[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stanisław natychmiast godostrzegł.Takiej postaci po prostu nie sposób przeoczyć.Zwłaszcza że był to jedyny samotny mężczyzna w kawiarni.Od razu zwrócił uwagę na wytworny strój profesora.Dokonaliwzajemnej prezentacji i po kilku zdawkowych uprzejmościachinspektor przeszedł do sedna sprawy.- Pan zdaje się pamięta uczennicę Dagmarę Rusino.-zaczął taktownie Stanisław, podając mu klasowe zdjęcia.Profesor wyjął z kieszeni czarne etui z lakierowanej skóry,włożył na nos okulary w rogowej oprawce i przez chwilę przy-glądał się twarzom uczniów.- Aadna z niej była dziewczyna, ale też niezłe ziółko.-Zmrużył nieznacznie oko, uśmiechając się do Stanisława.- To znaczy?- Nie lubiła się za bardzo uczyć, ot co - odparł profesor,zabierając się za resztkę ciastka.Stanisław pomyślał, że jeśli tojuż wszystko, co starszy pan ma mu do powiedzenia na tematDagmary, to szkoda się było fatygować.- yle się uczyła? - starał się uściślić.- Ano słabo, słabiutko.A mówiąc bez ogródek: bezna-dziejnie.Wie pan, jak to jest, gdy młodość szumi w głowie,343 brakuje czasu na zdobywanie wiedzy.Ma się rozumieć, bywająwyjątki od tej reguły.Niezwykle rzadkie, niestety.- Oczywiście.- Stanisław uśmiechnął się grzecznie zezrozumieniem.On sam też nie należał do gorliwców i wolałkopać piłkę, niż wkuwać matmę albo.geografię.- Ostateczniejednak Dagmara ukończyła liceum.- Z marnym skutkiem.Co roku była zagrożona.Odpierwszej do ostatniej, maturalnej klasy.Dopiero na sam ko-niec semestru brała się ostro do pracy i na samych słabychdostatecznych kończyła.- Czy pamięta może pan profesor, z kim się przyjazniła?- Mój chłopcze, to było tyle lat temu.- westchnął Ko-walski.- A z kim siedziała w ławce?Profesor jeszcze raz przyjrzał się bacznie zdjęciom.Potemzamknął oczy i przez kilka minut siedział nieporuszony.Stani-sław taktownie milczał.Zerkał tylko na niego raz po raz, mo-dląc się w duchu, żeby nie zasnął.- Z tą oto szczebiotką.- Palec profesora wylądował natwarzy jednej z uczennic widniejących na fotografii.- Karolinajej było, czy jakoś tak.Krzysztoforski spojrzał na twarz dziewczyny, a potem wyjąłlistę uczniów.- Karolina Jasińska? - upewnił się na wszelki wypadek,choć była tylko jedna Karolina na liście.- W rzeczy samej.- Profesor kiwnął głową, spoglądająctęsknie w stronę przeszklonej lady z ciastkami.- Może zjemypo ciasteczku?- Na co ma pan ochotę, profesorze? - zapytał grzecznieStanisław, wstając od stolika.344 Gdy dojeżdżał do mieszkania pani Olgi Drabickiej-Aąckiej, byłkwadrans po dwudziestej.Otworzyła mu szesnastoletnia naoko dziewczyna.- Mamy jeszcze nie ma - powiedziała z lekkim wyrzu-tem.Skonsternowany Stanisław spojrzał na zegarek.- Uprze-dzała, że pan przyjdzie.Mam na imię Sylwia.- Krzysztoforski.- Podał dziewczynie rękę.- Proszę, niech pan wejdzie.- Zaprowadziła go do jasne-go przytulnego salonu, gdzie druga dziewczynka, pewnie jejmłodsza siostra, oglądała telewizję.- Wyłącz to natychmiast -powiedziała do małej, wyraznie niezadowolonej z tego polece-nia.- Pan przyszedł do mamy.- Wskazała mu ręką fotel.- Na-pije się pan czegoś?- Jeśli można, to.- zawahał się krótko -.szklankę wo-dy poproszę.- Słyszałaś? Idz i przynieś wodę - rozkazała dziewczynceSylwia.Jej młodsza siostra wzruszyła ramionami i niechętnieposzła do kuchni.Sylwia usiadła na kanapie naprzeciwko go-ścia i przyglądała mu się z zaciekawieniem.- Jest pan znajo-mym mamy?- Raczej nie.- odpowiedział wymijająco Stanisław.-Czy mama mówiła, o której wróci z pracy? - Najważniejsze tonie pozwolić tej małej, żeby go przesłuchiwała.- Zaraz powinna być.Jest bardzo punktualna - dodała zpowagą.- Proszę.- Młodsza dziewczynka, która właśnie wróciła zwodą, podała mu szklankę, po czym usiadła naprzeciwko irównież zaczęła się w niego wpatrywać.- Jak masz na imię? - zapytał inspektor, by przerwać ja-koś krępującą ciszę.345 - Zuza - odparła z uśmiechem dziewczynka.- Często zostajecie same?- A dlaczego pan pyta? - Starsza z sióstr wydała się za-niepokojona tym pytaniem.- Ponieważ widzę, że świetnie sobie radzicie.Mam na-dzieję, że gdyby mama was nie uprzedziła, w żadnym razie niewpuściłybyście do mieszkania nikogo obcego.- Oczywiście, że nie - odpowiedziała z dumą Sylwia.-Naiwne dziewczyny zle kończą.Poza tym ja jestem prawie do-rosła.Za półtora roku będę obchodzić osiemnastkę.- Wspaniale.Na pewno będzie superimpreza.Z wielkimtortem i.butelką szampana.W końcu to początek dorosłości.- Stanisław się uśmiechnął i zaraz mina mu zrzedła.Ale sięwygłupiłem z tym szampanem.W końcu to też alkohol, chociażniskoprocentowy.Strasznie niepedagogicznie wyszło, psiakość.- A twoja siostra?- Ja mam trzynaście - odrzekła nieco ciszej Zuza.W tymsamym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.- Ja otworzę! - Zuza natychmiast poderwała się z miej-sca.- To jeszcze dzieciak - szepnęła do niego Sylwia, uśmie-chając się pobłażliwie, po chwili jednak sama zerwała się zkanapy, żeby pobiec na przywitanie matki.- Bardzo przepraszam, ale tak to już jest, kiedy człowiekpracuje na dwóch etatach - tłumaczyła pani Olga, zdejmującpospiesznie płaszcz.- Mąż wyjechał w delegację.Taką ma pra-cę, że często przebywa poza domem, i jakoś muszę sobie radzićsama.- Postaram się zająć pani jak najmniej czasu - uspokoiłją Krzysztoforski.Chciałbym porozmawiać o Dagmarze Rusi-no.346 - Tak, wiem.Pani dyrektor wspomniała mi o tym.Co zanieszczęście, mój Boże.Sama mam dwie córki, jak pan widzi.Nie wyobrażam sobie, żeby którąś z nich spotkał podobny los.Serce by mi pękło.- Tak, to smutne.- przytaknął jej Stanisław i natych-miast przeszedł do konkretów.- Więc pamięta pani Dagmarę?- Uczyłam ją w liceum.W 1997 zaczęłam pracę w %7łmi-chowskiej.Pierwszy rok w tej szkole, dlatego dobrze za pamię-tałam większość uczniów.- Jak by ją pani scharakteryzowała? - spojrzał baczniena swoją rozmówczynię.- Cóż.to była naprawdę bardzo ładna dziewczyna.-nauczycielka zamknęła na chwilę oczy, jakby chciała sobielepiej przypomnieć swoją dawną uczennicę - i świadoma swojejurody.Miała piękne włosy.O tak, nieprawdopodobnie gęste irude.Wielu chłopców się nią interesowało.- Czy któryś z nich jest tutaj na zdjęciu? - Stanisław po-dał swojej rozmówczyni fotografie klasowe.- W klasie było niewielu chłopców, to typowe dla klashumanistycznych - wyjaśniła z uśmiechem pani Olga - i oczy-wiście podobała się wszystkim.Ale zaraz, zaraz, był taki jedenze starszego rocznika.Przystojny brunet.- Jak się nazywał?- Miał rzadko spotykane imię.Nie pamiętam.Muszępomyśleć, ale.- popatrzyła na swojego gościa -.na pewnosobie przypomnę.- A koleżanki? Czy przyjazniła się z którąś z dziewcząt?- Owszem.Miała taką przyjaciółkę od serca, blondynkę.- Pani Olga zerknęła na zdjęcie.- Też zresztą bardzo ładną.347 O proszę, to ta, Karolina.Nazwiska niestety nie pamiętam.- Jasińska.Profesor Kowalski również ją wskazał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire