[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ROZDZIAA DWUDZIESTY SIDMYRady przodkówHar Hogon skupił się.Zamknął oczy i jeszcze raz przywołał w swoim umyślewspomnienia dziewczyny.W jego głowie pojawiały się kolejne osoby.%7ładna znich nie wydawała się wystarczająco ważna, z wyjątkiem nieuchwytnej postaćkobiety - nie była żyjącym człowiekiem, tego był pewien.Jej aura była ulotna, ajednocześnie silna.Może to ona była kluczem do zagadki? I nagle doznałolśnienia. Oczywiście - krzyknął w myślach.- Groty kości! To jest odpowiedz!" Jak mógłzapomnieć! Przecież podczas rytuału stawania się hogonem powiedziano mu, żejaskinie Bandiagary kryją odpowiedzi na wszystkie pytania.Będąc HarHogonem, miał prawo udać się do skalnych grobowców i poszukać odpowiedzi.Energia tego miejsca była silniejsza niż jakakolwiek inna.Tam znajdowały siędoczesne szczątki jego pobratymców, tam skupiała się energia jego ludu.Tamrównież były kości Tellemów, Małych Ludzi, którzy posiadali niezwykłą wiedzęprzekazywaną szamanom z pokolenia na pokolenie.Byl pózny wieczór. Dobrze - pomyślał.- Mrok sprzyja tajemnicom".Nie musiałsię bać, że ktoś go zobaczy.Zresztą, kiedy chciał, stawał się niewidzialny.Umiałwytworzyć wokół siebie aurę, która zmuszała ludzi do patrzenia w inną stronę iniedostrzegania go.Wstał, wyszedł z chaty i skierował w stronę klifów.Jakie były piękne! Jak bardzo kochał to miejsce! Czuł bezwarunkową miłość doswojej ziemi, jej mieszkańców, przyrody.Szedłszybkim krokiem, chciał jak najprędzej dotrzeć do celu.Przed nim pojawił sięwychudzony osioł.Już miał zaryczeć żałośnie, ale szaman podniósł rękę i gouspokoił.Zwierzę zwiesiło łeb w milczeniu.Har Hogon podszedł do niego ipołożył mu dłoń na czole.Osioł poczuł nagły przypływ sił życiowych i machnąłłbem z radością.Har Hogon usiadł na jego grzbiecie i myślami skierował wstronę klifów.Zwierzę podreptało posłuszne, wdzięczne za nową energię i nagłąchęć do życia.Szaman dotarł na miejsce szybciej, niż zamierzał.Stanął u podnóża gór.Odprawił osła w milczeniu i zadarł głowę.W świetleKsiężyca, Syriusza i cudownej Wenus skały błyszczały.Wejścia przypominałyciemne plamy namalowane przez dziecko niewprawną ręką.Obcy by ich niedostrzegł, lecz on wiedział, że są tam, gdzie nie odbija się światło.Zaczął sięwspinać.Droga pod górę przychodziła mu coraz trudniej, w końcu żył znaczniedłużej niż większość jego braci.Ale przecież pilnował go święty wąż Lebe, aducha karmił sam Amma.Znajdzie więc siły, by wejść na skały i zanurzyć się wich wnętrze.Po żmudnej wędrówce dotarł do jaskiń.Od lat tu nie był, zbyt rzadko rozmawiał zprzodkami.Przystanął i spojrzał raz jeszcze w niebo.Nie było na nim żadnejchmury.W dole stały suche kikuty drzew i zarobaczone studnie.Tylko stare klifyBandiagary zachowały jeszcze swój urok.Odetchnął głęboko i wszedł do grotypełnej kości.Chrzęściły mu pod nogami, choć starał się iść bokiem, by je uszano-wać.Znalazł w końcu duży głaz, który przed wiekami ktoś przydzwigał dlainnego Har Hogona, by mógł medytować wśród tych, co odeszli do KrainyPrzodków.Usiadł na nim i wciągnął zapach do nozdrzy.Suche, zakurzonepowietrze miało charakterystyczną woń wysuszonych kości.Zamknął oczy i uspokoił oddech.Pogrążył się w medytacji.Poczuł, jak jego ciałoodpręża się, a dusza unosi na zewnątrz.Przywołał wspomnienia swychpoprzedników i przodków.Poczuł, jak aura wokół niego się zmienia, pulsujeżywym blaskiem.Ale nagle ten blask coś zakłóciło, a on stał się słaby ibezbronny.To było obce i nieprzyjemnie, niepokojące uczucie. Dlaczego?" -spytał w myślach.Dostał zdumiewającą odpowiedz.Zobaczył białą kobietę ze snu dziewczyny, tę zjawę, której nie umiał nazwać,pośród wojowników w maskach Dogonów.Byłastraszna susza - przygotowywano ceremonię ofiary, by wyprosić deszcz.I naglekobieta zniknęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]