[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zauważyła, że wciąż nie był przekonany, że to ona walczyła z Bara.Zawahał się nakilka sekund, po czym lekko przed nią przykucnął.Byli teraz niemal na tej samejwysokości.Wyciągnął w jej stronę swoje obie dłonie, skierowane wnętrzem kugórze."Proszę, połóż swoje dłonie na moich."149Zadrżała, ale umieściła je, bardzo delikatnie na jego rękach.Wpatrywał się w nie bardzo uważnie.Przyglądał się krwi na nich.Kostki jej dłoni były dość mocno otarte i uszkodzone, gdy uderzyła w Bara kilka razy.Puścił jej ręce i zaczął się uważnieprzyglądać jej twarzy, wciąż marszcząc brwi."Czy masz jakieś inne urazy?""Nie, nie mam.Zaskoczyłam ją, nie spodziewała się tego, że będę z nią walczyła.Myślała że ucieknę, a nie, że rzucę się na nią."Brwi rudzielca uniosły się do góry."Ty się na nią rzuciłaś?""Rzuciłam się w jej stronę i skoczyłam na nią najmocniej jak tylko mogłam.Chciałam ją przewrócić."Mężczyzna odchrząknął, patrząc na nią zdumiony."Wyjaśnij mi proszę, jak onazostała ranna."Casey westchnęła."Uderzyłam ją swoim kolanem w krocze.Wiedziałam, że to jązaboli, bo to uniwersalne uderzenie, bez względu na płeć.No a później, ja jąwalnęłam.no.w twarz, chciałam żeby wypuściła nóż.no i uderzyłam jej głową wpodłogę, bo już zaczęła wstawać, a jakby się podniosła, to by skopała mój tyłek.Ona jest o wiele większa ode mnie.A ja miałam tylko zaskoczenie po swojej stronie.""Krocze?""Hmmm, no… to jest.jej." Casey odwróciła się, patrząc na Argernona z prośbą o pomoc."Jak to się nazywa?"Argernon przygryzł wargę, ledwo powstrzymując śmiech."Uderzyła ją w jej płećswoim kolanem.""Dziękuję." Casey spojrzała ponownie w oczy rudego."Musiałam to zrobić, ona chciała mnie zabić.Zagroziła też, że zabije Argernona.A on był nieprzytomny, i już miał jeden uraz, zanim tutaj przyjechaliśmy a teraz uderzył się ponownie, gdyspadliśmy z łóżka, uciekając przed cisem Bara.Był nieprzytomny.On potrzebujepomocy medycznej." Jej spojrzenie spoczęło na Bara, która wciąż płakała zwinięta w kulkę na podłodze."Ona też jej potrzebuje, bo ja chyba złamałam jej nos.poczułam, że coś pęka pod moją pięścią."Rudzielec podniósł się, wciąż patrząc na Casey, dopiero po dłuższej chwili przeniósłswoje spojrzenie na Argernona."Słyszałem, że ludzkie kobiety są słabe.A ona taka nie jest.Jej kości są małe, jest drobniutka ale." Pokręcił głową."To zadziwiające."Jego ręce powędrowały by ponownie jej dotknąć, ale Argernon wyciągnął ją zpowrotem w swoje ramiona, mocno tuląc jej prawie nagie ciało i głaszcząc jąpocieszająco po plecach.Spojrzała na niego, a on uśmiechnął się do rudowłosegooficera.150"Ona jest malutka, ale jest też ostra.W tych ludzkich kobietach, jest dużo więcej niż kiedykolwiek myślałeś."Rudzielec też się uśmiechnął."Muszę zabrać tego intruza z waszego domu." Jego uśmiech zamarł."Ona próbowała was zabić.Chcesz wykonania wyroku,ArgisArgernon?"Uśmiech Argernon zamarł."Tak, ona stanowi zagrożenie dla mojej związanej.Towystarczy.Wiedziała jak wkraść się do mojego domu, aby nas zaatakować wnaszym łóżku z zaskoczenia.Upewnij się, że to się już więcej nie powtórzy."Mężczyzna skinął głową."Potrzebujesz pomocy medycznej?""Czuję się dobrze."Casey zmarszczyła brwi, patrząc na Argernona."Musisz iść do lekarza."Westchnął."Wszystko ze mną w porządku."Pokręciła głową."Dobrze, pewnie, świetnie.To ja sobie tutaj poczekam, aż znowu upadniesz, żeby lekarz mógł na ciebie spojrzeć, kiedy już padniesz martwy! Jesteśnajbardziej upartym facetem, spośród wszystkich upartych i głupich mężczyzn."Zaśmiał się, a rudy mężczyzna, aż wstrzymał oddech w zdumieniu.Caseyzmarszczyła brwi patrząc na niego, i zastanawiając się dlaczego, do cholery,wyglądał w ten sposób, ale jego spojrzenie tylko chodziło od Argernon do Casey i zpowrotem.Wyglądał na bardzo zmieszanego.Argernon roześmiał się."Oni są bardzo uczuciowi, a wówczas są też bardzozabawni.A ona jest samą kwintesencją tych wszystkich przyjemnych rzeczy.Niemożna jej się oprzeć."Rudy mężczyzna powoli zaczął się wycofywać.Skinął głową, ale wciąż wyglądał naniepewnego."Powinieneś ją lepiej wyszkolić, ArgisArgernon.W przeciwnym razieona może stanowić zły przykład dla naszych kobiet i one wszystkie będą nam mówiłyco mamy robić."Argernon spojrzał na Casey z błyskiem w oku."Byłbyś zaskoczony, jak te ich rozkazy mogą być przyjemne w sypialni."Uśmiechnęła się do niego.On naprawdę lubił, gdy ona wydawała mu rozkazy, chcącgo uwieść.Oderwała od niego wzrok, patrząc jak dwóch mężczyzn podniosło, wciążpłaczącą Bara, z podłogi i wyprowadziło ją.Trzeci mężczyzna zaś, wszedł pod łózkowyciągając z niego nóż.Po czym wszyscy wyszli, a do pokoju wpadła starszakobieta.151Casey patrzyła na nią, to musiała być Gava.Kobieta miała jakieś sześć stóp wzrostu, i musiała mieć około osiemdziesięciu lat.Chociaż, tak właściwie, to tylko twarz pełna zmarszczek zdradzała jej wiek.Natomiast z resztą ciała czas obszedł się bardzołaskawie, ciało nie było pochylone i wyglądała bardzo młodo.Od szyi w dół dałaby jej jakieś czterdzieści lat.Miała piękne srebrne włosy, sięgające jej niemal do kolan.Miała na sobie męskie spodnie i koszulę, która przewiązana była paskiem w jej tali.Kobieta rzuciła się do nich obojga [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire