[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zobaczył jednak przesuwających się brzegów rzeki Charles, tylkownętrze hangaru Nevell, w którym harwardzkie osady wioślarskieprzechowywały łodzie od 1900 roku.Na ścianach wisiały pamiątki po dawnychosadach - wiosła, kadłuby łodzi i bluzy sportowe, oprawione czarnobiałefotografie i półki z pucharami.Tyler zobaczył stojącego przed nim Hindusa,który z wściekłością w oczach trzymał w ręku egzemplarz Harvard Crimson.Tyler zamrugał, odłożył wiosła i wytarł mokre policzki.Zerknął do tyłuna brata, który również przestał wiosłować.Siedzieli w jednym z nowoczesnych basenów , czyli zbudowanych w hangarze zbiorników dla osad wioślarskich, wktórych między betonowymi ścianami wisiała ośmioosobowa łódz otoczona zobu stron na tyle szerokimi pasami wody, że dało się w niej wiosłować.Tylerzdawał sobie sprawę, że muszą wyglądać idiotycznie - dwóch przemoczonychfacetów siedzących w sztucznym basenie - ale Divyi wyraznie nie było dośmiechu.Tyler spojrzał na Crimsona i wzniósł oczy do nieba.- Co tym razem wyczytałeś?Divya podał mu gazetę.Ręce trzęsły mu się z wściekłości.Tyler pokręciłgłową.- Sam przeczytaj.Jestem cały mokry.Nie mam ochoty umorusać się farbądrukarską.Zirytowany Divya wypuścił powietrze z płuc, otworzył gazetę i zacząłczytać:- Mark E.Zuckerberg, rocznik 2006, nie mógł się doczekać powstaniaoficjalnej strony z profilami studentów Harvardu, dlatego postanowił wziąćsprawy w swoje ręce..- Chwila, chwila - przerwał mu Cameron.- Gdzie to jest niby napisane?- W dzisiejszej gazecie - wyjaśnił Divya.- Posłuchajcie: Po trwającejokoło tygodnia pracy nad programem komputerowym w zeszłą środę popołudniu Zuckerberg uruchomił stronę thefacebook.com.Aączy ona w sobieelementy standardowej bazy danych z profilami mieszkańców akademika zrozbudowanym zestawem funkcji pozwalających studentom na odnajdywanieinnych osób uczęszczających z nimi na zajęcia, należących do tych samychorganizacji i mieszkających w tym samym akademiku.Tyler odkaszlnął.W zeszłą środę po południu? Czyli cztery dni temu.Niesłyszał, aby ktokolwiek rozmawiał o tej stronie, ale musiał przyznać, że wostatnich dniach trenowali z bratem jak szaleni.Praktycznie nie miał czasu, żebysprawdzać skrzynkę mailową.- To jakieś wariactwo - powiedział.- Uruchomił stronę internetową?- Zgadza się - przytaknął Divya.- W artykule przytaczają jegowypowiedz: Dużo się ostatnio mówiło o stronie z profilami wszystkichstudentów Harvardu, mówi nam Zuckerberg.To śmieszne, że uczelnia od kilkulat bezskutecznie próbuje coś w tej sprawie zrobić.Ja potrafię stworzyć takąstronę lepiej od nich, nie mówiąc o tym, że zajęło mi to zaledwie tydzień.Zajęło mu to zaledwie tydzień? Ukończenie Harvard Connectionprzekładał przez ostatnie dwa miesiące, tłumacząc, że nie ma czasu na pisaniekodu z powodu projektów, które musi przygotować na zajęcia, oraz przerwyświątecznej.Mój Boże, pomyślał Tyler, Mark okłamywał nas w żywe oczy.Cameron wysłał do niego email zaledwie dwa tygodnie temu, prosząc o radę wsprawie wyglądu jakichś elementów na Harvard Connection, i nie otrzymałodpowiedzi.Założyli, że Mark nadal jest zawalony nauką.Miał czas, żeby przygotować tę swoją pieprzoną stronę, pomyślał Tyler, anie znalazł dziesięciu godzin na dokończenie naszego projektu?- To jeszcze nie wszystko. Zuckerberg powiedział, że do wczorajszegopopołudnia na thefacebook.com zarejestrowało się przeszło sześciusetpięćdziesięciu studentów.Według jego szacunków dziś rano powinno być ichokoło dziewięciuset.Cholera! To przecież niemożliwe.Dziewięciuset studentówzarejestrowało się na stronie w ciągu czterech dni? Jakim cudem? Zuckerbergnie zna dziewięciuset ludzi.W ocenie Tylera nie znał nawet czterech ludzi.Chłopak nie miał żadnych znajomych.Nie prowadził życia towarzyskiego.Jakim cudem uruchomił portal społecznościowy i zainteresował nim tyle osób wciągu czterech dni?- Wszedłem na tę jego stronę zaraz po przeczytaniu artykułu.Wszystkosię zgadza: z każdą chwilą przybywa użytkowników.Wystarczy posiadać adresmailowy na Harvardzie, a po zarejestrowaniu można umieścić na swoim profiluzdjęcie, dane osobowe oraz informacje o studiach.Można przeszukiwać profileinnych ludzi pod kątem zainteresowań, a jeśli znajdziesz jakichś swoichznajomych, możesz stworzyć z nimi sieć.Tyler poczuł, jak zaciskają mu się pięści.Strona nie była możedosłownym powieleniem Harvard Connection, ale jego zdaniem niewiele się odniego różniła.Harvard Connection miał umożliwiać wyszukiwanie ludzi podkątem zainteresowań.Miał też obejmować wyłącznie społeczność studentówHarvardu.Czy to możliwe, że Zuckerberg wykorzystał ich pomysł? Czy to mógłbyć przypadek.? W czasie gdy miał im pomagać w ukończeniu strony, poprostu rozpoczął pracę nad własną?Nie, coś tu nie grało.Tylerowi przypominało to.kradzież.- Z tego, co słyszałem, stronę sfinansował jeden z jego kumpli,Brazylijczyk Eduardo Saverin.Należy do Phoeniksa i zarobił w lecie sporepieniądze na giełdzie.Teraz jest współwłaścicielem portalu.- Ponieważ za nią zapłacił?- Tak myślę.- Dlaczego Mark nie przyszedł z tym do nas?Mark musiał wiedzieć, że bracia Winklevoss dysponują pieniędzmi;musiał wiedzieć, że należą do Porc, a przecież było oczywiste, co to oznacza.Jeśli potrzebował gotówki na uruchomienie strony, mógł w każdej chwilizwrócić się do Tylera i Camerona.Chyba że potrzebował gotówki na coś, co imu kradł.Chyba że nie chciał przy nich wspominać o stronie, nad którąpracował, ponieważ była zbyt podobna do Harvard Connection, do której zostałzatrudniony.No, zatrudniony to może przesada - nigdy nie rozmawiali opieniądzach; powiedzieli tylko, że skorzysta na ich sukcesie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]