[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zaprowadziłem konie do stajni i nakarmiłem je, po czym poszedłem pod piramidy.Chcia-łem zobaczyć tych pielgrzymów z Mekki, nie miałem powodu się ich obawiać, jestem przecieżmuzułmaninem.Ich szaty w czasie długiej drogi uległy zniszczeniu, lecz przecież to w niczymnie przeszkadza, a ci Beduini z Bahr Bela Ma są pobożnymi ludzmi, którzy byli w Mekce i mogądużo o tym opowiedzieć.Gdy nadszedłem akurat wspinali się na wielką piramidę.A ponieważtam wysoko może przebywać tylko około trzydziestu osób, musieli wchodzić partiami.Upłynęłowiele czasu zanim pierwsza partia zeszła na dół.Z nią poszedłem w dół do Sfinksa, na któregotakże chcieli się dostać.Wiesz, że po drodze mija się świątynię Granit.Gdy właśnie znalezliśmysię w jej pobliżu, usłyszałem na schodach głosy, ale nie zwróciłem na to uwagi.Gdybym wie-dział, do kogo należały, to wszedłbym do środka, aby ich ostrzec. No któż to był? przerwałem mu. Dwaj Chińczycy, Amerykanin i jego córka.Wszyscy wspinaliśmy się po plecach Sfinksa,skąd niektórzy młodzi ludzie z el Kasr mają w zwyczaju wchodzić wyżej, na głowę.Jest to jed-nak tak niebezpieczne, że za żadne skarby świata nie odważyłbym się ich naśladować.Właśniejeden z nich pokazywał tę sztuczkę i szejk obcych pielgrzymów upierał się, że i on tego dokona.Nikt mu nie wierzył;z każdej strony dobiegały spory.W końcu zaproponowano mu zakład i onsię zgodził.Zciągnął płaszcz i zdjął z szyi hamail.Sznur, na którym wisiał okazał się za mały,aby przejść przez głowę, on jednak ciągnął.W końcu pękł i hamail pofrunął na ziemię tam, gdzieskała zwisa ku dołowi.Nie zatrzymał się i spadł na sam dół.Hamail, jak zapewne wiesz to napi-sany w Mekce i w ramach pewnych uroczystości nabyty Koran, który jest sprzedawany tylkopielgrzymom będącym w stanie udowodnić, że wiernie wywiązali się ze wszystkich obowiąz-ków.Uchodzi za drogocenną pamiątkę pielgrzymki, uważany jest za świętość i nigdy nie możewejść w kontakt z niczym, co nie jest równoważne tej świętości.Pokiwałem głową. To jeszcze o niczym nie świadczy.Hamaile są noszone w pokrowcach, a w dole jest sypkipiasek, tak że księga nie mogła zostać uszkodzona. To prawda.Ale słuchaj, co się dalej stało! Szejk nie troszczył się w tej chwili o swój hamail,który mógł sobie przecież zabrać pózniej, myślał tyko o zakładzie.Postanowiono, że na góręwejdzie jeszcze ktoś z el Kasr, aby obcy był w stanie zapamiętać miejsca, o które można się za-czepić.Warunek ten został spełniony.Tak więc do rozstrzygnięcia zakładu należało dwa razywspiąć się i dwa razy zejść.Trwało to dosyć długo, ponieważ każdy ruch musiał być wykonany znajwiększą ostrożnością.Tymczasem na dole doszło do czegoś, na co nie zwróciliśmy uwagi, bowszyscy byliśmy skupieni na tym, co się dzieje na górze. Zgaduję już! Amerykanin i hamail! Tak, tak jest, sahib! We czwórkę opuścili świątynię Granit i także zbliżyli się do Sfinksa,mimo że widzieli, iż roi się tam od Beduinów.Okoliczność ta powstrzymała ich tylko od wspi-nania się na niego.Obrali wąską ścieżkę prowadzącą od jego zachodniej części i przy przedniejnodze odkryli hamail.Zamiast go nie ruszać, przecież nie są żadnymi mahometanami i mogli siędomyśleć, że należy on do któregoś z pielgrzymów, to wyciągnęli go z pokrowca, otworzyli iprzekartkowali.W międzyczasie obcy szejk, który nawiasem mówiąc okazał się znakomitymzawodnikiem, wygrał zakład i zeszliśmy ze Sfinksa, co jak wiesz odbywa się po jego plecach.Nadole spotkaliśmy się z Amerykaninem.Gdy szejk ujrzał swój hamail w rękach tego człowieka,był z początku tak przerażony, że nie był w stanie wymówić słowa.Wkrótce jednak przerażenie28zamieniło się w gniew.Wyrwał mu go z ręki i spytał, czy mieszka w Menahouse, gdzie ludziejedzą szynki i kiełbasy.Gdy zapytany przytaknął, hamail musiał zostać uznany za sprofanowany.Możesz sobie wyobrazić wściekłość szejka, który najchętniej zabiłby Amerykanina na miejscu.Ten jednak nie był na tyle mądry, aby milczeć, lecz próbował się bronić i nazwał hamail kłamli-wą księgą. Ależ, przecież on nie mówi po arabsku! Był z nim tłumacz, ten sam, którego widziałeś na Dżebel Mokattam. I ten człowiek był aż tak nieroztropny, aby przetłumaczyć słowa kłamliwa księga zamiastwybrać inne, mniej obrazliwe? Och, on to przetłumaczył całkiem inaczej! Nie mogę ci teraz dokładnie wszystkiego powtó-rzyć, co się tam wydarzyło, bo już i tak straciłem zbyt wiele czasu i powiem tylko, że Ameryka-nin w gniewie odważył się wyrwać szejkowi hamail z powrotem i obrzucając go wyzwiskamirzucił mu go pod nogi. Niemożliwe! Naprawdę.Stałem tuż obok i widziałem na własne oczy.Szejk wyciągnął nóż i chciał gonim ugodzić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]