[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mężczyzni ledwie wśród zagrodowej szlachty rozpoznaćsię dali szlachetną postawą, pięknym wzrostem, męską twarzą.Od dawnasąsiedztwo pojąć nie mogąc rodzaju życia Darskich, wyszukiwało powodównajdziwniejszych, żeby sobie wytłumaczyć odosobnienie i samotność w jakiejżyli. To coś niskiego pochodzenia być musi mówili jedni. Chamy albo mechesy powtarzali drudzy. Kto wie co to za jedni? wszyscy śniadzi, mogą być i cygańskiego rodu.Wszakże nie darmo tak konie lubią.I tysiączne tym podobne wymysły.Tymczasem nie troszcząc się wcale oto, co ludzie o nich powiedzą, Darscy żylipo swojemu.Włościanie osiadli w ich wioskach, drobna szlachta, której wkażdej potrzebie pomagali po pańsku, jedni błogosławili ich i kochali.I gdy sąsiedztwo zmieniało powoli obyczaje, przestrajało się, francuziało, traciłomajętności i spadlało trzymając ostatka fortunek zrujnowanych, Darscy żyli poswojemu, po staremu, w ciszy, w ustroniu, w zapomnieniu.Ostatni z Darskich za panowania Stanisława Augusta odegrawszy niepospolitąrolę w nieszczęśliwych wypadkach ówczesnych, poświęciwszy wszystko prawieco miał, zmuszony po stracie żony sprzedać majętności odłużone, z powoduofiar jakie czynił dla kraju, pozostał na jednej tylko wiosce wkrótce, a i z tejjednej, ostatniej nowe poświęcenia go spędziły.Sprzedając najpiękniejszą zeswoich wiosek, która tak rozległe miała grunta, że nowy nabywca ludzmiosiadłemi obrobić ich nie był w stanie, stary Darski wyłączył dla siebieposiadłość, która pózniej nazwano Jarowiną.Było to kilkanaście włok ziemi napograniczu Dąbrowej rozciągających się, złożonych z ornych gruntów, trochylasu, sianożęci i opisanego jaru.Niewielki kapitalik umieszczony w pewnychrękach i kawał ten ziemi składał ostatek już, wielkiej niegdyś i pięknej fortuny,straconej bez żalu, poświęconej bez westchnieniaStarzec, któremu syn jedynak pozostał, zbudował sobie na wyniosłym brzegujaru swego, niewielki szlachecki dworek, w którym zaledwie komu znany,ledwie postrzeżony w okolicy, zamieszkał. Kilka odwiecznych dębów i sosenotaczały domek ubogi ale schludny, objęty dokoła niewielkiemi budowlamigospodarskiemi. Stodoła, obora, stajenka, gołębnik, loch, studnia zżurawiem, ogródek owocowy, opasywały dworek podniesiony nieco i wyżejstojący.Słomą poszyty, z ganeczkiem na dwóch dębowych słupkach, z ławkami wganku; dworek starego Darskiego, jak on już się był postarzał, nie zapadł jednakw ziemię i nie skrzywił się jeszcze trzymał się sztywnie i prosto.Kilkagniazd bocianich na sąsiednich drzewach i dachach ożywiały tę pustynię, wktórej czterej tylko ludzie zamieszkiwali.Stary Darski, wierny jego dawniejpisarz, dziś jedyny sługa Kasper, stara gospodyni i niewielki wyrostek, co konipilnował. Pastusi sąsiedniej wioski, przywiązani do dawnego pana ludzie,zabierali mu jego bydełko i trochę prostych owiec na paszę.Od dworku posunionego na sam brzeg wyniosły jaru, drożyna wykopana naurwisku, z poręczem, wiodła w głąb do studeńki i strumyka.Na przeciwnymbrzegu do Jarowiny jeszcze należącym, wprost dworu, nad przechodzącą tędydrogą stał piękny krzyż drewniany, osadzony krzewami i świrkami. Pod nimleżał prosty kamień, na którym stary Darski lubił siadywać, mówiąc wieczornyróżaniec.Myliłby się kto by sądził, że zubożały i przywalony latami odludekżałował dawnego bogactwa lub uskarżał się na ludzi.Skromne i proste życie,jakie wiódł za młodu, tak było podobne do dzisiejszego, że Darski mógł tylkostęknąć na to chyba, iż mniej dobrego czynić był wstanie. Nade wszystkodokuczliwem było, że polować nie bardzo gdzie miał, i nie zdużał.Nudził sięstarowina, gdy się nie modlił, lub z Kasprem i z dawnemi swemi poddanemi odawnych nie gawędał czasach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]