[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na jego wyobraznię.Zmusił się, by o tym nie myśleć.Co więcej, do jego sercawkradła się niejasna uraza, jak gdyby Sandria Sutton w jakiśtajemniczy sposób sprawiła, że poczuł się obco na tym ostatnimskrawku ziemi, który uważał dotąd za niezaprzeczalnie swój.Zakląwszy półgłosem, ściągnął z łóżka drugą poduszkę i koc.Dom miał jeszcze jedną sypialnię, pokój Eryka, ale Hunter wciąż niemógł się zdobyć na przekroczenie jego progu.Dziś prześpi się nakanapie, a jutro Sandrii już tu nie będzie.Przed nadejściem jutrzejszego dnia czekała go jednak długa, nieprzespana noc.94Anulaouslaandcs5Sen odpływał stopniowo, jakby opadały kolejne zasłony mgłyoddzielającej ją od rzeczywistości.Sandria otworzyła oczy iwestchnąwszy z ukontentowania, wciągnęła w płuca mieszaninęletnich zamachów morskiej wody i oleandru, cedru i słońca.Sypialniatonęła w złocistym świetle poranka.Chwilę trwało, nim uprzytomniła sobie, gdzie jest.Czuła nadallekki, pulsujący ból głowy, ale wczorajsze zamroczenie minęło bezśladu.Usiadła na łóżku, przeciągnęła się i aż syknęła, gdy spalonesłońcem ramiona boleśnie dały o sobie znać.Miała na sobie nadalpożyczone szorty i koszulkę, ale ktoś w nocy przykrył ją kołdrą, którawczoraj wieczorem leżała złożona w no- gach łóżka.Zapewne zrobiłto Hunter.Wstała, wygładziła ręką potargane włosy i wolnym krokiemopuściła sypialnię.Zatrzymała się w drzwiach bawialnego pokoju icicho zawołała Huntera po imieniu.Nie miała pojęcia, która jestgodzina, nie chciała więc, gdyby spał jeszcze na kanapie, do listyswoich przewinień dodać i to, że nie daje mu się spokojnie wyspać.Jej obawa okazała się nieuzasadniona.Bawialnia była pusta, astarannie złożony koc i poduszka leżały w rogu kanapy.Korzystając zchwili samotności, Sandria uważnie obejrzała pokój.W jego urządzeniu uderzało osobliwe połączenie fantazji zpraktyczną prostotą.W kącie tkwił chyboczący się lekko, zabawnymobil w kształcie mewy, obok zaś widniała przytwierdzona do ściany95Anulaouslaandcsszczegółowa morska mapa okolic.Inną zaś ścianę, za czystofunkcjonalnym stołem do pracy, na którym znajdował się radiotelefoni stały rzędem grube fachowe księgi, zdobiła kolekcja naderfantazyjnych i wymyślnych kapeluszy domowej roboty, wykonanychz palmowych liści.Dom był zaprojektowany z myślą o widokach.Z wielkich okieni przez szklane drzwi widać było z różnych stron pobłyskującezielenią fale, a ponadto, jak się zorientowała, wokół całego domubiegła szeroka galeria.Sandria poczuła lekki podmuch powietrza i zdała sobie sprawę,że szklane drzwi są otwarte.Wyjrzawszy na zewnątrz, dostrzegła naganku Huntera, który stał oparty o barierkę z kubkiem kawy w ręku iwzrokiem utkwionym w morze.Był bosy, w szortach i niebieskiej, trykotowej koszulce, którejbarwa zapewne korzystnie podkreślała kolor jego oczu.Porannesłońce złociło jego jasne włosy.Z miejsca, gdzie stała, nie mogładostrzec wyrazu twarzy Huntera, ale wydawał się spokojny iodprężony.Wyszła na ganek.- Dzień dobry.Odwrócił się na dzwięk jej głosu i odpowiedział chłodnym,obojętnym spojrzeniem, które sprawiło, że poczuła się nieswojo.- Dzień dobry.Jak się czujesz?- Dziękuję, znacznie lepiej.Sposób, w jaki zlustrował wzrokiemjej postać, przypomniał Sandrii o czerwonym nosie i spalonychpoliczkach, A także o braku stanika.96Anulaouslaandcs- Trochę zanadto jesteś wysmażona, ale to minie - zauważyłpółgłosem.Zrobiła kilka kroków w jego kierunku, nim zdała sobie sprawę,że front domu i galeria są zawieszone nad wodą i opierają się nawbitych w morze palach.Szybko usiadła na leżaku, starając się omijaćwzrokiem migające między szparami w podłodze, tonące w mroku,rozhuśtane fale, które z pluskiem uderzały o wspierające dom słupy.Podniosła oczy i zobaczyła, że Hunter obserwuje ją jakby znamysłem.- Musisz się z tego wyleczyć - oświadczył krótko.- Z czego?- Musisz się oswoić z wodą.Nie można mieszkać na Florydzie,nie umiejąc pływać.- Nie po to przyjechałam na Florydę, żeby uprawiać sportywodne.Odchylił się do tyłu, podpierając się łokciami o barierę.Podniósłjedną brew, jak gdyby się nad czymś zastanawiał.- A co zamierzasz uprawiać?Co za złośliwe pytanie! Uznała, że najlepiej będzie jezignorować.- Jakoś obywałam się do tej pory bez umiejętności pływania.- Wczoraj bardzo by ci się przydała - zauważył.- Ale pozbawiłaby nas okazji do zawarcia bliższej znajomości,prawda?97AnulaouslaandcsZa pózno ugryzła się w język.No tak, palnęła gafę.Hunterzachmurzył się i umilkł na dłuższą chwilę, jakby nie był pewien, czyma się cieszyć z zawarcia z nią bliższej znajomości.Na koniecoderwał się od balustrady i zmieniając temat, spytał:- Zrobić ci kawę? Kiwnęła głową.- Bardzo chętnie.Bez mleka.Przechodząc koło leżaka, przystanął na moment i nie znoszącymsprzeciwu tonem oznajmił:- Zaraz po śniadaniu odwiozę cię do Rileya.Sandria zmrużyłaoczy i spojrzała w słońce, żeby nie pokazać, jak bardzo poczuła sięzawiedziona.Gnieżdżące się wśród namorzynów czaple, jedynisąsiedzi chaty Huntera, toczyły hałaśliwy bój o co lepsze kąskiśniadaniowej uczty, ale ich zabawne harce nie docierały do jejświadomości.Nie tylko rozwiała się wszelką nadzieja na przeprowadzeniewywiadu, ale Hunter dał jej boleśnie do zrozumienia, że chcemożliwie jak najszybciej usunąć ją ze swego życia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]