[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy któryś z tych panów okazał nakaz rewizji?- Nie.- Jaki powód podali panu, aby uzasadnić swoją chęć obejrzeniapokoju?- Detektyw Anthony powiedział mi, że w śledztwie są pewne białeplamy, które powinny być wypełnione, więc oni muszą w tym celujeszcze raz obejrzeć sypialnię.Nie powiedział nic konkretnego.- Gdzie tamtego dnia była pani Crease?- Prowadziła kampanię na wschodzie stanu.- Co powiedział pan detektywowi Anthony'emu, kiedy zwrócił się dopana o pozwolenie na wejście do sypialni?- Poinformowałem go, że pani Crease wydała mi surowe polecenie,abym nie wpuszczał do sypialni nikogo oprócz ekipy sprzątającej, któramiała przybyć następnego dnia.- Co się stało, kiedy powiedział pan, że ma ścisły nakazniewpuszczania do sypialni nikogo oprócz ekipy sprzątającej?- Powiedział, że pani Crease na pewno nie miała na myśli tego, by niewpuszczać policji, i że pewnie chciała po prostu zapobiec wejściureporterów.- Co było potem?- Oświadczyłem, że chociaż prawdopodobnie ma rację, to nie sądzę, iżmogę go wpuścić bez rozmowy z panią Crease.Usiłowałem dodzwonićsię do niej, ale nie było jej w hotelu.- Co się wydarzyło potem, gdy oznajmił pan detektywowi, że niemoże się skontaktować z senator Crease? Allen oblizał nerwowo wargi.- No, wtedy detektyw Anthony trochę się zdenerwował.Powtórzył, żeprowadzi śledztwo w sprawie morderstwa pana Hoyta, i podkreślił, żejeśli będę zwlekał z wpuszczeniem ichdo sypialni, to wszelkie dowody, jakie się tam znajdują, zostanązniszczone przez sprzątaczy.- Powiedział pan, że detektyw Anthony zdenerwował się, kiedyodmówił pan wpuszczenia go do pokoju.Proszę opisać jego zachowanie.- Zaczął mówić ostrym głosem i zbliżył się bardzo do mnie.Był dośćnatarczywy.- Co pan zrobił potem, kiedy zmienił swoje zachowanie?- Ja.Nie chciałem hamować śledztwa, więc dałem mu klucz dosypialni.- Dziękuję, panie Allen.Oddaję świadka do dyspozycji oskarżenia.Riker wstał z miejsca i podszedł do Allena.- Dzień dobry, panie Allen - odezwał się tonem niezbyt szczerzebrzmiącym.Allen skinął w odpowiedzi głową.- W pana interesie jest mówić rzeczy, które pomagają oskarżonej,nieprawdaż?- Słucham, proszę pana? - Allen był najwyrazniej poruszony tympytaniem.- Oskarżona płaci panu pensję.Jest pan od niej uzależniony, jeżelichodzi o środki utrzymania i dach nad głową.- Zeznałem prawdę, panie Riker.- Oczywiście.Ale to, co ja powiedziałem, jest prawdą, czyż nie?Allen miał zamiar coś odpowiedzieć, ale powstrzymał się i rzekł:- Tak.Riker otworzył gruby segregator i przerzucił jakieś papiery.Wybrałjeden z nich i spojrzał na świadka.- Panie Allen, czy kiedykolwiek był pan skazany za popełnieniejakiegoś przestępstwa?Allen zbladł.- Tak - odparł drżącym głosem.- Jakie to było przestępstwo?- Za.zabójstwo.- Podczas bójki w barze zabił pan nożem człowieka, czy tak?Allen sprawiał wrażenie, jakby miał zemdleć.- Proszę pouczyć pana Allena, by odpowiedział, Wysoki Sądzie.- Proszę świadka o udzielenie odpowiedzi - zabrał głos Quinn.- To prawda - odparł Allen.- Wiedziałaś o tym? - szepnęła Garrett do Crease.- Tak, ale zapomniałam.To dawna historia, miał wtedy osiemnaścielat.James jest gejem.Napadło go dwóch ludzi, takich, co tępią gejów.James miał nóż, więc się obronił.Lamar powiedział, że można by totraktować jako samoobronę, ale James pobiegł za nimi, gdy jużzrezygnowali z walki, i zabił jednego z nich.Lamar pomógł mu powyjściu z więzienia, dał mu pracę.Od tamtej pory James nie miałproblemów z prawem.- Jest pan zarządcą w posiadłości Hoyta, czy tak?- Tak.- Kiedy pan Hoyt i oskarżona wyjeżdżali, to pan zarządzał domem?- Tak.- To dlatego miał pan klucze do wszystkich pokojów łącznie zsypialnią?- Tak.- I mógł pan wejść do każdego z pokojów, żeby posprzątać czy cośwziąć, czy tak?- Tak.- W gruncie rzeczy częścią pana obowiązków było wpuszczanie ludzi,na przykład sprzątaczy, do różnych pokojów w domu łącznie z sypialnią,kiedy pan Hoyt i oskarżona przebywali poza domem?- Tak.- Panie Allen, czy lubił pan pana Hoyta?- Tak, proszę pana.- Pracował pan u niego ponad dwadzieścia lat?- Tak.- I chce pan, by jego zabójcy zostali ukarani?- Tak.- Co pan odczuwał, gdy detektyw Anthony powiedział, żeniewpuszczenie ich do sypialni może doprowadzić do zniszczeniadowodów, które mogą posłużyć do wykrycia zabójcy pana Hoyta?- Ja.no, nie chciałem być odpowiedzialny za coś takiego.- Więc pozwolił pan policjantom, aby weszli do sypialni, prawda?- Ja.ja chyba.chciałem pomóc.- Dziękuję, panie Allen.- Riker odwrócił się od świadka i zajął swojemiejsce.Quinn dostrzegł zadowolony uśmiech Rikera i przelotny niepokój natwarzy Garrett.- Jeśli można, Wysoki Sądzie - odezwała się Garrett.- Oczywiście.- Panie Allen, wydane panu przez senator Crease polecenia byłycałkiem wyrazne, nieprawdaż? Czy nie powiedziała panu, aby trzymałpan sypialnię zamkniętą na klucz i nie wpuszczał nikogo z wyjątkiemsprzątaczy?- Takie otrzymałem polecenia.- Nie powiedziała panu, żeby zrobić wyjątek dla policji?- Nie.- Powiedział pan jasno policjantom, jakie otrzymał polecenia?- Tak.- A kiedy odmówił pan ich wpuszczenia, to detektyw Anthonyzdenerwował się i zaczął zachowywać się wobec pana szorstko inatarczywie?- Tak.- Czy ton jego głosu miał coś wspólnego z pańską decyzją dania muklucza do sypialni?- No cóż, jest policjantem i wyglądało na to, że jest na mnie zły.Niesądziłem, że mogę mu odmówić.- To wystarczy.Riker poderwał się na nogi.- Panie Allen, czy oskarżona wydała panu konkretne polecenie, abynie wpuszczać policji do sypialni?- Nie.- Więc wcale pan nie rozmawiał z oskarżoną na temat tego, co panpowinien zrobić, gdyby policja przyszła do domu i zażądała wstępu dosypialni po to, żeby zabezpieczyć dowody, które mogłyby pomóc wznalezieniu mordercy Lamara Hoyta?- Nie.- Zanim pan przekazał klucz detektywowi Anthony'emu,czy próbował pan pomyśleć o tym, co oskarżona powiedziałaby panu,gdyby udało się panu dodzwonić do niej?- Tak.Tak, pomyślałem.- Czy odniósł pan wrażenie, iż oskarżona chce, aby zabójca jej mężazostał znaleziony?- Z całkowitą pewnością.- Więc uznał pan, że nie chciałaby przeszkadzać w śledztwie? %7łechętnie zezwoliłaby policji na wstęp do sypialni, gdyby to miało pomóc wznalezieniu zabójcy jej męża?- Tak - odpowiedział Allen, spuszczając oczy.Jego głos brzmiał tak cicho, że Quinn ledwie go słyszał.- I to dlatego dał pan klucz detektywowi Anthony'emu, nieprawdaż?Nie dlatego, że zaczął się szorstko zachowywać, ale dlatego, żeuświadomił sobie pan, iż jego zdenerwowanie wynika z chęcirozwiązania zagadki morderstwa człowieka, który był pana pracodawcąprzez dwadzieścia lat? Czyż nie tak było?- Ja.sądzę.Tak, to miało z tym wiele wspólnego.- Dziękuję, panie Allen - odparł Riker z zadowolonym uśmiechem.Quinn zwrócił się do Garrett z pytaniem, czy zakończyła jużprzesłuchanie świadka.Przez chwilę miała ochotę na próbęzneutralizowania zeznania Allena, ale uświadomiwszy sobie, że nie zdołajuż naprawić raz uczynionej szkody, pozwoliła mu odejść.Allen zająłmiejsce na tyłach sali.Wyglądał na bardzo zdenerwowanego.- Jak bardzo to nam zaszkodziło? - zapytała szeptem Crease.- Riker dobrze się spisał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]