[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.M.Lovetta, i prosił, żeby mu ułatwić zdobycie informacjipotrzebnych do napisania książki o Włoszech, Niemczech i Polsce.Zapytałem, dlaczego nie oRosji? Spivak zyskał sobie w zeszłym roku w zimie wielki rozgłos w kraju, gdy napisałksiążkę o propagandzie uprawianej w Stanach Zjednoczonych przez Niemców.Powiedziałemwięc, że teraz powinien napisać o Rosji, gdyż inaczej uznany zostanie za wroga Niemiec irusofila.Trochę go tym zaskoczyłem.Co do Niemiec udzieliłem mu w zaufaniu pewnychinformacji i wskazałem, z kim powinien porozmawiać.Poradziłem mu, żeby się wybrał wpodróż po kraju i używając języka niemieckiego, starał się wywiedzieć o wszystkim na własnąrękę.Wyraził obawę, że mogą go aresztować i trzymać pózniej w więzieniu w całkowitejizolacji od świata.Byłem skłonny przyznać mu w zasadzie rację, gdyż wielu podobnych doniego ludzi zostało już wydalonych z Niemiec lub też bez sądu zamkniętych w więzieniu.13 listopada 1935.Zroda.Poseł holenderski to mój dobry znajomy, więc go dzisiaj zapytałem, jak się zapatruje nasprawę kontaktowania się z Hitlerem, G�ringiem lub Goebbelsem.Poseł odrzekł, że zHitlerem nigdy nie rozmawiał i nigdy nie przyjmował zaproszeń na organizowane przez tychpanów widowiska i przyjęcia.Co do mnie, to nie rozmawiałem z Hitlerem od 6 lutego 1934 r.,a z G�ringiem od czerwca tego samego roku.Goebbels podejmował nas u siebie obiadem napoczątku czerwca 1934 r.Z uwagi na zajmowane przeze mnie w Niemczech stanowisko,trudno by mi było powstrzymać się całkowicie od stosunków towarzyskich z członkamitriumwiratu.Ci ludzie rządzą Niemcami, a ja reprezentuję tutaj Stany Zjednoczone.Podawanie jednak ręki tym notorycznym mordercom, którzy nawet nie próbują ukrywaćswych zbrodni, budzi we mnie uczucie głębokiego upokorzenia.Mam zamiar pójść w śladyposła holenderskiego pod koniec mojej służby w Berlinie, co przypuszczalnie nastąpi w maju1936 r.16 listopada 1935.Sobota.Byliśmy dziś na lunchu u ambasadora włoskiego.W sali recepcyjnej było zimno,temperatura wynosiła około 60� Fahrenheita.W sali jadalnej nie było dużo cieplej.Czułem sięnieswojo, podobnie jak we wrześniu u profesora Windelbanda.Pałac ambasadora to wielki icudownie wyposażony budynek. Musi poważnie obciążać finanse kraju, który winien jest Stanom Zjednoczonym około dwóchmiliardów dolarów i nawet nie przeprosi, że odsetek absolutnie nie płaci.Meble i obrazyprzedstawiają wielką wartość, wszystko jest piękne i w dobrym guście, ale gdybym byłwłoskim ambasadorem, wstydziłbym się zapraszać do siebie przedstawiciela rząduamerykańskiego.Wyszedłem wcześnie, bo czułem, że grozi mi przeziębienie.W domupołożyłem się do łóżka i profilaktycznie zażyłem aspirynę.19 listopada 1935.Wtorek.O 11.30 złożyłem wizytę ambasadorowi radzieckiemu w jego wspaniałym pałacu, dużowiększym od siedziby ambasadora włoskiego.Ale u progu powitał mnie tylko jedenkamerdyner, podczas gdy inne ambasady trzymają znacznie więcej służby.Zaprowadził mniedo gabinetu ambasadora, nie zdradzając najmniejszej chęci otrzymania napiwku.Ambasadaradziecka to chyba jedyne miejsce w Berlinie, gdzie nie trzeba za każdym razem dawaćsłużbie pięćdziesięciu fenigów lub całej marki napiwku.Ambasador powrócił właśnie z Moskwy, gdzie panuje zaniepokojenie z powodu japońskiejinwazji w północnych Chinach*.Powiedziałem mu, że gdyby rząd rosyjski dotrzymał swychobietnic z 1933 r., to prezydent Stanów Zjednoczonych i rząd angielski skierowaliby zapewnewspólny protest do rządu w Tokio i to zapobiegłoby chyba japońskiej agresji.Nie przyznał migłośno racji, ale jestem przekonany, że się ze mną zgodził. Gdyby te państwa  dodałem zaprotestowały i zagroziły Japonii bojkotem, działania wojenne musiałyby ustać."Oświadczył, że przekaże zaraz moje uwagi telegraficznie do Moskwy. Gdy będzie pan torobił  powiedziałem  proszę nadmienić, że to tylko moja prywatna opinia."21 listopada 1935.Czwartek.Był dziś u mnie przed południem z krótką wizytą jeden z rzeczoznawców MinisterstwaPracy w Waszyngtonie.To jeden z tych wielu Amerykanów, którzy chcą poznać Niemcy nieznając niemieckiego języka.Wydaje mi się, że jest to człowiek dobrze zorientowany w swojejspecjalności i wyjątkowo bezpretensjonalny.25 listopada 1935.Poniedziałek.Był u mnie dziś rano ambasador Bullitt z Moskwy.Widać po nim, że się pozbył choroby,która go gnębiła, gdy był w Berlinie we wrześniu.Jego wypowiedzi na temat Rosji byłycałkowicie sprzeczne z tym, co mówił o niej w czasie przejazdu przez Berlin w rokuubiegłym.Wówczas był pod każdym względem nią zachwycony.Ale Bullitt jest dziedzicemwielkiej fortuny i hoj-* Dn.17 listopada 1935 r.generał japoński Doihara zwrócił się do władz chińskich z ultimatum, w którymdomagał się utworzenia autonomicznej republiki północnochińskiej.Japońskie MSZ zdezawuowało go 20listopada. nie wspierał Roosevelta w kampanii wyborczej z 1932 r.Ja ofiarowałem wówczas 25dolarów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire