[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czyżby więc.?Decyzję podjęła natychmiast: musi pojechać do FYI i dostać się do komputera! Na szczęście po tym, jak Bubba jąwylał, zdarzenia biegły tak szybko, że w zamieszaniu nikt niepoprosił ją o zwrot kluczy, a sama również o tym zapomniała.Nadal miała więc dostęp do firmowych budynków.Bo nieprzypuszczała, by Bubba zdążył zmienić system alarmowy.Przed wyjazdem z farmy wykonała trzy telefony.W Trib" nikt nie odpowiadał, pomyślała więc, że Renzomusiał wyskoczyć na chwilę do Fritzchen's Kitchen", żebycoś zjeść.Tiffany Haskell nie była zajęta i zgodziła sięprzyjść i popilnować Alexa.Natomiast Tully O'Neill, przyjaciel Morse'a i dawny wykładowca Sary z zajęć komputerowych na uniwersytecie, był szczęśliwy, mogąc udzielićjej wyczerpujących instrukcji, dotyczących znajdowaniai otwierania ukrytych katalogów w komputerowych sieciach.Wystarczyło, że powiedziała, iż jest na tropie zabójcyMorse'a, a podyktował jej dokładnie, co ma robić.Sara nie ufała swej pamięci ani pospiesznie robionymnotatkom, dlatego też powtarzała głośno wszystko, co mówiłprofesor, nagrywając jednocześnie jego polecenia na reporterski dyktafon, który Renzo zostawił rano na komodzie.Tuż przed wyjściem z domu powiedziała Alexowi, dokąd i po co jedzie, i poprosiła, aby przekazał tę wiadomośćRenzo, jak tylko ten się pojawi.Wreszcie chwyciła kluczykii torebkę i wybiegła do wozu.Zaparkowała w tej części parkingu, którą oddzielał oddrogi żywopłot, by jej jeep nie był widoczny z daleka.ChoćKSIGA TRZECIA361nie widziała wokół żywej duszy, cicho zamknęła drzwiczki,a potem rozglądając się czujnie, skierowała się do wejścia.Gdy wkładała w zamek swój klucz i otwierała masywne,szklane drzwi, drżały jej ręce.Wszedłszy do środka, wyłączyła system alarmowy, wystukując kod, który na szczęścienie został zmieniony, i od razu przemknęła pustymi korytarzami do gabinetu Bubby.Serce biło jej jak szalone, a w ustach miała nieznośnąsuchość.Już czuła się jak przestępca, a przecież czekało jąjeszcze włamanie do komputera!Nerwowo zapaliła małą lampkę na biurku Bubby, choćmiała ochotę włączyć wszystkie światła, by z kątów nie wychodziły podejrzane cienie.Aagodne światło nie powinnobyć widoczne zza żaluzji, pocieszała się.A nawet gdybyktoś je zauważył, powinien pomyśleć, że szef wpadł w dniuwolnym do biura, bo miał pilną robotę; albo że sprzątaczwykonuje właśnie swoją pracę.Prawdę mówiąc, to właśnie myśl, że stary Thaddeus chodzi gdzieś z odkurzaczem w głębi budynku, dodawała jejtrochę otuchy.Był wprawdzie przygłuchy i powolny, alegdyby zaczęła głośno krzyczeć, na pewno by usłyszał i zadzwonił po pomoc czy chociażby do strażnika.Rozsiadła się wygodnie w kręconym fotelu Bubby i włączyła komputer.Ekran rozbłysnął ciepłym, kolorowym blaskiem.Kiedy weszła do systemu, wyjęła z torby magnetofoni zaczęła odtwarzać kolejne polecenia.Profesor O'Neill był bez wątpienia wybitnym ekspertem,ale dla Sary cała ta procedura była nieznośnie żmudna i powolna.Dodatkowe napięcie stwarzał fakt, że nie wiedziaładokładnie, czego szuka.Po godzinie wyczerpującej pracy,362 SEN O DRODZE Rebecca Brandewynektóra polegała na błądzeniu wśród plików, zawierającychdane z magazynów, produkcji czy księgowości, była takzniechęcona, że miała już ochotę wyłączyć komputer i wrócić do domu.I właśnie wtedy natknęła się na coś, co przykuło jej uwagę - dziwny katalog, ukryty w przemyślny sposób przedniepowołanymi użytkownikami sieci.Kiedy jednak zażądała wyświetlenia listy zawartychw nim plików, na ekranie rozbłysła prośba o hasło.- Niech to szlag! - zaklęła cicho, teraz już więcej niżpewna, że na to samo musiał natknąć się Lamar.Na chybił-trafił wpisała Field-Yield", potem nawozy"i Bubba Holbrooke".Kiedy nic to nie pomogło, przez kilkaminut próbowała każdego słowa, które tylko przyszło jejdo głowy.Znów nic.Tajemniczy katalog nadal był niedostępny.Jak miała sobie dać z tym radę, skoro nie udało sięto - o ile wiedziała - samemu Morse'owi Novakowi?Wpatrzyła się w monitor, myśląc intensywnie.Lamar,urodzony hacker, jakoś tu wszedł.Jak podejrzewała, chciałdać szantażowanej osobie dowód swego włamania, pozostawiając jednocześnie jej pliki nietknięte, by w razie potrzeby znów móc do nich wejść.Poza tym musiał pilnować,żeby ofiara szantażu sama nie zlikwidowała swoich danych.Jak zrobił to wszystko?A jak ty byś to zrobiła, Sara? - zadała sobie chłodnopytanie.Pomysł pojawił się natychmiast.Jasne! Lamar musiał zmienić hasło tej osoby na swoje własne, aby zamknąć jej dostępdo plików, pozostawiając zarazem sobie tę możliwość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]