[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Te same gwiazdyÅ›wieciÅ‚y nad MariÄ… na Orkadach.Tak bardzo byÅ‚ ciekaw, jak siÄ™ tam czuje, i w duchu pomodliÅ‚ siÄ™, bynie chorowaÅ‚a i nie traciÅ‚a otuchy.Nagle ogarnęło go zÅ‚e przeczucie.PrzeszyÅ‚o ciaÅ‚o niczym dreszcz.UsiÅ‚owaÅ‚ siÄ™ z niego otrzÄ…snąć, lecznie mógÅ‚.To tylko z powodu tej rozmowy z 0ysteinem Orre i z królewskim synem, surowo mówiÅ‚ dosiebie.Wszystko byÅ‚oby o wiele Å‚atwiejszej gdyby potrafiÅ‚ odczuwać nienawiść do królewskiegolennika.Nie mogÄ™ żyć bez Marii, dodaÅ‚ bezradnie w duchu.Pomimo dobrej woli Olafa i 0ysteina Orre i pomimo szczęścia, które sprzyjaÅ‚o im podczas walk wKlevland, czuÅ‚ po sobie, że wyprawa na AngliÄ™ byÅ‚a próżna.Nie dokonaÅ‚ żadnego chwalebnegoczynu, nie wykazaÅ‚ siÄ™ żadnym bohaterskim postÄ™pkiem, który kazaÅ‚by królowi wybrać go iwywyższyć ponad swego najlepszego lennika.Kiedy flota powróci na Orkady, Maria bÄ™dzie musiaÅ‚aprzyjąć swego narzeczonego.Lecz przecież zÅ‚ożyli sobie przysiÄ™gÄ™, że umrÄ… razem, jeÅ›li siebie nawzajem nie dostanÄ….Mówiliwtedy szczerze, z gÅ‚Ä™bi serca.Co jednak bÄ™dzie, gdy stanÄ… twarzÄ… w twarz ze Å›mierciÄ…? Czy starczy imodwagi, by to zrobić? I czy w ogóle bÄ™dÄ… mieli okazjÄ™ siÄ™ spotkać?Kjetil poszedÅ‚ siÄ™ poÅ‚ożyć, a po gÅ‚owie nieustannie krążyÅ‚y mu sprzeczne myÅ›li.Ryki Å›miechu iprowadzone podniesionym gÅ‚osem rozmowy dookoÅ‚a z czasem jęły przycichać.Mężczyzni bylizmÄ™czeni, potrzebowali solidnego odpoczynku przed dÅ‚ugÄ… wÄ™drówkÄ….%7Å‚aden z nich nie miaÅ‚ pojÄ™cia, co dzieje siÄ™ w Jorvik w tÄ™ samÄ… bezwietrznÄ… wrzeÅ›niowÄ… noc.Harald Gudinesson nareszcie dotarÅ‚ do miasta wraz ze swÄ… ogromnÄ… armiÄ….WjechaÅ‚ w obrÄ™bmiejskich murów za zgodÄ… ojców miasta i przy ich dobrej woli.Ustawiono już zaÅ‚ogÄ™ przy wszystkichbramach prowadzÄ…cych do miasta, a także na wszystkich drogach.%7Å‚aden z mieszkaÅ„ców północy niemógÅ‚ powziąć najmniejszych podejrzeÅ„, że oto w Jorvik pomieÅ›ciÅ‚a siÄ™ caÅ‚a angielska armia.18Na pokÅ‚adzie norweskich statków wikiÅ„skich stojÄ…cych na rzece Usie król Harald i jego ludzieobudzili siÄ™ i powitali nowy dzieÅ„ radosnym optymizmem.Po dzisiejszym tingu Anglia bÄ™dzienależaÅ‚a do nich!Gdy tylko Harald siÄ™ posiliÅ‚, kazaÅ‚ dąć w rogi i oznajmić zejÅ›cie na lÄ…d.Melancholia, która tak naglenaszÅ‚a go poprzedniego wieczoru, zniknęła.CieszyÅ‚ siÄ™ na ten dzieÅ„.ZwoÅ‚aÅ‚ armiÄ™ i podjÄ…Å‚ decyzjÄ™, kto ma iść, a kto zostać przy okrÄ™tach.Z każdego oddziaÅ‚u dwaj ludziemieli iść, jeden zaÅ› zostawaÅ‚.Jarl Toste wraz ze swojÄ… gromadÄ… zszedÅ‚ już na brzeg i doÅ‚Ä…czyÅ‚ do Haralda, natomiast Olaf, ØysteinOrre oraz jarlowie Pål i Erlend z Orkadów zostali peÅ‚nić straże przy statkach.Kjetila ku jego radoÅ›ci wybrano, by towarzyszyÅ‚ królowi.ByÅ‚o pogodnie, sÅ‚oÅ„ce grzaÅ‚o.Mężczyzni zostawili zbroje na pokÅ‚adach, zeszli na lÄ…d z tarczami, wheÅ‚mach i z oszczepami i mieczami u pasa.Wielu miaÅ‚o Å‚uki ze strzaÅ‚ami Wszyscy byli pogodni, wdobrych humorach.PanowaÅ‚ duszny upaÅ‚, lecz ci ludzi byli zaprawieni w bojach i mieli doÅ›wiadczenie w pieszychwÄ™drówkach.Mimo wszystko z ulgÄ… dotarli wreszcie do mostu i ujrzeli przed sobÄ… miasto.Nieoczekiwanie Harald dostrzegÅ‚ w oddali dym.ZatrzymaÅ‚ armiÄ™, wpatrujÄ…c siÄ™ przed siebie.To nie byÅ‚ wcale dym, lecz kurz poderwany mnó-stwem koÅ„skich kopyt.W tej samej chwili spostrzegÅ‚, że promienie sÅ‚oÅ„ca odbijajÄ… siÄ™ w tarczach izbrojach.Czym prÄ™dzej wezwaÅ‚ do siebie jarla Tostego.- Cóż to może być za armia? - spytaÅ‚, wskazujÄ…c.- Obawiam siÄ™, że to może oznaczać niepokój - odparÅ‚ jarl po namyÅ›le.- Lecz mogÄ… to być równieżmoi krewniacy, którzy chcÄ… bÅ‚agać o Å‚askÄ™ i przyjazÅ„, a w zamian za to obiecać nam wsparcie iwierność.- Zatrzymamy siÄ™, dopóki nie dowiemy siÄ™, kto to taki - zwiÄ™zle nakazaÅ‚ Harald.Obce wojska, w miarÄ™ jak siÄ™ zbliżaÅ‚y, okazywaÅ‚y siÄ™ coraz liczniejsze.Gdy promienie sÅ‚oÅ„ca padaÅ‚yna broÅ„, odnosiÅ‚o siÄ™ wrażenie, że oto z ziemi wyrasta Å›wietlista tafla lodu.- To nie może oznaczać niczego innego jak wojnÄ™ -stwierdziÅ‚ Harald po chwili - Przypuszczam, że tosam król.Trzeba siÄ™ naradzić, co robimy.- Wydaje mi siÄ™, że powinniÅ›my zawrócić i jak najprÄ™dzej dotrzeć do okrÄ™tów - oznajmiÅ‚ jarl.-Musimy mieć wiÄ™cej ludzi i wiÄ™cej broni.Wtedy bÄ™dziemy mogli odeprzeć atak albo schronić siÄ™ nastatkach.Konni nie zdoÅ‚ajÄ… dopaść nas na morzu.- Mam innÄ… propozycjÄ™ - stwierdziÅ‚ Harald.- WyÅ›lemy trzech zrÄ™cznych na najszybszychwierzchowcach i każemy im pÄ™dzić co koÅ„ wyskoczy z powrotem do okrÄ™tów.Gdy wszyscy nasiludzie już tu bÄ™dÄ…, Anglikom przyjdzie twardo walczyć, jeÅ›li bÄ™dÄ… chcieli odnieść zwyciÄ™stwo.Jarl pozwoliÅ‚ Haraldowi decydować, tym razem, tak jak i każdym innym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]