[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałem wówczas poczucie, że my, których przeciwnicy nazywali ugodowcami", agentami rządu", carskimi sługami", jesteśmy najbardziej znienawidzonym przezrządową Rosję obozem w Polsce.bRządowa Rosja w ogromnej swej większości i cała administracja rosyjskanaszego kraju pragnęła odnowienia związku z Niemcami, z radosną nadzieją patrzyła naidącą z Galicji propagandę ruchu zbrojnego.Baczne przyglądanie się temu, co się wówczas działo, ogromnie mi pomogło dozrozumienia historii naszych powstań.W Królestwie w owym okresie zaczęto osaczać nasz obóz z różnych stron.Dodawnych przeciwników przybywali nowi: wielu z tych, którzy dawniej byli mniej lubwięcej wyraznie po naszej stronie, teraz zwracało się przeciw nam, pomagało robociestarającej się nas zniszczyć, Ludzie, którzy poprzednio trzymali się z daleka od walkpolitycznych, chroniąc się pod płaszczem bezpartyjności, teraz zaciągali się do nagonki.Ci, co dawniej zwalczali nasz szowinizm" w imię zasad humanitarnych,ogólnoludzkich, dziś szeregowali się pod hasłem obrony czystości polskiego patriotyzmu,jego świętych tradycji porozbiorowych, Określenie naszej polityki jako sprzeniewierzenia się zasadniczym wskazaniom patriotyzmu" znalazło się nawet wzwiązku z moim nazwiskiem w Wielkiej Encyklopedii Ilustrowane j27, w życiorysiejednego z żyjących działaczy warszawskich, Libickiego.28 Postanowiono nas pogrzebaćnawet w oczach przyszłych pokoleń.Jedna rzecz była uderzająca: wszystko, co się znajdowało w jakimkolwiek, nawetnajluzniejszym, związku z %7łydami, było przeciw nam ma się rozumieć, w imiępatriotyzmu.Widoczne było, że główny kanał, przez który przenikają wpływyniemieckie do Polski to nasze żydostwo.Tego związku między naszymi %7łydami a Niemcami przeciąć nie mogliśmy.Niemogąc zamknąć kanału od tamtego końca, trzeba było go zamknąć od naszego, odciąćspołeczeństwo polskie od wpływów żydowskich.Już od dłuższego czasu, zwłaszcza zaś od roku 1905, %7łydzi postępowaniem swoimzdobywali sobie pozycję wyraznych wrogów Polski.Skrajniejsze wśród nich żywioły niemaskowały się pod tym względem wcale, rozzuchwalone naszym upośledzeniempolitycznym.Naród, który nie miał swego państwa, nie miał w swych rękach władzy, niemiał widocznej siły, z którą by się należało liczyć nie mógł mieć %7łydów po swojejstronie.Istniał cały szereg powodów, dla których należało zająć jasne względem %7łydówstanowisko, powodów leżących w dziedzinie gospodarczej, cywilizacyjno-narodowej,etyczno-społecznej.W owym okresie znalazła się na porządku dziennym kwestiażydowska w samorządzie miejskim, skutkiem wniesienia przez rząd do Dumy projektuustawy samorządowej.Przed nami stała jeszcze ważniejsza od tego kwestia politykinarodowej polskiej, której wpływy żydowskie groziły zniszczeniem.Zrozumieliśmy, żedłużej zwlekać nie można, postanowiliśmy wypowiedzieć %7łydom otwartą walkę.Sposobność do tego dały wybory do czwartej Dumy, do których %7łydzi, dziękizmieniającym procedurę wyborczą wyjaśnieniom petersburskiego Senatu, otrzymali wWarszawie większość uprawnionych do głosowania.29Nie miałem wówczas zamiaru brać mandatu poselskiego, gdyż położenie w krajunakazywało mi pracować na miejscu.Wobec wszakże wyzywającego zachowania się%7łydów, postawiłem swą kandydaturę, ażeby przeprowadzić wybory pod hasłem walki z%7łydami.Zacięta walka, która nas a mnie w szczególności dużo sił kosztowała,zakończyła się wyborem socjalisty30, a w odpowiedzi na to proklamowaniem bojkotu%7łydów przez społeczeństwo polskie.Atmosfera natychmiast się oczyściła.Stanowisko nasze w społeczeństwie stało siętak mocne, jak bodaj nigdy przedtem.Położenie żywiołów związanych z %7łydami zrobiłosię trudne; wielu ludziom, którzy do owego czasu ulegali wpływom żydowskim,otworzyły się oczy i bez wahania z %7łydami zerwali.Teraz już byliśmy pewni, że polityce naszej nie grozi zagłada: najszerszy kanałwpływów niemieckich na Polskę został skutecznie zatkany.To nam dało większąswobodę działania paraliżowania roboty austriacko-polskich niepodległościowców".Im hałaśliwiej ci głosili hasła walki zbrojnej przeciw Rosji zużytkowane przezżywioły germanofilskie w Rosji w celu zbliżenia jej do Niemiec tym dalej myśmy szliw podkreślaniu naszej życzliwości dla Rosji, ma się rozumieć, nie rządowej.Widzączbliżanie się chwili rozstrzygającej, usuwaliśmy ze stosunków polsko-rosyjskichmożliwie wszystko, co je zadrażniało.Było to wobec prowokującej polityki rządu bardzotrudne zadanie, najtrudniejsze może, jakie miałem w życiu.W owym to okresie ułagodził się w pewnej mierze stosunek między nami aStronnictwem Polityki Realnej, czyli tzw.ugodowcami.Nie było to dla nas równieżbardzo łatwe, wymagało dużego zapomnienia o miłości własnej, gdyż ci, nie rozumiejącnaszych celów, a mając bardzo wysokie mniemanie o wartości swojej polityki, byliprzekonani, że lekcje ich zaczynają skutkować i że przechodzimy na ich podwórko.Niechby sobie byli mieli to przekonanie, byle nam pomagali w naszym trudnymzadaniu.Liczyłem na nich, że jako ludzie z niemałą kulturą i z dużymi stosunkami,przydadzą się do nawiązania stosunków politycznych na Zachodzie, co wobeczbliżających się wypadków było bardzo pilne.Sam te stosunki nawiązywałem od szeregulat, ale moja skromna pozycja społeczna i skromniejsze jeszcze środki materialne niepozwalały mi zrobić nawet tyle, ile mógłby zrobić jeden człowiek, będący w innychwarunkach.Niestety, zawiodłem się pod tym względem na realistach".W roku 1913 nawspólnej konferencji z kierownikami polityki realnej" zaproponowałem im utworzenierazem niewielkiej, poufnej grupy ludzi, która by zajęła się nawiązaniem stosunkówpolitycznych w sferach rządzących Francji, Anglii, w Watykanie, a także wejście wstosunki z głównymi organami prasy zachodnioeuropejskiej.Propozycja ta przyjętazostała głucho.Przekonałem się, że na żadne w tym względzie współdziałanie liczyć niemożna.Miałem w tym ostatni dowód, że Stronnictwo Polityki Realnej, na równi zestronnictwem krakowskim, jest wielką przeszkodą do zorganizowania właściwej politykipolskiej.Nazajutrz prawie po tej konferencji zasiadłem do pisania książki o Upadkumyśli konserwatywnej w Polsce31Nasze próby wytłumaczenia kierownikom ruchu galicyjskiego, że są na błędnejdrodze, spełzły na niczym.Zdaje się, że w roku 1912 nie przypominam sobie daty odbyła się w Krakowie konferencja z nimi, w której z naszej strony wziął udziałZygmunt Balicki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]