[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lily zmieniła ołówek na lepiej zaostrzony, tych ołówków wa-lało się na stole kilkanaście, i narysowała nim Indianina, którystoi nad rzeką; prawdziwy Indianin znad Amazonki, jak ze sta-LRTrych książek dla młodzieży, lecz zamiast dzidy i łuku ma w ręcebat.- To ma być Syrius Aznar?- Przecież mówiłaś, że jest czerwonoskóry.- Lily, nie jesteś czasem rasistką?- Ja? Chyba żartujesz?! Tylko biali są rasistami.Zapamiętaj!Zaniosła się swoim chrapliwym murzyńskim śmiechem, a japatrzyłam ze zdumieniem na rysunek, bo ten Indianin rzeczywi-ście był do Syriusa podobny.- Pan Prawo również słyszał o istnieniu panny Winy - ciągnę-ła Lily, wyśmiawszy się do syta - i dlatego wyszedł nad rzekę iczekał na nią, wiedział bowiem, że przyjdzie, wszak Prawo i Winasą przeciwieństwami, tak jak plus i minus, jak Jin i Jang, więc wsposób naturalny muszą się przyciągać.I na następnym rysunku panna Wina stała już na drugimbrzegu, z opuszczoną głową, nie mając śmiałości spojrzeć na pa-na Prawo, a jej dłoń leciutko uniosła rąbek i tak króciutkiej kiec-ki, obnażając do końca zgrabną nóżkę, którą wdzięcznie zgięła wkolanie.- Panna Wina demonstruje panu Prawu całość swojego prze-stępstwa, zaraz obróci się do niego półdupka- mi grzechów, po-tem rozchyli bluzkę, pokazując biust występku - ołówek szalał,Lily uśmiechała się zmrużonymi oczami i w twórczym uniesieniuszybko, świszcząco oddychała przez nos - o, a teraz rozpuści buj-LRTne włosy wrednych uczynków! - Nagle przerwała, spoważniała,patrząc na mnie przenikliwie.- Masz już, Lauro odpowiedz, cze-mu na początku procesu prowokowałaś go cynicznymi tekstami.- Tak myślisz?Lily sięgnęła po papierosa i przypalając pokiwała głową.- Uhm, zobacz, w reakcji na kokieteryjne zabiegi panny Winybicz w dłoni pana Prawo rośnie, i rośnie, aż do nieba, to już niebicz, ale biczysko - czarnym mazakiem przejechała po rzemieniu,usztywniając go i wydłużając aż do końca kartki.- Widzisz, możejuż nim smagnąć przez rzekę, dosięgnie do drugiego brzegu.- A co zrobi panna Wina?- Naprawdę nie wiesz? No to patrz.I na kolejnych, ekspresowo płodzonych rysunkach kurewkawyzbyła się sukienki, potem bielizny, a na koniec klęknęła pochy-lona, tyłem do rzeki, przez którą wpław przeprawiał się Indianinz niebotycznym biczem.- A pointy przedstawiać nie będę - Lily odłożyła ołówek -Happy end, Lauro.Panna Wina i pan Prawo zjednoczyli się werotycznym akcie kary.Co było do okazania - westchnęła, z ulgą itriumfem wydmuchując dym.- OK, panno Wino, staruszek przy-słał kaskę, zapraszam cię na kolację do Ritza.Do dziś przechowuję w domu ten jej komiks, choć wtedy,pamiętam, byłam cholernie wkurwiona i poprosiłam, żeby nieLRTmówiła tak do mnie, z dwojga złego wolałam już śpiewne, blu-esowe oh baby".SKOCCZYA SI ROK SZKOLNY, ZDAAAM EGZAMINY ZEZREDNI 4,5, POCHWALIAAM SI SYRIUSOWIW LIZCIE, A NASTPNEGO DNIA GO ZDRADZIAAM,bo to była zdrada, tak to odebrałam, i czułam wstręt do siebiei do chłopaka w srebrnych obcisłych galotach, któremu pozwoli-łam się poderwać w Delfinarium", takim klubie na lido, odwie-dzanym bynajmniej nie przez delfiny, ale - najgorsze kaszaloty zuniwerku, co liczyły na cud, zatem patrzyły z furią jak z Lily ijeszcze dwiema laskami z E.O.J
[ Pobierz całość w formacie PDF ]