X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapiszczały subtelnie specjalne tarcze hamulcowe wehikułu, zarzuciło nami, ale zarazprzekręciłem kierownicę w prawo i dodałem gazu.Już mieliśmy callawaya! Nie mógł namuciec.Pamiętałem z mapy, że mieliśmy teraz ostatni, w miarę prosty odcinek Park Boulvard;jakieś dwie mile na zachód, aż do zakrętu w okolicach doliny Lost Horse.Dzisiaj niewieluturystów podróżowało po drogach samochodami, więc miałem ostatnią szansę prześcignięciacallawaya.Ale Ted Karsey nie dawał za wygraną.I chociaż zorientował się, że ucieczka przednami staje się coraz mniej realna, spróbował ostatni raz oderwać się od wehikułu.Cóż z tego,skoro ja z dziecinną łatwością mogłem przyspieszyć w dwie-trzy sekundy z prędkości stu milna godzinę do stu pięćdziesięciu! To był cały bentley ukryty pod powłoką wehikułu.W pewnym momencie postanowiłem zakończyć pościg.Z prędkością stusześćdziesięciu mil na godzinę minąłem callawaya i zajechałem mu niespodziewanie drogę.Ten manewr zaskoczył Karseya, który przestraszył się pancernej karoserii wehikułu i zjechałodruchowo na kawałek pobocza.Ten błąd, przy tak zawrotnej jak na parkowe warunkiszybkości, okazał się dla niego zgubny.Callaway wytracił szybkość na nierównym terenie,ale pędził na tyle szybko, że w każdej chwili mógł zerwać niskie zawieszenie.Karsey w poręsię opamiętał i zahamował, zbyt jednak gwałtownie, aż zarzuciło samochodemniebezpiecznie, raz i drugi, a potem wyrywając z ziemi krzewy i kamienie tracił callawaysukcesywnie prędkość na parkowej  łące.I wtedy niespodziewanie podskoczył do góryuderzywszy podwoziem w jakiś głaz, wzniósł się dostojnie w górę jak albatros szykujący siędo lotu i przekoziołkował efektownie kilkanaście jardów w powietrzu, aby z powrotem opaśćna koła.Stanął w gęstej chmurze pyłu.Podjechałem szybko do niego i agentka Turman z pistoletem w dłoni podeszła dozaszokowanego Karseya i jego kompana.- Gra skończona, Karsey.Gdzie masz obrazy? I gdzie są moi ludzie?Ten nie odpowiadał.Był blady i przerażony, podobnie zresztą jak jego towarzysz.Alezaraz oprzytomniał i podał jej małe słuchawki z mikrofonem.- Mój człowiek o imieniu Hektor wywiózł ich w góry - powiedział szeptem.I mimo żebył w szoku, nie omieszkał z ciekawości zaszczycić wzrokiem wehikułu, jakby ten był conajmniej pojazdem UFO.- Są w starej kopalni.Razem z kobietą z dzieckiem.Ale gdzie są obrazy, nie mam pojęcia.Jeszcze nie tak dawno były w reklamówce.Miał je Jack, a następnieja je wziąłem.- Ktoś musiał wcześniej nam je ukraść - dodał przestraszony kompan Karseya.- Gdzie jest teraz ten twój Hektor?- Jak mnie ścigaliście z naprzeciwka jechał ciemnozielony van - wyjaśnił.Mówiłprawdę.Faktycznie, po drodze mijaliśmy vana.- To mógł być Hektor, bo vanem pojechałzawiezć zakładników do kopalni.Ale miał wrócić harleyem.Dziwne.Chyba mnie zdradził,bo się nie zgłasza.Agentka sięgnęła po słuchawki z mikrofonem, podłączone do małego nadajnika.Nacisnęła jakiś przycisk i kazała Karseyowi wywołać Hektora.Niestety, nikt nie odpowiadał.- Gdzie jest mój człowiek? - zapytałem wreszcie.- Nazywa się Paweł Daniec.Ten wprzebraniu Panterasa?- W Hidden Valley.Jak chcecie ujrzeć go żywego, to jezdzcie tam jak najszybciej,zanim słońce wysuszy go na śmierć.Znajdziecie go na skałkach od wschodniej strony, wmałym skalnym zagłębieniu.Już zamierzałem wsiąść do wehikułu, gdy zajechał wreszcie BMW.Panteraswyskoczył z samochodu i natychmiast podbiegł do mnie, wpatrując się z uwielbieniem wwehikuł.Wyglądało na to, że stracił zainteresowanie obrazami i przeniósł je na wynalazekznajomego mechanika biznesmena Paradaja.- Panie! Co to za bryka?! - wrzeszczał mi do ucha.- Ja go kupuję.Natychmiast! Edwypisz panu czek.- Na jakie nazwisko? - zapytał agent.- Wehikuł nie jest na sprzedaż! - zaprotestowała Katarzyna, która jakby straciłasympatię do aktora po ostatnich wydarzeniach na Park Boulevard.- To własność PolskiegoInstytutu Naukowego!- To dzieło sztuki motoryzacyjnej! - nie przestawał w pochwałach Panteras.- Terazwiem, dlaczego nazywają pana Panem Samochodzikiem.Niezły z pana aparat! Nabrał panwszystkich.- Obawiam się, że gra jeszcze się nie skończyła - rzekłem smutno, wsiadając dowehikułu.- Nie wiemy, gdzie są obrazy.I co najważniejsze życie pańskiego sobowtóra, amojego współpracownika, jest w niebezpieczeństwie.- Pawła?- Właśnie.- Służę pomocą. Odjeżdżając zauważyłem zbliżających się dopiero do miejsca wypadku agentówfederalnych na motorach.Po dziesięciu minutach znalezliśmy się w Hidden Valley.Poszliśmy z Panterasem dodoliny (agentka Turman ze swoją ekipą została z Karseyem i Jackiem przy drodze i miałazaczekać na pojawienie się niebieskiego dodge a).A my w tym czasie bez trudu odnalezliśmykryjówkę, w której według słów Teda Karseya miał przebywać Paweł.Ale spotkał nas srogi zawód.Po Pawle zostały tylko wbity w skałę hak i kajdanki. ROZDZIAA TRZYNASTYM�J NOWY BRAT " NA SKAAACH HIDDEN VALLEY " PAPUGA WAKCJI " JAK ZNALAZA SI TUTAJ WINNETOU? " WINDOW IOBRAZY " DETEKTYW SI TAUMACZY " W DRODZE NA QUAILMOUNTAIN " KIM JEST BLACK? " W OPAAACH, CZYLI PCHAMYCADILLACA " WIyNIOWIE W KOPALNI ZAOTA " BYSTRYHEKTOR " NABOJE W KIESZENI " KA�TNIA WIELOWIEYSKICH "SAM NA SAM Z BLACKIEM " CZY BKART NAS URATUJE? "SKORPION " MAYDAY! MAYDAY!Winnetou uratował mi życie.Nie wiem, co by się ze mną stało na tych rozgrzanych od piekielnego słońca skałachJoshua Tree i prawdę powiedziawszy nie miałem czasu na podobne spekulacje, gdyżWinnetou nakazał milczenie; jakimś drutem otworzył kajdanki i kazał mi iść za sobą wkierunku wschodnim.Nie poszliśmy za  Jezdzcami Piekieł przesmykiem pomiędzy skałamiw dolinie, a wybraliśmy drogę górą.Pokonywaliśmy grań za granią, wspinając się po skałachotaczających matczynym ramieniem Hidden Valley i po chwili Winnetou kazał mi przywrzećdo skalnego blatu, za którym roztaczał się tylko widok na Pienie Area oraz duży skalny głazpo drugiej stronie  pętli.To tam w dole zaparkowałem callawaya.Ostrożnie wychyliliśmyczubki głów znad krawędzi skały.W dole ujrzałem zielonego vana, callawaya i czterymotory, wśród nich dwa harleye. Jezdzcy Piekieł dyskutowali o czymś namiętnie.Naradzalisię.Dwóch z nich złapało jednego harleya i przeniosło maszynę na tył vana.Pewnie jeden znich zamierzał pojechać vanem i zabierał ze sobą motor.Potem zapakowali drugiego harleyana tył callawaya.- Czy wie pan, że  Jezdzcy Piekieł złapali pańskiego syna i żonę? - zapytałemszeptem Winnetou.- Są pewnie w tym vanie.- Tak, wiem - rzekł łagodnym i opanowanym głosem.- Ale proszę mi mówićWinnetou.Brat mojego brata jest także moim bratem.- Paweł jestem. W milczeniu podaliśmy sobie ręce.Dziwny był ten Winnetou, ale posiadał jakiś urok,wewnętrzną siłę, no i uratował mi życie.- Musimy coś wymyślić - zaproponowałem po chwili - bo odjadą i szukaj wiatru wpolu.Mogą wywiezć panią Wielowieyską i Stasia gdziekolwiek.Ale zaraz przerwałem, gdyż Winnetou przytrzymał mnie mocno za łokieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.