[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokój Leszka był ciemny i duszny.Anna rozsunęła zasłony,otworzyła okno i wypuściła wirujący w słońcu kurz.W rogustała ciemna szafa z przeszklonymi drzwiami, lekko odsuniętaod ściany.- Tata nie pozwalał tu sprzątać.Tylko raz w roku, przedWielkanocą, po długich prośbach, wpuszczał mnie zodkurzaczem i ścierką.Nawet mama nie mogła tu niczegodotykać.Anna poszła w kąt pokoju i wcisnęła ręce za szafę.Zaszeleściły papiery i sznurki.W powietrzu zapachniałocierpko wieloletnim kurzem.Magda stanęła za nią i pomogła wyciągnąć zza szafy grubypakunek.Najpierw mniejszy, ściśnięty mocniej, potem drugi,większych rozmiarów, ale już luzno tkwiący w ciemności.Ułożyły pakunki na biurku, wytarły ścierką.Pył spadł naciemne drewno, za nim papier i pocięte sznurki.Spod szaregopapieru wyłoniła się błyszcząca powierzchnia, błysnęły brązemdeski góralskiej chaty, na jej tle twarz, uśmiechnięta i starsza,niż ta w pokoju obok.- Ojciec! A to dopiero.Nigdy nam tego nie pokazał - zdziwiłasię Anna i spojrzała na Teresę z podziwem.- Skąd wiedziałaś?Teresa przysiadła na krześle, nie wiedząc, co powiedzieć, jakwytłumaczyć odkrycie i jak wydobyć ten portret dla Janki.Nielubiła Janiny, ale musiała respektować jej prawa.Nie chciałaprzy tym zdradzić tajemnicy Leszka jego dzieciom.- Nie mogę wam tego wyjaśnić zaryzykowała - możepózniej.To było dobre wyjście z sytuacji i Annie wystarczyłotakie wyjaśnienie.Zawołała więc męża:- Karolu, chodz do nas.Zobaczysz coś niezwykłego.Karol już w progu zobaczył obraz i postać na tle góralskiejchaty, a im bliżej podchodził do biurka, tym jego zadowoleniebyło bardziej widoczne.- Brawo ciociu Tereso.A to niespodzianka - zawołał.- Ojciecprzemówił do nas z zaświatów.Ale dlaczego nigdy nam niepokazał tego portretu?- Może nie był z niego zadowolony - zastanowiła się Magda.- Niemożliwe.Zwietnie tu wygląda - zaprotestowała Anna.-Uśmiechnięty, opalony, taki szczęśliwy.Teresa mówiła niewiele, myślała, jak zdobyć dla Jankiportret, jak odebrać synowi Leszka cenną pamiątkę.Podniosłaoczy na wnuczkę, ale Magda nie miała żadnego pomysłu.Właśnie w tej chwili Karol zauważył drugi pakunek.- A co tu macie? Znowu jakieś niespodzianki? Może toportret mamy?- Rozpakujmy.Wtedy się przekonamy - zaproponowała Annai odwinęła mniejszą paczkę.Czerwony kapelusz na głowie kobiety miał tak ostry kolor, żełąka dokoła wydawała się wyblakła, sukienka i góry szare,słońce świeciło słabo, chmury ukrywały resztę nieba.Kobietana płótnie nie była młoda, ale miała młode usta. Usta jakwiśnie , Magdzie od razu przyszedł do głowy ten oklepanyzwrot.I żadna inna myśl, żadne słowo nie pojawiło się w jejgłowie.Teresa oddychała szybciej, ale też nie potrafiła ukryćzdziwienia.Bo skąd tutaj, w domu Leszka, w jego gabinecie za szafą, wmiejscu, do którego nikt od lat nie zaglądał, siedziała natatrzańskiej łące Janina Polańska?- Mamy kolejną tajemnicę - ucieszyła się Anna.- Znasz tepanią, Karolku? Spodziewałam się raczej twojej mamy, a tu.no, kto to może być?Karol wzruszył ramionami i pokręcił głową.Teresa milczała,ale uważała, że ktoś musi coś powiedzieć.Wzięła głębokioddech:- Ja znam tę kobietę.Znała ją cała nasz rodzina.Tomasz,Leszek i Marysia.To nasza koleżanka ze studiów, Janina.Przyjechała na pogrzeb Leszka.Możecie ją poznać.Nawetjutro.- Wspaniale.Dowiemy się o ojcu czegoś nowego- Anna ucieszyła się, ale jedno spojrzenie na męża osłabiło jejentuzjazm.-Jutro mam konferencję w pracy, pojutrze dwa spotkania -powiedział Karol ostro, zbyt ostro.- Nie mamy czasu do końcatygodnia.Oboje przecież pracujemy i trzeba dokończyćformalności.Tyle ich jeszcze zostało.- Nie chcesz lepiej poznać ojca? - zdziwiła się Anna.- Czegoś się boisz? Na obrazie to przecież staruszka,niegrozna, pewnie schorowana i słaba.- Staruszka - rzucił z drwiną Karol.- Ma tyle zdrowia ienergii, że wykończyłaby nas oboje.Spojrzeli zdziwieni.- Znam ją.Spotkałem ją przed dwoma laty.- Nic mi nie powiedziałeś.Dlaczego?- Nie chciałem podtrzymywać znajomości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]