[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Janko5 Janko5A.C.Crispin Trylogia Hana Solo Tom III Zwit rebelii287 288- Dziesięć dni.- mruknął przerażony.- Posłuchaj, Jabbo.- Czy przylatywałbym tu, gdybym czuł się winny? - wymamrotał Solo.Z jegoPołączenie zostało raptownie przerwane.szczęką działo się chyba coś niedobrego.Puchła.Zrozpaczony Korelianin osunął się na fotel pilota.Co ja mam teraz zrobić? - po- - Lando.mnie też wykiwała.Daję słowo! Nie zarobiłem na tej wyprawie ani kre-myślał ponuro.dyta! Ani jednego!- Nie wierzę ci - oświadczył lodowatym tonem Lando.- Ale jeżeli to prawda, maszSześć dni pózniej wylądował na księżycu Nar Shaddaa.W ciągu tych sześciu dni za swoje! Zasłużyłeś sobie! Nie jesteś ani trochę lepszy niż ona!próbował - bezskutecznie - namówić do zwrotu długów istoty, które były mu winne - Lando - powtórzył Han.- Straciłem przyprawę, którą miałem dostarczyć Jabbie.pieniądze.Postanowił więc zrobić coś, czego nienawidził: zwrócić się do przyjaciół z Znalazłem się w rozpaczliwej sytuacji.Czy nie mógłbyś mi pożyczyć.prośbą o pożyczkę.- Co takiego? - Calrissian chwycił Hana za klapy bluzy i szarpnąwszy z całej siły,Zorientował się niemal natychmiast, że któryś z uczestników przerażającego wy- postawił na nogi.Nie wypuszczając, pchnął tak, że Korelianin rąbnął plecami o ścianę.ścigu trasą na Kessel - może jakiś imperialny oficer, a może zwykły żołnierz - musiał - Przyleciałeś tu, żeby prosić mnie o pożyczkę?paplać o tym, co się stało.Przyjaciele przemytnicy spoglądali na Hana z mieszaniną Han z trudem kiwnął głową.podziwu i strachu.- Zwrócę ci wszystko.do ostatniego kredyta.- wycharczał.- Daję słowo.Podziwu, ponieważ ustanowił nowy rekord przelotu tą trasą.Strachu.no cóż, - Niech to nareszcie zaświta w twoim mózgu, Solo - zadrwił hazardzista.- Byli-wszyscy już wiedzieli.Zdążyli się dowiedzieć, że Jabba jest niezadowolony - bardzo śmy kiedyś przyjaciółmi, więc nie zrobię tego, na co zasługujesz.i nie roztrzaskam oniezadowolony - z poczynań ulubionego pilota.mur twojej głowy.Pamiętaj jednak, żebyś w przyszłości trzymał się ode mnie jak naj-Shug wyruszył na jakąś wyprawę i Han nie zastał go na księżycu Nar Shaddaa.dalej!Zaklął, kiedy się o tym dowiedział.Shug pożyczyłby mu.może i całą sumę - nawetgdyby musiał wyczyścić swoje konto.Jeszcze raz pchnął Hana na ścianę, aż zadudniło, a potem zwolnił uścisk palców.Han kontaktował się z wieloma przyjaciółmi.Powołując się na wyświadczone im Korelianin znów osunął się na posadzkę, a Lando wpadł jak burza do mieszkania.Trza-kiedyś przysługi, zdołał w końcu zdobyć dwa albo trzy tysiące kredytów.Przekonał się snęły drzwi.Chwilę pózniej szczęknął zamek.jednak, że wieść o wydarzeniach na Ilezji zdążyła obiec chyba wszystkie sektory księ- Powoli, z wysiłkiem, Han dzwignął się na nogi.Czuł w szczęce pulsujący ból.Wżyca Nar Shaddaa.Ilekroć Han zwracał się z prośbą o pożyczkę, większość dawnych ustach miał pełno krwi.przyjaciół po prostu wyłączała komunikator.To byłoby na tyle - pomyślał, wpatrując się w zamknięte drzwi.- I co teraz?W końcu zrezygnowany Han postanowił udać się do Landa Calrissiana.Nieuśmiechało mu się to, ale nie miał innego wyjścia.- Nie wyjdziemy z tego, prawda?Zapukał do drzwi.Z wnętrza dobiegł zaspany głos hazardzisty: Pani komandor Bria Tharen zignorowała zadane szeptem pytanie.Skuliła się za- Kto tam? stosem gruzów i usunęła zużyty zasobnik energetyczny blastera.A raczej próbowała.- Lando, to ja - odrzekł Korelianin.- To ja, Han.Usłyszał odgłos kroków.Nagle Zasobnik się zakleszczył.Kobieta przypomniała sobie, że w ciągu kilku ostatnich minutszarpnięte drzwi otworzyły się walki bez przerwy strzelała.Styki się stopiły.Usunięcie wyczerpanego ogniwa okazałoi na progu stanął Lando.Zanim Solo miał czas powiedzieć choćby słowo, zaciśnię- się niemożliwe.ta pięść hazardzisty wystrzeliła niczym tłok i wylądowała na szczęce Hana.Osłupiały Cicho zaklęła i przeczołgała się do leżącego obok niej nieruchomego ciała Jace'aKorelianin zatoczył się na przeciwległą ścianę korytarza.Chyba na chwilę stracił przy- Paola.Na twarzy porucznika malowały się upór i gniew.Umarł, tak jak pragnął.pod-tomność, gdyż osunął się na posadzkę.czas walki.Korelianka chwyciła jego blaster i próbowała wydostać broń spod ciała.Kiedy oprzytomniał, potarł obolałą brodę.Przed oczami latały różnobarwne pla- Zanim jej się to udało, stwierdziła, że lufa jest stopiona.Broń nie nadawała się do użyt-my.Usiłował coś powiedzieć, ale nie potrafił wykrztusić ani słowa.Kilka razy zamru- ku.gał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]