[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To krew się burzy".Pragnę miłości, chcę się zapamiętać w tym uczuciu,wyzbyć się swego ja", zapomnieć o sobie, przestaćanalizować, pogrążyć się wyłącznie w miłości i spokojnymszczęściu.Tego mi brakuje.Dręczy mnie jakiśnieokreślony niepokój, chwilami tak się nasila, że aż miserce zamiera, a w duszy wzbiera coś nieokreślonego,faluje, oplata mnie niczym pajęczyna.Mam ochotęjednocześnie uciec od tego uczucia i nadal go doznawać.No cóż, naprawdę pragnę miłości, takiej, jakiej jeszczenigdy nie przeżyłam, a nie takiej, jak ją sobie wyobrażam.Mam oczywiście na myśli miłość do mnie.To śmieszne?Ale tak boleśnie chcę być dla kogoś ważna i bliska,wiedzieć, że ktoś czeka, troszczy się, kocha.Jestempewna, że wtedy bardzo szybko pozbyłabym sięnerwowości, napięcia i nieokreślonych pragnień.236Dla kobiety bardzo ważny jest wygląd zewnętrzny,wszystkie są nieznośnie takie same w swoichpragnieniach podobania się, kochania i bycia kochaną.Nie zamierzam tego potępiać, bo to jest naturalne.Obserwuję swoje koleżanki.Ksiuszka? Ma znajomegochłopaka, do którego czasami jezdzi i któremu się podoba.Jej potrzeba miłości jest w pełni zaspokojona, dlatego niedręczą jej rozterki.Pamiętam, jak kiedyś podobał się jejMaksimów, nawet napisała do niego liścik - wszystko byłotakie proste, bez żadnych udręk.Ira ma romans z Lowką.Jest pod tym względem dziwna imyślę, że przy innym wychowaniu i innych warunkachmogłaby zejść na złą drogę, bo jest kokietką, maskłonności do częstych i bliskich związków z chłopakami.Bardzo jej się podoba być kobietą, na szczęście poczucieprzyzwoitości sprawia, że przynajmniej na zewnątrz usiłujeuchodzić za niewinną.Chłopcy bardzo ją interesują, ileżliścików napisała do przeróżnych chłopaków! Ale jestładna i może pisać, bo wie, że jej odpiszą.Ja czegoś takiego nie mogę robić, nawet gdybym bardzochciała, bo jestem brzydka, a przy tym zbyt ambitna idumna, żeby narażać się na odmowę i kpiny.A Iradostawała i takie listy.Musia jest jeszcze dzieckiem, ale iona ma powodzenie, jej kobieca próżność zostałazaspokojona.Niedawno dowiedziałam się od Ksiuszki, żeZina też ma faceta", że Wiera A., z wyglądu taka poważnai inna niż nasze", też zadawała się z chłopakami.Ijeszcze wiele innych.A ja - nie! To jakiś wyjątek, a co za tym idzie -nienormalne, a wszystko, co nienormalne, powodujechoroby i dziwactwa.To, co Ira poznała w wieku latczternastu, dla mnie do tej pory jest nieznane inieosiągalne.Przekonuję się teraz boleśnie, jakie zgubnenastępstwa ma brzydota i kalectwo.Dość powiedzieć, żenie licząc wczesnego dzieciństwa, nie miałam ani jednegoznajomego chłopca.Ktoś może uznać to za błahostkę, ale tak się złożyło, żebrak kolegów zderzył się z chorobliwym i dziwnymzainteresowaniem nimi, pragnieniem, by z nimiprzebywać, poznawać ich, i w tym wieku, gdy powinni byćtylko kolegami, stali się dla mnie czymś więcej.Pamiętam,że jeszcze w klasie piątej chłopcy byli dla mnie wyłączniekolegami, i nic dziwnego, bo miałam wtedy 14 lat, czylityle, ile Ira ma teraz.A w naszym wieku dwa lata to dużaróżnica.Zainteresowania moje i mego otoczenia237były tak różne, że nie mogliśmy się zrozumieć.I to, coznalazłoby ujście wcześniej i spokojnie przeminęło,tłumione i powstrzymywane, zaczęło narastać i męczyć.Czasami przyrzekam sobie, że swoich dzieci niepozostawię na łaskę rozbuchanej wyobrazni, tylko stworzęim normalne, spokojne i radosne warunki, i będę jekontrolować, nieustannie kontrolować.Nauczyłam się tegona własnym przykładzie i będę czujnie obserwowaćwszystkie przeżycia mojego dziecka.To wielka sztukazrozumieć je i próbować sprowadzić na właściwą drogębez przemocy i cierpienia.Poświęcić dziecku całe swojeżycie to święty obowiązek każdej matki, żeby z dzieci niewyrastały takie dziwne wyrodki jak ja.Zeszyt trzeci"7 kwietnia 1935Dopiero początek kwietnia, a już prawdziwa wiosna.Zniegu nie ma, dzisiaj bez czapek i w jesionkachposzłyśmy z Ksiuszą do szkoły.Jakaż to frajda czućprzenikający, ostry wiosenny chłód wieczoru i w rozpiętympalcie iść pod świeży kwietniowy wiatr, który zimną faląomywa szyję i ciało, rozwiewa włosy i uderza w twarz,porywisty i swawolny.Przez całą drogę śmiać się, pleść głupstwa, nie myśleć omijającym czasie, o książkach, które czekają, o nauce.Itak.kochać wszystko -i Ksiuszę, i zapadający ciemnywieczór, i ludzi na ulicy, i rześki chłodny wiatr na twarzy, iwe włosach.A ile ludzi nas mija? Jakże ich wielu i jacy sąróżni, aż się w głowie kręci, ale wszyscy, nie wiedziećczemu, są starzy, ponurzy, spieszący dokądś, rzucającyniechętne i złośliwe spojrzenia.Czasem chłopcy coś zawołają albo rzucą jakiś żart, więczamiast się złościć, śmiejemy się w odpowiedzi, bo jestnam wesoło i miło.Długo stałyśmy z Ksiuszą przy bramieakademika, śmiałyśmy się i z ciekawością zerkałyśmy nastudentów.Większość z nich nie jest wcale młoda, sąbladzi i chudzi, o skupionych, niewesołych twarzach, czoław zmarszczkach.Było nam ich żal, ale nadal nieopuszczała nas wesołość. No to na razie.Wpadnij jutro, przyjaciółko" -powiedziałam. Nie jestem twoją przyjaciółką.Twoimiprzyjaciółmi są przede wszystkim Zyria, potem Ira, Musia idopiero ja" - zaskakująco poważnie odpowiedziałaKsiuszą. Co ty pleciesz? - Wzięłam ją za rękę i idąc obokniej, usiłowałam wyjaśnić jej wszystko i się wytłumaczyć.-Po pierwsze: Zyrię mo-Zeszyt trzeci obejmuje okres od 7 kwietnia 1935 roku do 3stycznia 1937 roku.239żesz skreślić.Co to za głupota i kto to wymyślił?" Przecież ty sama". Poważnie? Powiedziałam, że on misię podoba? To wszystko głupstwo.A teraz posłuchaj.Ty,Ira i Musia jesteście dla mnie tak samo ważne w każdej zwas kocham inne cechy, które mi się podobają.Alekocham was tak samo". No dobrze, a Musia?" CoMusia? Musi też nie kocham bardziej niż ciebie".Jestem strasznie próżna, próżna do obrzydliwości, dlategobyło mi bardzo miło, gdy nagle do mnie dotarło, że jestemważna dla Musi, Ksiuszy i Iry.Najbardziej szczera inaiwna okazała się Musia, już od dawna mówiła, że mniekocha, zawsze jest taka miła i serdeczna.Bardzo ją lubię,ale lubię tylko jej wygląd zewnętrzny, drobną i zgrabnąfigurkę, ładną i delikatną twarz, różowe policzki i miękkie,świeże usta, lubię patrzeć w jej oczy z puszystymiczarnymi rzęsami; gdy mówi, oczy się skrzą albo mrużąod śmiechu.Z przyjemnością ją obejmuję, głaszczę, czujęjej miękkie i ładnie zarysowane piersi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]