[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- 250 - Szkarłat północy- Pozwólcie mi.- Podeszła do łóżka.Popatrzyła w zmartwionetwarze wojowników i dwóch kobiet.Ich spojrzenia mówiły wyraznie,że rozumieją, co ona teraz czuje.- Pozwólcie mi pomóc.Proszę.Dotknęła policzka Dantego, pogładziła jego kwadratowypodbródek.Skoncentrowała się na jego oparzeniach, pozwalającpalcom wędrować po jego nagiej piersi, po tych pięknych wzorach,pełnych pęcherzy i ran pulsujących bólem.Delikatnie położyła ręce naranach i za pomocą swojego daru zaczęła wyciągać z ciała Dantegonapromieniowanie, zabierać ból.- O mój Boże - szepnął jeden z wojowników.- Ona go leczy.Tess słyszała pełne zaskoczenia westchnienia, słowa nadziei,jakie wymieniali między sobą przyjaciele Dantego, jego rodzina.Czuła, że ich ciepłe uczucia ogarniają również ją, ale była skupionawyłącznie na Dantem.Na uleczeniu go.Pochyliła się nad nim i pocałowała go w usta, niezrażona kłami.Kochała go takim, jaki był, dokładnie takim, i modliła się, by miałaszansę mu to powiedzieć.Dante przeżyje.Jego poparzenia były poważne, może nawetśmiertelne, ale uzdrawiający dotyk Dawczyni %7łycia okazał sięsilniejszy od śmierci, która go ścigała.Chase był zaskoczony jejdarem i jej oddaniem Dantemu.Przez cały czas trwała u jego boku,zależało jej na nim równie mocno, jak jemu na niej.Wszyscy zgodzili się, że będą doskonałą parą.Już w pojedynkębyli silni, a razem będą niezwyciężeni.Kiedy najgorsze zamieszanie minęło, myśli Chase'a zwróciły sięku domu.Jego podróż nie dobiegła jeszcze końca.Czekająca go drogabyła mroczna i niepewna.Kiedyś wszystko wydawało mu się takieproste, wiedział, gdzie przynależy, jaka przyszłość go czeka.i z kim.Teraz nie był już pewien niczego.Pożegnał się z wojownikami i ich kobietami, po czym opuściłświat Zakonu, by wrócić do swojego.Podróż do miasta upłynęła muspokojnie.Koła pożyczonego samochodu obracały się szybko, drogazostawała w tyle, ale dokąd tak naprawdę zmierzał?Czy Mroczna Przystań naprawdę była jeszcze jego domem? Jakmiał się przystosować z powrotem do statecznego życia, skoro zmysłymiał wyostrzone po kilku dniach przebywania z wojownikami, a pod- 251 - Szkarłat północypłaszczem czuł ciężar stali.Noże i dziewięciomilimetrowa beretta wjakiś sposób przynosiły mu pocieszenie.I co z Elizą?Nie mógł wrócić do tego nieznośnego życia, w którym pożądałkobiety, której nigdy nie zdobędzie.Musiał jej powiedzieć, co do niejczuje, i niech się dzieje, co chce.Eliza musi dowiedzieć sięwszystkiego.Nie oszukiwał się nadzieją, że odwzajemni jego uczucie.Prawdę powiedziawszy, nie był nawet pewien, na co ma nadzieję.Wiedział tylko, że to życie już się skończyło i musi zacząć od nowa.Skręcił na podjazd Mrocznej Przystani, czując, jak ogarnia gopoczucie wolności.Wszystko miało się zmienić.Choć nie wiedział, wjaki sposób, czuł się wyzwolony.Dotarł do punktu zwrotnego.Przejechał żwirowym podjazdem przed budynek i zaparkował.Dom był oświetlony, w sypialni i salonie Elizy widziałprzyćmione światło.Nie spała, zapewne niespokojnie czekała na jegopowrót z kwatery.Wyłączył silnik i otworzył drzwi samochodu.Kiedy wysiadł,poczuł, że nie jest tu sam.Schował kluczyki do kieszeni, dyskretnierozpinając płaszcz.Rozejrzał się wśród nocnych cieni, szukając wciemnościach wroga.Nadsłuchiwał szelestów, rozkołysanych przezwiatr gałązek, stłumionych dzwięków muzyki dobiegającej zbudynku.To był ulubiony jazz- band Elizy.A potem usłyszał szmer czyjegoś oddechu, gdzieś bardzo bliskosiebie.I szelest żwiru pod nogami.Odwracając się w stronęniebezpieczeństwa, chwycił kolbę beretty.Camden.Chase'a ogarnęło wrażenie d�ja vu, choć jego bratanek, jeśli to wogóle możliwe, wyglądał jeszcze gorzej niż wcześniej.Pokrytyzaschniętą krwią, pozostałością niedawnych polowań, które niezdołały zaspokoić żądzy, wyszedł z krzaków i podszedł bliżej.Jegowielkie kły ociekały śliną.W mieszkaniu Sullivana unikał kontaktu,ale teraz byt niebezpieczny i nieprzewidywalny, wściekły piespozostawiony zbyt długo przy życiu.Chase popatrzył na niego ze smutkiem, pełny żalu, że nie zdołałgo odnalezć na czas, że nie zdołał go ocalić przed nieodwracalnąprzemianą w Szkarłatnego.- 252 - Szkarłat północy- Tak mi przykro Cam.To nie powinno było cię spotkać.- Podpołą płaszcza odbezpieczył berettę i wyciągnął z kabury.- Gdybymmógł zająć twoje miejsce, przysięgam.Za plecami usłyszał nagle metaliczny szczęk otwieranych drzwi igwałtowne zachłyśnięcie się Elizy.Czas nagle zwolnił, wszystkodziało się w zwolnionym tempie, rzeczywistość zmieniła się w gęsty,powolny sen, koszmar, który zaczął się w chwili, gdy Eliza wyszła zbudynku.- Camden! - Jej głos dobiegał jakby z daleka.- O.Boże.Camden!Chase odwrócił głowę w jej stronę.Krzyknął, żeby się cofnęła,ale ona już biegła, otwierając szeroko ramiona, a jej biała wdowiaszata powiewała niczym skrzydła ćmy.Biegła w stronę Camdena, wstronę pewnej i gwałtownej śmierci z rąk Szkarłatnego, który byłkiedyś jej ukochanym synem.- Elizo, cofnij się!Zignorowała jego słowa.Biegła dalej, choć jej pełne łez oczyzarejestrowały straszny wygląd Camdena.Zakrztusiła się szlochem,ale nadal otwierała ramiona, nie zatrzymała się.Kątem oka Chase zobaczył, jak dzikie oczy Szkarłatnegokoncentrują się na Elizie.Camden wydał straszliwy warkot iprzykucnął.Chase odwrócił się i stanął między matką a synem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire