[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czterech uczestników pamiętało, żebyprzynieść prace pisemne: Colin odczytuje napisaną przez siebie kryty-kę najnowszej książki Franka McCourta, Tony prezentuje nam pracęna temat reformy więziennej, mającą związek z programem jego stu-diów w Ruskin College w Oksfordzie.Terry czyta rozdział swej powie-ści, a na koniec Billy zaznajamia nas z utworem, w którym opisujeswoją reakcję, kiedy usłyszał, że jest skazany na dożywocie, i z naj-skrytszymi myślami, jakie go nurtowały podczas następnych godzin.Wybieram pracę Billy'ego na koniec, gdyż, podobnie jak ostatnio, róż-ni się klasą od innych wypracowan.Kończę lekcję krótką przemowąna temat dyscypliny pisania, świadom, że jutro o tej porze nie będę jużz nimi.Jestem przekonany, że co najmniej trzy osoby z grupy będą re-alizowały swoje plany, gdy odejdę, i że z czasem utwory Billy'ego do-czekają się publikacji.Pierwszy stanę w kolejce po autograf.Po drodze do celi wpadam na Liama, który, kiedy ma dyżur w ku-chence, zawsze próbuje mi wsunąć drugie opakowanie lodów.- Chcę się pożegnać - mówi, wyciągając rękę.Robię się czerwony; nie powiedziałem nikomu słowa po spotkaniuz Leaderem, więc skąd Liam wie?- Kto ci powiedział? - pytam.- Policja - odpowiada.- Zgodzili się wypuścić mnie za kaucją216i wychodzę dziś przed południem.Mój adwokat twierdzi, że prawdo-podobnie odstąpią od wszystkich zarzutów.- To bardzo się cieszę - mówię mu.- Ale jak długo byłeś w więzieniu?- Trzy i pół miesiąca.Przez trzy i pół miesiąca Liam siedział w Belmarsh, po czym sięokazuje, że policja prawdopodobnie wycofa się ze wszystkich zarzu-tów.%7łyczę mu powodzenia i Liam idzie dalej, żeby następnemu sym-patykowi uścisnąć dłoń.O co był oskarżony? O udaremnianie prawi-dłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.Głównym dowo-dem była taśma z nagraną rozmową telefoniczną, ale sąd orzekł, iż todowód niedopuszczalny.Wracam do swojego skrzydła i telefonuję do Alison, powiadamia-jąc ją, że dalsza część dziennika, obejmująca dziesięć kolejnych dni,jest w drodze.Alison mówi mi, że listy wciąż napływają i że prześle mido Wayland te od bliskich przyjaciół.Uprzedzam ją, że kończy mi siępapier do pisania, i proszę, żeby przysłała do Wayland tuzin blokówpapieru i dwa pudełka cienkopisów.Ciekawe, że automatycznie wypo-wiadam słowo tuzin", mimo że od ponad trzydziestu lat mamy sys-tem dziesiętny.Czy za następnych trzydzieści lat moje wnuki będątraktować euro jako rzecz normalną i trudno im będzie zrozumieć,czemu było wokół tego tyle zamieszania?12.00 w południeLunch.Jajko i fasolka, moje ulubione więzienne potrawy, ale tym ra-zem dostaję tylko jedno jajko, gdyż na miejscu Paula siedzi funkcjona-riusz.Jednak Tony dorzuca mi na talerz trochę więcej fasolki.2.00 po południuZabieram się do pisania, kiedy do mojej celi wkracza trzech funkcjo-nariuszy: Weedon w towarzystwie Abbotta i Cooka, którzy, co niepo-kojące, mają na rękach gumowe rękawiczki.Weedon tłumaczy, że torewizja celi - w żargonie więziennym kipisz - i z oczywistych powo-dów przeprowadza sieją bez uprzedzenia.- Czego szukacie? - pytam.- Broni, noży, żyletek, narkotyków i tego wszystkiego, czego prze-pisy nie pozwalają trzymać w celi.Ja nadzoruję, a Cook i Abbott zda-217ją egzamin państwowy, uprawniający do pełnienia zawodu i ta rewizjajest jednym z testów.Zaczynamy od rewizji osobistej - informuje z całąpowagą.Staję na środku maleńkiej celi i ściągam trykotową koszulkę.Pod-noszę ręce wysoko, a potem, zgodnie z poleceniem, okręcam się, zata-czając pełne koło.Abbott każe mi energicznie przeczesać włosy ręko-ma, co wykonuję - sprawdzanie, czy nie ukryłem tam narkotyków, cowyjaśniam na wypadek, gdybyście na to nie wpadli.Pozwalają mi zpowrotem włożyć koszulkę.Teraz Cook żąda, żebym zdjął buty,skarpetki, spodnie i kalesonki, co po kolei zostaje starannie spraw-dzone przez obydwu młodszych funkcjonariuszy w gumowych ręka-wiczkach.I znowu jestem proszony, żeby się obrócić w koło, a następ-nie unieść stopy dla skontrolowania, czy przypadkiem nie ukryłemtam narkotyków.Nie widać żadnych plastrów, więc mogę się ubrać.- Teraz zaprowadzę pana do przejściówki, a pańska cela zostaniezrewidowana - oznajmia Weedon.- Ale najpierw muszę pana zapy-tać, czy jest tutaj coś, co jest własnością innego więznia, na przykładbroń palna, noże albo narkotyki.- Tak, mam tu esej napisany przez Tony'ego Crofta i wiersz Billy'egoLittle'a.- Przetrząsam szufladę i podaję Weedonowi kartki z tymi utwo-rami.- Mam też książkę z biblioteki - mówię, hamując uśmiech.Oni usiłują nie dać się wyprowadzić z równowagi, jednakże prze-rzucają kartki książki i potrząsają nią (tym razem chodzi o narkotykii pieniądze).- O, widzę, że dziś upływa termin zwrotu książki do biblioteki, tolepiej oddaj ją pan jak najprędzej, bo po co płacić karę? - Weedono-wi udaje się zdobyć jeden punkt.- To uprzejmie z pańskiej strony, że mi pan przypomina - powiadam.- Przed przystąpieniem do dokładnej rewizji pańskiej celi - odzy-wa się Abbott - muszę spytać, czy nie ma tu jakichś dokumentówprawnych, których pan sobie nie życzy, żebyśmy czytali?- Nie - mówię.- Dziękujemy - rzecze Weedon.- Na tym koniec tej części całejprocedury.Teraz cela zostanie przeszukana przez dwoje innych funk-cjonariuszy.Potem mi powiedziano, że postępują tak, żeby się zabezpieczyć,bo jeżeli znajdą coś niedozwolonego, to wobec czterech funkcjona-riuszy, którzy kontrolują celę dwójkami, więzniowi będzie o wiele218trudniej się wykręcić, twierdząc, że wrabiają mnie, szefie" i że to, coznaleziono, zostało podrzucone.- Włamywacze! - słyszę krzyk, który, jak mi się zdaje, dobiega zpobliskiej celi.Patrzę na funkcjonariuszy zdziwiony, że nie wybiegająw pośpiechu na korytarz.- To o nas - mówi Weedon z uśmiechem.- Jakiś więzień się poka-pował i teraz ostrzega kolegów o naszej wyprawie, żeby zdążyli siępozbyć rzeczy obciążających.W ciągu najbliższych kilku minut bę-dzie słychać szum spuszczanej wody w toaletach, a przez okna wyle-cą różne pakieciki.Abbott i Cook wychodzą, na ich miejsce pojawiają się funkcjona-riuszki Taylor i Lynn, które przystępują do rewizji.Weedon eskortuje mnie do celi przejściowej na drugim końcu kory-tarza i zamyka drzwi.Znudzony podchodzę do okna i patrzę w dół nadobrze utrzymany ogród.Kilkunastu więzniów sadzi, podcina i pieliza funta na godzinę.Wszyscy są w żółtych odblaskowych kurtkach,tylko nadzorujący jest w dżinsach i rozpiętej pod szyją koszuli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]