[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyraz jego twarzypozostał nieporuszony Nawet, jeśli się bał, nie było tego po nim widać.Osmund czuł jużpot na piersiach i plecach.Podziwiał zimną krew i spokój swojego stryja.- Skoro tak, to przedstawcie nam lepszą propozycję - zażądał Olaf stanowczo, aleuprzejmie.- Wełnę z osiemnastu tuzinów owiec za dziewięć beczek suszonego mięsa i cojeszcze?Cnut w zamyśleniu pogładził zaplecioną brodę i szeptem naradził się z zarządcą ikilkoma swoimi ludzmi, którzy wstali z ławy i podeszli do niego.- Czego jeszcze wam trzeba? - zapytał zarządca, chudy człowieczek z rzadkąbródką mysiej barwyPodróżnicy spojrzeli bezradnie po sobie.Przydałaby się mąka, ale nawet niemogli myśleć o tym, żeby zmarnować jeden albo wręcz dwa dni, zostając tutaj i piekącchleby Z zapasami ryb, sera i suszonego mięsa byliby zupełnie dobrze zaopatrzeni.Nadodatkowe bydło nie mieli miejsca.Czego mieli, więc zażądać? Saksona natchnęło i szepnął coś Osmundowi.Ten z ulgą skinął głową.- Nie moglibyście dorzucić jeszcze kilku beczek miodu? - zapytał Cnuta.Król wydawał się zaskoczony, po czym zaśmiał się gromko.- Skoro nie macie w czasie podróży nic lepszego do roboty, niż się upijać.Osmund uśmiechnął się uprzejmie i już nie wyjaśniał Cnutowi, że miód nie tylkopowoduje szum w głowie, ale jest także bardzo pożywny.- Dobrze, myślę, że się dogadamy - zdecydował król.- Zdobyliśmy u Szkotówspore ilości miodu i więcej trunku, niż sami zdołalibyśmy zmóc.Szybko omówiono szczegóły Nastrój grozy znikł jak za dotknięciemczarodziejskiej różdżki, król i jego ludzie znowu stali się przyjacielscy i zaprosiliOsmunda, Olafa oraz wszystkich podróżnych, którzy zechcą zejść na ląd, na wieczornąucztę.Candamir nadzorował wymianę towarów i napełnianie beczek wodą.Jakwiększość ludzi z pokładu  Sokoła , wolał nie brać udziału w uczcie.Nie ufał tymwyspiarzom, a to, co o spotkaniu z osobliwym królem opowiedzieli Osmund, Hacon iSakson, jedynie potwierdziło jego podejrzenia.O zmierzchu tak wielu gości przybyło jednak do wielkiej izby, że Cnut nie miałpowodu czuć się dotknięty.Zjawili się także ci, którzy przed południem robili z niminteresy.Tym razem Candamir kazał bratu zostać na pokładzie i przydzielił mu razem zWilandem pierwszą wachtę.- Jeśli któryś z was zaśnie, to zdrowo mu się dostanie - obiecał ze złością.- Ja z całą pewnością nie zasnę - odparł Hacon.- Kamień z serca spadnie midopiero wtedy, gdy jutro wypłyniemy w morze i te wyspy znikną za horyzontem.Candamir z uśmiechem poklepał go po ramieniu.- W takim razie czujesz to samo, co ja.Wszystkim na pokładzie przypomniał o zwiększonej czujności i poradził, abyzachowywali się możliwie cicho i nie odkładali broni, kiedy zawiną się w swoje koce.Napokładzie  Sokoła i pozostałych statków wcześnie zapanował spokój.Hacon i Wilandcicho i czujnie patrolowali każdy swoją stronę statku, dobrze wypełniając swoje zadanie. Kiedy wzeszedł księżyc, Osmund i cała reszta wrócili z uczty - pijani donieprzytomności.Zataczali się i przebrnięcie przez wodę przyboju do statków było dlanich nie lada wysiłkiem.Berse w połowie drogi zatrzymał się, odchylił głowę do tyłu -zapewne, aby podziwiać gwiazdy - i przewrócił się na plecy.Z głośnym plaśnięciemupadł w wodę.Jeden z jego synów wskoczył do wody i wyłowił starego szkutnika.RównieżCandamir zszedł z pokładu, przepłynął kawałek i dotarł do Osmunda.- Chodz - powiedział.- Pomogę ci.Starał się, żeby w jego głosie nie było pretensji, bo przecież robienie wyrzutówpijanemu nie miało sensu, o czym sam doskonale wiedział.Był jednak zły.Jakże moglisię tak upić tutaj, u tych obcych ludzi? Jak mogli być tak nieostrożni?- Zbytek uprzejmości - wybełkotał Osmund.- Przed izbą króla widziałemtrójgłowego psa, wierz lub nie.- Oczywiście - odburknął Candamir.- Tuż obok niego smoka z zieloną łuską, jakmniemam.- Nie wierzysz mi? - zapytał oburzony Osmund.- Ani trochę.Osmund wyrwał się z zadziwiającą siłą i odepchnął go.- Kim ty właściwie jesteś?Candamir spojrzał na niego zdezorientowany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire