[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bliskość tegomężczyzny odczuwała jako rzecz zupełnienaturalną.Wsiedli do samochodu i dojechali w milczeniupod dom Cait.Gdy zatrzymali się na parkingu,przemknęła jej przez głowę myśl, by gozaprosić na kawę, zrezygnowała jednak.Wypili już dzisiaj mnóstwo kawy, poza tymoboje szli rano do pracy.Szalę przeważyłaobawa, by Joe nie wyciągnął z zaproszeniafałszywych wniosków.Był starymprzyjacielem i nie poza tym.I chciała, by takpozostało.Odwróciła się do niego z miłym uśmiechem. Zwietnie się bawiłam.Dziękuję ci bardzo. Cieszę się, Cait.Musimy to powtórzyć.Cait za zdumieniem uświadomiła sobie, żebardzo ją nęci perspektywa spędzenianastępnego wieczora z Josephem Rockwellem.Nie doceniła go. Jest jeszcze coś, co chciałbym ponowniewypróbować powiedział z szatańskimbłyskiem w oczach. Ponownie wypróbować?Objął ją i przez chwilę spoglądali na siebiez zapartym tchem. Nie wiem, co prawda, czy mam szansę bezprzekupienia cię nalepkami. Chcesz mnie pocałować? przełknęła ślinęCait.Skinął głową, oczy mu nagle pociemniały. Przez wzgląd na dawne czasy. Pogładziłpieszczotliwie jej kark, przesuwając delikatniekciuk ku zagłębieniu szyi. No dobrze.Przez wzgląd na dawne czasy.Nie spodziewała się takiej reakcji serca namyśl.o pocałunku z Joem.Jego usta były coraz bliżej, czuła ciepłyoddech muskający jej skórę. Tylko pamiętaj szepnęła, gdy niemal jużdotykał wargami jej warg.Schwyciła go zaklapy marynarki. Dawne czasy. Będę pamiętał powiedział, zamykając jejusta pocałunkiem.Westchnąwszy, powoli oplotła ramionamiszyję Joego.Pocałunek był długi i namiętny.Gdy się skończył, Cait wciąż trzymała siękurczowo jego marynarki.Joe zanurzył palce w jej krótkich miękkichlokach, powodując żywsze krążenie krwiw żyłach.Czuła, jak ogarnia ją gwałtownepodniecenie, eksplozja ciepła, niepodobna dożadnego ze znajomych doznań.Pocałował ją drugi raz. Tylko pamiętaj. powtórzyła, gdy oderwałusta od jej warg i sunął nimi po łagodnym łukujej szyi.Joe kilkakrotnie wciągnął głęboko powietrze,próbując uspokoić oddech, zanim spytał jąrwącym się głosem: O czym mam pamiętać? Och, proszę, pamiętaj.Uniósł głowę, wspierając lekko dłonie naramionach Cait, z twarzą tuż przy jej twarzy. Co jest tak ważnego, że nie wolno mi o tymzapomnieć?To nie o Joego chodziło, lecz o samą Cait.Niezdawała sobie sprawy, że wypowiedziała tesłowa na głos.Zmieszana, zamrugała oczami,wlepiając wzrok we własne dłonie, byle tylkonie spojrzeć na niego. Och.że jestem zakochana w Paulu.Zapadło kłopotliwe milczenie. W porządku odezwał się po chwili Joe.Jesteś zakochana w Paulu. Wypuścił jąz objęć.Cait zawahała się, speszona. Jeszcze raz dziękuję za wspaniałą kolację.Ujęła klamkę, pragnąc uciec, gdzie pieprzrośnie. W każdej chwili do usług powiedziałnonszalancko, zaciskając dłonie na kierownicy. Do zobaczenia wkrótce. Wkrótce powtórzył.Wyskoczyłaz samochodu, pozbawiając Joego szansyotwarcia drzwi po jej stronie.Wiedziała, żeczeka w samochodzie, aż ona wejdzie naklatkę schodową.Wbiegła na podesti otworzywszy drzwi od mieszkania, zapaliłaświatło, dając mu znak że dotarła bezpieczniedo domu.Następnie powoli zdjęła płaszcz i schowała gostarannie do szafy.Gdy wyjrzała przez okno,Joego już nie było.Lindy pracowała już przy swym biurku, gdyCait zjawiła się w pracy nazajutrz rano.Uśmiechnęła się do niej, przechodząc, ale niezatrzymała się na ploteczki.Czuła na plecach wzrok Lindy i wiedziała, żeprzyjaciółka jest ogromnie rozczarowana.Narazie jednak nie była gotowa do rozmowyo kolacji z Josephem Rockwellem, obawiałasię bowiem, że nie zdoła uniknąć wzmiankio pocałunku.A chciała jej uniknąć za wszelkącenę.Oczywiście, nie uda jej się zwodzićprzyjaciółki w nieskończoność, ale wolałaodłożyć rozmowę przynajmniej do końca dnia.Była kompletną idiotką, pozwalając Joemu napocałunek! Wtedy jednak wydawało się tocałkiem naturalnym zakończeniem czarującegowieczoru.Fakt, że pozwoliła mu na to bez cieniaprotestu, wprawiał ją w zakłopotanie.GdybyPaul się o tym dowiedział, mógłby pomyśleć,że naprawdę Joe coś dla niej znaczy.A toprzecież oczywista bzdura.Rankiem w biurze panowała istna gorączka.Kątem oka Cait zanotowała pojawienie sięJoego.Rozmawiając z ważnym klientem,obserwowała równocześnie, jak Joe podchodzido potężnego brygadzisty, wyjmuje projektz długiej wąskiej tuby, rozwija go i pochylająsię nad nim wraz z dwoma innymimężczyznami.Nad czymś chwilę dyskutowali,następnie brygadzista skinął głową i Joewyszedł, nie spoglądając nawet w stronę Cait.Poczuła się dotknięta.Mógł przynajmniej jejpomachać na przywitanie.Skoro jednak chceją ignorować, to proszę bardzo.Odpłaci mupięknym za nadobne.Gdy wreszcie giełdę zamknięto i gorączkaopadła, Lindy natychmiast odszukała Cait. Jak tam twoja wczorajsza randka? Bawiłam się wspaniale. Dokąd cię zabrał? Do baru z grillem, tak jakmyślałaś? Szczerze mówiąc, nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]