosa nie zwiastuje niczego dobrego.Trudno by ło powiedzieć, jaki naprawdę by ł główny powód przy pły nięcia tutaj, ale właściwie niemiało to znaczenia.Liczy ło się to, że Bronek zaraz stanie na nabrzeżu.Przez moment stali w milczeniu i Zaniewski zastanawiał się, czy nie obraził kapitana.Mary narze nie zwy kli przejmować się takimi uwagami, ale Karagiozopoulos nadal milczał,py kając fajkę. Widzisz tego, co tak lustruje nas wzrokiem, jakby śmy przy szli tu z bombą przy klejoną dokadłuba? zapy tał w końcu, spluwając za pokład
[ Pobierz całość w formacie PDF ]