[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* Indie Zachodnie to najwcześniejsza nazwa nadana Karaibom(przyp.tłum.).- Młoda, jak przypuszczam.Westchnęła ciężko.Pan Croft był pod pewnymi względamidoskonałym szpiegiem, nie nadawał się jednak do oceny kobiecegowieku.- Powiedział pan, że wepchnęła się na siłę do biura.Czy to byładama?- Z całą pewnością.Uznałem ją za niezwykle uprzejmą, dopóki nieobeszła mi biurka dookoła.- A mój wnuk nie wyrzucił jej od razu?- Nie.Spróbował jej piwa i przez jakiś czas z nią rozmawiał.Potemobiecał porozmawiać z panią wieczorem o jej ofercie.Dzięki Bogu pan Croft był biegły w podsłuchiwaniu przez dziurkęod klucza.- Zamiast tego poszedł grać w karty i pić z tym trzpio-temMastersem.- Nastąpił kolejny atak kaszlu, który jeszcze bardziej jąnakręcił.- W najbliższych dniach urwę temu chłopakowi uszy.- Jego lordowskiej mości?- Mastersowi.Od drzwi dobiegł nowy głos.- A ja go będę przy tym trzymał, żeby ci się nie wyrwał.Spojrzała w tę stronę, wystraszona.Dobry Boże, Jarret tutaj był.Nigdy nie przychodził rano, a już na pewno nie tak wcześnie.Jak wieleusłyszał?Jarret obrzucił Crofta długim, badawczym spojrzeniem.- Panie Croft, jeśli życzy sobie pan dalej pracować w browarze, tobędzie pański ostatni poranny raport złożony mojej babce.Nie będętolerował szpiegów.Pan Croft zerwał się na równe nogi.- Milordzie, ja nie.- W porządku, panie Croft - wtrąciła Hetty.- Może pan wyjść.Biedak wycofywał się tyłem aż do drzwi, nie spuszczając czujnegowzroku z Jarreta, jakby się bał, że może do-stać od niego szturchańca.Potem błyskawicznie opuścił sypialnię.Jarret zajął miejsce pana Crofta, wyciągnął długie nogi i splótł ręcena brzuchu.- Nie może mi babcia zaufać na tyle, bym mógł samodzielniepokierować browarem, prawda?Wlepiła w niego spojrzenienie niewyrażające skruchy.- A czy ty byś zaufał na moim miejscu?- Przypuszczam, że nie.- Przybrał surowy wyraz twarzy.-Przysięgam jednak, że zwolnię tego lisa, jeśli jeszcze kiedykolwiek.- Nie zwolnisz.Ma na utrzymaniu matkę i pięć sióstr.I zna każdykawałeczek browaru od piwnic po dach.Jarret pochylił się.- W takim razie zwolnię siebie.Nasza umowa była taka, że będzie siębabcia trzymała z daleka od browaru.Skoro nie może się babciazastosować do tego ograniczenia, nie widzę sensu, by to ciągnąć.- Och, już dobrze - burknęła.- Powiem panu Croftowi, żeby tuwięcej nie przychodził.- Zakaszlała w chusteczkę.- Jeżeli będzieszmnie informował tak, jak obiecałeś, nie będę musiała uciekać się dotakich środków.- Informuję babcię dostatecznie wyczerpująco.- To dlaczego musiałam usłyszeć o tej kobiecie z Lake Ale od panaCrofta? - Dostała kolejnego ataku kaszlu.- Ostrożnie, babciu.Doktor Wright mówi, że nie wolno się babcidenerwować.- Jego niewyrażający emocji glos mógłby ją zaboleć,gdyby nie dostrzegła wyrazu zmartwienia na jego twarzy.- Doktor Wright bez wątpienia trafi do piekieł - odparowała.- Jeśli nie będzie go babcia słuchać, to go tam babcia dopadnie ipobije.- Teraz zmartwienie przeniknęło także do tonu głosu.Obrzuciła Jarreta surowym spojrzeniem.- Czyżbyś twierdził, że trafię do piekła? Uśmiechnął się łobuzersko.- Niewykluczone.- Kiedy jednak popatrzyła na niego ponuro,uśmiech natychmiast zbladł.- Mówię tylko, że powinna babcia dbać oswoje zdrowie.A na pewno babcia nie zadba, jeśli będzie sięprzejmować każdą najbłah-szą historyjką, którą doniesie usłużnie panCroft.Bezczelny smarkacz nie miał pojęcia, jak trudno było w jej wiekuwycofać się i przekazać wodze komu innemu.- Tak w ogóle, co tu robisz o tej porze? Myślałam, że wieczoremgrałeś w karty ze swoimi przyjaciółmi szubrawcami.Lekki gniew zaigrał w jego oczach.- Widzę, że raporty pana Crofta są bardzo dokładne.- Muszą takie być.Dobrze mu za nie płacę.- Skupiła na nim surowywzrok.- A zatem? Co podniosło cię z łóżka wraz z kurami?- Wybieram się dzisiaj do Burton.Wlepiła w niego spojrzenie, w mgnieniu oka czujna.- Po co?Wzruszył ramionami.- Porozmawiać z właścicielem Lake Ale o sprzedawaniu ichpazdziernikowego piwa.- Kompanii Wschodnioindyjskiej?- Między innymi.A zatem śliczna panna Lake przekonała go, by rozważył jej ofertę.Zajmujące.Teraz Hetty musiała zdecydować, jak to rozegrać.Z jednej strony nie chciała stracić browaru przez lekkomyślnośćJarreta podążającego za swoim penisem.Z drugiej zaś strony browarPlumtree i tak podupadał, a ona czuła, że nie ma już siły na batalię, bygo ocalić.Jarret natomiast mógłby zawalczyć.W gruncie rzeczy w ogóle niemiała zamiaru przyjmować browaru z po-wrotem po upływie roku.Chciała, żeby Jarret naprawdę i na dobrezłapał się na haczyk.A rybę łapie się na haczyk wtedy, kiedypopuszcza się linkę.Czy jednak browar wytrzyma taki eksperyment w tych trudnychczasach?Nieważne.Jeśli teraz spuści nogi z łóżka, nigdy już nie zaciągnieJarreta do browaru.A browar Plumtree potrzebował kogoś z jegointeligencją.Dla przyszłego dobra rodzinnego przedsiębiorstwamusiała zaryzykować i zdać się na jego rozum.Poza tym ta kobieta piwowarka mogła stać się sposobem naprzeniesienie jego zainteresowań z hazardu na browarnictwo.Jarretmiewał tylko powierzchowne związki z kobietami.Był w tym podobnydo starszego brata.Panna Lake mogła to zmienić, szczególnie jeślizdołała zainteresować go swoim pomysłem do tego stopnia, że byłgotów pognać do Burton.Browar miał we krwi.Na swoją zgubę zignorowała to i wysłała godo Eton wbrew jego woli.Od tamtej pory cały czas ją za to karał.Musizatem nadal wierzyć, że bierze na niej odwet
[ Pobierz całość w formacie PDF ]