[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy mężczyzna podniósł rękę i zasalutował, nie można było nie zauważyć jej drżenia ibłysku inteligencji w brązowych oczach.- Martin Worth, milordzie.Służyliśmy razem na  Vic-tory".Pewnie mnie pan nie pamięta.Byłem tylko zwykłymmarynarzem.Przyjrzawszy mu się bliżej, Gabriel uświadomił sobie, że to, co z początku wziął załachmany, było zniszczonym mundurem.Spłowiała granatowa marynarka wisiała na wy-chudzonych ramionach, mężczyzna przypominał szkielet.Brudne białe spodnie miałupięte wysoko, na kikutach nóg.Pończoch i butów już nie potrzebował.Gabriel odpowiedział na salut.W tym momencie wątłym ciałem Wortha wstrząsnął atakkaszlu, niemal łamiąc go w pół.Było jasne, że z tak chorymi płucami mężczyzna nieprzeżyje nadchodzącej zimy. Wielu żołnierzy wciąż jeszcze nie powróciło z wojny.Niektórzy nie wrócą.Wielu straciłoręce i nogi.%7łebrzą w rynsztokach, z ich mundurów i dumy pozostały ledwie strzępy.Wyszydzani, kopani, żyją jedynie nadzieją, że jakiś nieznajomy przechodzień, obdarzonyodrobiną chrześcijańskiego współczucia, rzuci pół pensa do garnuszka".Przypomniawszy sobie te gorzkie słowa, Gabriel z niedowierzaniem pokręciłgłową.Od miesięcy szukał Samanthy i oto teraz, spojrzawszy w oczy nieznajomegożebraka na rogu ulicy, w końcu niespodziewanie ją odnalazł.- Racja, Worth, nie pamiętałem cię - przyznał, zdejmując z pleców ciepły płaszcz iprzyklękając, by okryć nim wątłe ramiona mężczyzny.- Ale teraz sobie przypomniałem.Worth patrzył ze zdumieniem na Gabriela, który skinął ręką i głośno zagwizdał, wzywającpowóz, stojący po drugiej stronie ulicy.Nie mogę uwierzyć, że mnie w to wciągnęłaś - wyszeptała Cecily, gdy razem z Estelleprzemierzały wypolerowany parkiet sali balowej w domu lady Apsley.- Gdyby nie to, że wnaszej parafii pojawił się nowy wikary, nigdy nie wyciągnęłabyś mnie do Londynu.%7łonaty? - spytała Estelle.Obawiam się, że nie.O ile znam moją matkę, nie pozostanie w tym stanie zbyt długo.Po twoim ponurym tonie wnoszę, że nie uważasz go za odpowiedniego kandydata namęża.Wprost przeciwnie.Jest dokładnie takim mężczyzną, jakiego według mojej rodzinypowinnam pragnąć poślubić.Nudnym.Beznamiętnym.Potrafiącym godzinami rozpra-wiać na temat uroków zajmowania się hodowlą owiec rasy czarnej i suszenia kiełbasy.Byliby zachwyceni, gdybym mogła spędzić resztę życia cerując jego pończochy i wy-chowując gromadkę tłustych dzieci.- Westchnęła. Może powinnam pozwolić, by mnieadorował.W końcu nie zasługuję na nic więcej.Nawet długie do łokcia rękawiczki nie złagodziły bólu po dotkliwym uszczypnięciu przezEstelle.Zabraniam ci myśleć w ten sposób!A dlaczego? Jak według ciebie miałaby wyglądać reszta mojego życia? Mam wieczniepłakać ci w rękaw? Rozpaczać z powodu mężczyzny, z którym nigdy nie będę?Nie umiem przewidzieć, jak będzie wyglądało twoje życie - powiedziała Estelle, gdy130 zeszły ze schodów i zaczęły przeciskać się wśród tłumu gości - ale wiem, jak spędziszdzisiejszy wieczór.Będziesz się uśmiechać, kłaniać, tańczyć i prowadzić błyskotliwekonwersacje z zachwyconymi młodymi mężczyznami, których nie obchodzą owce anikiełbasa.A jakież to wydarzenie będziemy dziś świętować? Czyżby koń lady Apsley wygrał kolejnywyścig w Newmarket? - Obie z Estelle wiedziały, że najsławniejsza londyńska pani domuwykorzystywała każdą nadarzającą się okazję, by wydać przyjęcie i przerwać monotoniędługich, ponurych miesięcy między sezonami.Estelle wzruszyła ramionami.Wiem tylko, że ma to jakiś związek z Napoleonem i jego grozbą zablokowania całegokontynentu.Lady Apsley postanowiła wydać przyjęcie na cześć oficerów, którzy jutrowypływają na morze, by uratować nas przed koszmarem życia bez brabanckich koroneki tureckich fig.Potraktuj dzisiejszy wieczór jako wkład we wspieranie szlachetnego celu.Zapominasz, że już wypełniłam swój obowiązek wobec króla i ojczyzny - powiedziałalekko Cecily, próbując ukryć nagłe ukłucie w sercu.- To prawda - westchnęła Estelle.- Szczęściara z ciebie.Och, spójrz! - zawołała z ożywieniem, zauważywszy lokajaw liberii, niosącego na srebrnej tacy szklanki z ponczem.- Skoro nie przyciągnęłyśmy jeszcze wzroku żadnegouprzejmego dżentelmena, obawiam się, że będziemy zmuszone same przynieść sobie poncz.Zaczekaj tu na mnie.Zaraz wracam.Nim Cecily zdążyła zaprotestować, Estelle wmieszała się w tłum.Zobaczyła tylko białytren jej zwiewnej muślinowej sukni.Ze sztucznym uśmiechem na ustach rozglądała się po pełnej gości sali balowej.Tańce jeszcze się nie zaczęły, ale kwartet smyczkowy stroił już instrumenty na balkonie.Cecily uchwyciła pełne nadziei spojrzenie młodego żołnierza, gdy skrzypek zacząłwygrywać tęskne takty  Barbary Allen".Zamknęła oczy.Zbyt dobrze pamiętała inną salę balową i innego mężczyznę.Kiedy je otworzyła, młody żołnierz przeciskał się między gośćmi w jej kierunku.Odwróciła się, myśląc jedynie o tym, by jak najszybciej uciec.Popełniła błąd, ulegając namowom Estelle i przychodząc tutaj.Rozejrzała się po sali, aleprzyjaciółki nie było w pobliżu.Po prostu będzie musiała odnalezć ich powóz i zażądać,by woznica natychmiast odwiózł ją do domu Carstairsów.A potem wrócił po Estelle.Zerkając przez ramię, zauważyła, że żołnierz wciąż za nią idzie.Przyspieszyła kroku.Prawie biegła w stronę schodów, gdy nagle potknęła się o czyjąś stopę.- Och, dziewczyno, uważaj! - syknęła, krzywiąc się tęgamatrona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire