[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Geoffrey pozwolił jej robić, co chciała, chocia\ zgłosił ostry sprzeciw,gdy zastał \onę, jak klęcząc na ziemi przesadzała polne kwiaty w kolorze tęczy, chcąc, by rosływzdłu\ murów.Na kpiny i wyrzuty Elizabeth znalazła jednak cięte odpowiedzi, które całkiemzachwiały w mę\u pewność, czy racja jest rzeczywiście po jego stronie.Słu\ba, początkowo odnosząca się do nowej pani podejrzliwie i chłodno, wkrótce uległaczarowi delikatnego uśmiechu i łagodnego głosu.Wszyscy zaczęli z niecierpliwościąwyczekiwać nowych poleceń, odmieniających otaczający ich świat.Na stołach pojawiły siękwiaty, świe\o wymyte ściany ozdobiono barwnymi sztandarami z Montwright.Mieszkańcyzamku Berkley byli zachwyceni.Ich twierdza stała się domem.W końcu lipca Elizabeth wiedziała ju\ na pewno, \e będzie miała dziecko.Uradowana tąwiadomością przez kilka dni zastanawiała się, jak powie o tym Geoffreyowi.W samotności próbowała ró\nych sposobów.Sądziła, \e mą\ będzie bardzo zadowolonyi najpewniej zachowa się bardzo wyniośle.To by jej odpowiadało.W porze obiadu Elizabeth usiadła do stołu, czekając na Geoffreya.Postanowiła podzielić sięz nim nowiną tego wieczoru, gdy znajdą się sami w sypialni.Ledwie mogła ukryć podniecenie,w pewnej chwili zorientowała się nawet, \e w głos się śmieje.Słu\ący, którzy podawali do stołu,patrzyli na nią dziwnie.Uznała więc, \e wyjaśni im wszystko następnego dnia, gdy Geoffreybędzie ju\ wiedział.Wtedy i inni zrozumieją.śołnierze zaczęli jeden po drugim wchodzić do wielkiej sali.Elizabeth wyprostowała się,wypatrując Geoffreya.Jej uwagę zwrócił jednak Gerald.Giermek biegiem wpadł do sali, wyminął dwóchpostawnych stra\ników i stanąwszy przed nią, prawie wykrzyczał: Przybyli kurierzy króla Wilhelma.Chcą jak najszybciej rozmawiać z milordem.Elizabeth zmarszczyła czoło i poleciła: Wprowadz ich, Geraldzie.Powiem Rogerowi, a on znajdzie Geoffreya.Roger właśnie się zbli\ał, więc powitała go informacją o kurierach. Po co przyjechali? spytała, nie kryjąc zaniepokojenia. Nie ma w tym nic niezwykłego odrzekł Roger. O, jest twój mą\, pani.On ci wyjaśnipowód ich przybycia. Nie przywitasz mnie? spytał Geoffrey, gdy stanął u boku \ony.Natychmiast sięuśmiechnęła i czule pocałowała go w policzek. Coś mi się zdaje, jakbym pamiętała, \e okazywanie uczuć jest niedozwolone szepnęła.Geoffrey wybuchnął śmiechem i wziął ją w ramiona. To było przedtem, zanim zrozumiałem, jak wa\ne jest dla mnie, \e mogę cię dotykać odpowiedział wesoło. Jestem wyjątkowo niezdyscyplinowana stwierdziła Elizabeth z szerokim uśmiechem. Milordzie przerwał mu Roger. Przybyli kurierzy Wilhelma.Czekają w korytarzu.Geoffrey skinął głową, najwyrazniej nie poruszony tą informacją. Myślałem, \e król jest jeszcze w Rouen powiedział. Widocznie ju\ wrócił zauwa\ył Roger.Geoffrey zwrócił się do \ony: Zacznij posiłek beze mnie, \eby ludzie mogli wziąć się do jedzenia.Roger i ja sprawdzimy,jakie nowiny przysyła nam król.Elizabeth miała ochotę wysłuchać kurierów, ale nie wypadało jej o to prosić.Musiałapoczekać, a\ mą\ powtórzy wiadomości specjalnie dla niej.Mówił jej coraz więcej, nie miaławięc wątpliwości, \e usłyszy tak\e o najnowszych rozkazach króla.Do sieni wszedł ojciec Hargrave, duchowny z pobliskiego Northcastle, składający wizytęw Berkley.Podał Elizabeth ramię właśnie w chwili, gdy Geoffrey wychodził.Elizabeth oddała się więc roli gospodyni, poświęcając całą uwagę księdzu.Zajęła przy nim miejsce przy stole i skłoniła głowę w czasie, gdy ksiądz udzielałbłogosławieństwa.Starała się skoncentrować na modlitwie, ale jej myśli biegły do kurierów.Elizabeth snuła najró\niejsze domysły, nie umiała jednak znalezć powodu, dla którego Wilhelmmiałby przysłać umyślnych.Geoffrey ju\ odpracował wymaganą liczbę dni u swego pana.SądyWilhelm odbywał jedynie trzy razy w roku i podczas wszystkich sesji Geoffrey był obecny.Mo\e chodzi o księgę katastralną, pomyślała.Wilhelm kazał bowiem spisać wszystkie ziemieznajdujące się w jego władaniu oraz lenników zarządzających tymi ziemiami.Poniewa\w księdze odnotowano równie\ majątek lenników, od liczby hodowanych zwierząt po dobytekw \ywej monecie, więc poddani odnosili się do dokumentu bardzo niechętnie, nazywając goKsięgą Sądu Ostatecznego.Ich rozumowanie było proste i, w ocenie Elizabeth, prawdopodobniesłuszne.Gdy król pozna wartość wszystkich swoich wasali, podniesie podatki.A wzrostpodatków był problemem jak świat światem, bo jeszcze ojciec Elizabeth nieraz narzekał nanierzetelność systemu.Geoffrey i Roger wrócili do wielkiej sali akurat w chwili, gdy wnoszono jedzenie.Z wyrazuich twarzy Elizabeth pojęła, \e nowiny nie były radosne. Czy chodzi o Księgę Sądu Ostatecznego? szeptem spytała Geoffreya, gdy usiadł u szczytustołu.Wziął ją za rękę, ale nie odpowiedział.Uśmiechnęła się więc przez stół do Rogera, któryzawsze siedział po prawicy jej mę\a, podczas gdy ona zajmowała miejsce po lewicy.Jeden z giermków zaczął podawać mięso i Geoffrey zwrócił się do niego z jakimśpoleceniem.Elizabeth skorzystała z zamieszania i pochyliła się do Rogera. Czy chodzi o Księgę Sądu Ostatecznego? spytała z nadzieją na szybką odpowiedz.Geoffrey uścisnął jej dłoń.Roger wyglądał tak, jakby miał zamiar odpowiedzieć, ale Geoffreywykonał nieznaczny ruch głową.Elizabeth zauwa\yła to kątem oka.Westchnęła zawiedziona. Nie sądzę, \eby królowi podobało się nazywanie jego spisu Sądem Ostatecznym powiedział Geoffrey.Ksiądz odchrząknął i zaczął opowiadać swoją ulubioną historyjkę, którą Geoffrey, Rogeri Elizabeth słyszeli ju\ co najmniej pięć razy.Z grzeczności jednak spokojnie jej wysłuchali.A \enagrodzili opowiadającego śmiechem, ksiądz się rozochocił.Zaczął następną facecję, a potemjeszcze następną.Po posiłku Geoffrey polecił Rogerowi: Idz zająć się przygotowaniami do jutra. Potem zaproponował \onie pójście na spoczynek.Elizabeth szybko wyraziła zgodę. Muszę z tobą o czymś porozmawiać powiedziała z nieznacznym uśmiechem. Ja te\ muszę z tobą porozmawiać odrzekł Geoffrey.Jego głos nie wyra\ał \adnych uczuć, tote\ Elizabeth poczuła zaniepokojenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]