[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I ukryłam ptaka na czas walki.Lazur siedziała przy Shannonie, skubiąc nerwowosiwe dredy staruszka.Boann sięgnęła w dół i przycisnęłaprzejrzysty palec wskazujący do czoła wielkiego maga.Otwarły się jego całkowicie białe oczy.- Nikodemus? - odezwał się.- Tutaj, magistrze - powiedział Nikodemus, klękającobok niego.Mag usiadł i zrobił ruch, jakby chciałchwycić rękę ucznia.Nikodemus drgnął.- Nie możesz mnie dotykać, magistrze.Zdysczaro-wałbym twoje teksty w prajęzyku.Stary lingwista przycisnął dłoń do skroni.- Co się stało? Moja.- Lazur wspięła się po rękawiemaga, siadając mu na ramieniu.Boann wyprostowała się i przemówiła głośno, jakbyzwracając się do niewidocznej widowni:- Nikodemus Weal pokonał stwora o imieniu Fell-wroth.Odkrył swoją tożsamość, prawdziwego potomka starożytnej rodziny cesarskiej.Poznał prawdęO przepowiedniach.Może i posiada moce NawałnikaBurzowego, ale jego przeznaczeniem nie jest służbaDysjunkcji.Ja, bogini rzek Boann, przysięgłam pomagać mu w jego zmaganiach przeciwko demonowiTaj fonowi.Choć Nikodemusa zaniepokoił nieoczekiwany for-malizm bogini, poczuł ulgę, widząc, że rany na czole iramieniu Shannona przestały krwawić.Staruszekwydawał uspokajające pomruki do Lazur, równocześniepróbując podnieść się na nogi.- Nikodemusie - wyszeptała Boann.- Za tobą leżyIndeks.Nikodemus podniósł księgę.Bogini obróciła się twarzą do wnętrza ciemnej jaskini.- Ile z tego usłyszałaś, strażniczko?Z ciemności wyłoniła się magistra Amadi Okeke.Najej jasnym czole nabrzmiewał potężny siniak.- Wiele, bogini.Boann gniewnie popatrzyła na kobietę kryształowymioczami.- W takim razie zdajesz sobie sprawę, magistro,że Nikodemus nie jest niszczycielem?Amadi szerzej otwarła oczy.- Wybacz mi, bogini.Mojemu rozumieniu przepowiedni daleko do doskonałości.Gdy zabiorę Nikodemu-sa z powrotem do Starhaven, opowiem o wszystkim,co tu widziałam.Boann się roześmiała.-Nikodemus nie może Wrócić, podsyciłaś ogieńkontrprzepowiedni.Magowie zbytnio się go teraz boją.-Oczy bogini zapłonęły jaśniej.Amadi zrobiła krok wstecz.-Ale bogini, ja.- Musisz naprawić dokonane przez siebie zniszczenia.Wrócisz do Starhaven i opowiesz o wszystkim,co się tu stało.Jednak nie podejmiesz próby skorygowania przepowiedni Erazmowej ani kontrprzepowiedni.Zamiast tego staniesz się naszą agentką w ZakonieNumenosowym.Amadi głęboko wciągnęła powietrze.- Bogini, nikt mi nie uwierzy.Muszę przedstawićciebie i Nikodemusa dla potwierdzenia moich słów.- Twoim dowodem będzie ciało Fellwrotha.- Bo-annzarzuciła swoje długie wodne włosy, rozpryskując je nakarku.- Nie wspomnisz ani słowem o Deirdre, aleogłosisz, że Nikodemus i Shannon zginęli, walcząc zTajfonem.Powiedz, że demon wyrzucił ich ciała z Walca,co wyjaśni, czemu ich nikt nie znajdzie.To powinnopowstrzymać strażników od ścigania nas, przynajmniej nachwilę.- Jak zechcesz, bogini.- Amadi obejrzała się na ciałoFellwrotha i kiwnęła głową.- Magistro Okeke - powoli odezwał się Nikodemus -co możesz mi powiedzieć o kakografie Prostym Johnie?%7łyje?- Owszem.- Strażniczka zmarszczyła brwi.- To onmnie tu sprowadził.Zostawiliśmy go na podeście Wal-cowego Mostu.Nikodemus odetchnął z ulgą.- Magowie nie mogą się dowiedzieć, co zrobił muTąjfon.Amadi zmrużyła oczy.- To znaczy?Nikodemus opisał jej, jak boży czar Tajfona okaleczyłumysł Johna, po czym popatrzył Amadi w oczy.- Gdyby magowie się o tym dowiedzieli, podejrze-waliby go o pozostawanie pod wpływem demona.- Rozumiem, Nikodemusie - przytaknęła Amadi,odsuwając z twarzy zbłąkanego dreda.- Szanuję to, cowielkolud zrobił, żeby mnie tu sprowadzić.Dotrzymamjego tajemnicy.Nikodemus popatrzył na jej spokojną twarz, po czymkiwnął głową.- Dziękuję, magistro.- Ukłonił się.- Czy możeszpowiedzieć Johnowi, że przepraszam.- Nikodemusie - łagodnie przerwała mu Boann.-John,tak samo jak wszyscy inni, musi wierzyć, że zginąłeśwraz z Shannonem.Nikodemus chciał zaprotestować, ale zobaczył Shan-nona.Staruszek stał tuż za boginią, trzymając na ręceLazur.Wielki mag potrząsał głową.- Dobrze - zgodził się Nikodemus i ponownie ukłoniłsię Amadi.- Dziękuję, magistro.Srogi wzrok strażniczki złagodniał.Wskazała na ze-wnątrz, w noc.- Widzę trwające tam czaropisanie.Wkrótce będątu pozostali magowie.Nikodemus dostrzegł złote światło w pozostałościachWalca.Strażniczka miała rację.- Czas zniknąć - oświadczyła bogini.- Nikodemusie,musisz zabrać to, co zostało z mojej arki.- Podniosłaramię w kierunku wnętrza góry.Nikodemus zobaczył, że potężny wcześniej obelisk sięrozpadł.Większość zmieniła się w pył, ale pozostał jedenkawałek litej skały, wielkości kota.Podszedł dominiaturowej arki i dzwignął ją w rękach.Wzdłuż jegoboku rysowały się faliste linie.Gdy Boann znów się odezwała, jej głos zrobił sięłagodny, prawie śpiewny.- Chodzcie, Nikodemusie i Shannonie, musimy wejśćw głąb góry, do jaskiń koboldów.Znam drogę do bezpiecznego miejsca.Pozostaniemy tam do odzyskania siłi przygotowania się na uratowanie Deirdre i odzyskanieszmaragdu.- Ale dokąd możemy pójść? - zapyta! Nikodemus."- Magowie przeszukają jaskinie niezależnie od tego, copowie im magistra.Bogini rzek się uśmiechnęła.- Dokąd moglibyśmy pójść - zapytała, unosząc jednąbrew -jak nie do Doliny Niebiańskiego Drzewa? 46ROZDZIAArupa maszerowała większą część nocy.Rozciągały sięGprzed nimi labirynty koboldzich jaskiń
[ Pobierz całość w formacie PDF ]