[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To nie są kolejarze  pomyślał, a głośno powiedział: Właśnie wskoczyli do pociągu.Grossman zerwał się na równe nogi, czarną saszetkę wsunął do kieszeni marynarki ipodskoczył do drzwi, przywierając od nich uchem.%7ładnych podejrzanych dzwięków.Pociąg przyspieszył, za oknami znowu pokazały się przedmieścia Norman.Cremer także wstał i kiedy w kieszeni spodni namacał walthera, poczuł, że ręce mu się pocą.Grossman lekko uchylił drzwi, wyjrzał na korytarz, popatrzył w obie strony, a potem wyszedłi ruchem głowy poinformował Cremera, że idzie na tył wagonu.Zajął tam takie miejsce, żeby niewidział go nikt z dalszych wagonów, a potem ostrożnie zerknął w szybkę tylnych drzwi.Zobaczył dwóch mężczyzn  jeden wysoki i gładko ogolony, drugi niski i z sumiastymwąsem  którzy szli korytarzem ostatniego wagonu, pukając do drzwi kolejnych przedziałów.Z czwartego z nich wyszedł szczupły mężczyzna i podał wąsaczowi portfel.Ten zadał kilkapytań, jednocześnie przeglądając dokumenty.Po chwili kiwnął głową, oddał portfel i wraz ztowarzyszem przeszli do następnego przedziału.Tego Grossmanowi wystarczyło.Trzymając się ściany, wrócił do Cremera, który szybkozamknął za nim drzwi. Co tam widziałeś?  spytał. Dwóch facetów, może lokalna policja, ale raczej stanowa, czy nawet FBI, przedział poprzedziale sprawdza dokumenty pasażerów. Nasze papiery są w porządku  rzekł spokojnie Cremer. Mam to samo prawo jazdy jakwtedy, kiedy mieszkałem w New Jersey. Ja także  powiedział Grossman i szybko omiótł spojrzeniem przedział. Ale coś mi siętu nie podoba.To nie są rutynowe działania.Na stacji w Oklahoma City pewnie czeka jeszczewięcej policji.Nachylił się nad torbą i wyciągnął z niej czarną saszetkę. A ty co znowu zamierzasz zrobić?  spytał Cremer. Jak daleko do Oklahoma City?Cremer wpatrując się w towarzysza, dokonał w myśli szacunków. Kwadrans& Może mniej.Grossman lekko uniósł dłoń z bombą. Tutaj jest piętnastominutowy lont.Umieszczę ładunek w sąsiednim wagonie.Dojdą tam zajakieś dziesięć minut.My przeniesiemy się do przodu; kiedy nastąpi wybuch, pociąg stanie iwysiądziemy.Powinniśmy wtedy być już w mieście; łatwo rozpłyniemy się w tłumie. Może i ma rację  myślał Cremer. Tak, chyba tak.Jeśli ci gliniarze nie szukają nas, to poco wskakiwaliby do pociągu? W radiu nic tylko o Dallas i o Dallas.Dla Grossmana to nie ladafrajda wysadzić w powietrze coś nowego.Sam poszedł na koniec i  jak przedtem Grossman  spojrzał przez szybę.Faceci w szarychgarniturach i czarnych fedorach byli mniej więcej w połowie ostatniego wagonu.Wrócił do przedziału. Nie bardzo mi się to podoba, ale& Ale chyba nie ma innego wyjścia. Dobra  powiedział Grossman i rozsunął zamek saszetki. Uruchamiam lont. Wyciągnął zapalnik, popatrzył na niego, potem przyjrzał się jeszcze dokładniej i szepnął: Scheisse! Co się stało? Lont&* * *Kilka sekund pózniej eksplozja pierwszej półkilogramowej bomby wyrwała bok wagonu, aGrossman i Cremer nie mieli nawet czasu na zrozumienie, co znaczy oślepiająco jasny błysk.Niemal natychmiast nastąpiły dalsze eksplozje; w sumie wybuchnęło jakieś dwadzieścia kilkakilogramów materiału wybuchowego; trzy ostatnie wagony pociągu zostały zerwane z toru, a ichszczątki rozrzucone po okolicy.DwaBiuro Służb StrategicznychBudynek Narodowego Instytutu ZdrowiaWaszyngton, D.C.6 marca 1943 roku, 16:30Kiedy prezydent Roosevelt w sierpniu 1941 roku poinformował Dzikiego Billa Donovana,jakie miejsce udało mu się znalezć, aby jego doradca do spraw koordynacji informacjiwywiadowczych mógł swobodnie funkcjonować w mieście, gdzie wszystko było drogie i gdzienadzwyczaj trudno było o wolne lokum, Donovan był nieco skonsternowany. Narodowy Instytut Zdrowia?  myślał z powątpiewaniem.Szybko jednak okazało się, że umieszczenie Biura Koordynacji Wywiadowczej  którenastępnie przekształciło się w Biuro Służb Strategicznych  w nie rzucającym się w oczybudynku, mieszczącym instytucję o niewinnej nazwie, było znakomitym posunięciem.W gabinecie dyrektora stanęły: duże, lśniące biurko, pokryta czerwoną skórą sofa oraz dwapasujące do niej fotele.To w jednym z nich siedział teraz Donovan i oparłszy nogi na niskimstoliku ze szklanym blatem, przeglądał rozłożoną na udach grubą teczkę. Cóż, wydaje się, że już nam się zwróciły koszty poniesione na wyciągnięcie profesoraDyera z Niemiec  zwrócił się do swego zastępcy. Tak jest, sir  odrzekł komandor Peter Stuart Douglass Sr [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire