[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie ośmieliłem się powiedzieć, że historię piszą bez wątpieniaci, co przeżyli, ale legendę - która zawsze okazuje się najważniej-sza - piszą, choć nie na papierze, ci, co umieli umrzeć, a ja wie-działem z doświadczenia, że legendy okazują się zawsze ważniej-sze niż historia.Nie ośmieliłem się mu tego powiedzieć, gdyż teoretycznie po-winienem cieszyć się z egzekucji.Ale drżała mi ręka, kiedy mu podawałem listę.Tym razem było ich trzech.Trzech młodych ludzi, którzy ośmielili się wznosić okrzyki narzecz konstytucji.Jakby konstytucja - mówił hrabia Hiszpanii -mogła króla czegokolwiek nauczyć.Tej nocy - po tym, jak osobiście asystował przy egzekucjach naszubienicy - Ferdynand VII, powodowany miłosierdziem, wymy-ślił sposób na pozór mniej bolesny, którym była haniebna garota,ale kapitanowi generalnemu jej używanie wydawało się zbytskomplikowane - pan d'Espagnac poprosił swojego majordoma imnie jako jednego z sekretarzy, żebyśmy przygotowali mu cywil-ne ubranie odpowiednie do jego zamiarów.To cywilne ubraniemiało być ubraniem mieszczańskim, jakie by nie zwracało uwagi,czyli ubraniem jakiegoś zamożnego mieszkańca.212Pan kapitan generalny prowadził bardzo intensywne nocne ży-cie.Czasami ktoś mówił mu - nie ja - że może być niebezpieczniechodzić po nocach incognito, ale zawsze odpowiadał ze swoimdziwacznym akcentem:- Do cholery! Idę na dziwki!Jeśli się dobrze zastanowić, iść na dziwki mogło być bardziejniebezpieczne dla innych niż dla niego, bo wszystkie lupanarypełne były szpiegów: donosicieli, zdrajców i innych sługusów nażołdzie Jego Królewskiej Mości.Pełne też były kobiet, które wzamian za ochronę przekazywały raporty siepaczom hrabiegoHiszpanii.Z pewnością przez porządne domy , prawdziwe świą-tynie obywatelskiego współżycia, też przewijali się fałszywi ślep-cy, żebrzący gitarzyści, pisarze poszukujący swojego pierwszegozajęcia, a nawet toreadorzy polujący na jakąś szansę.AlbowiemFerdynand VII bronił walk byków, jakby na tym zasadzał się jegopatriotyzm.Czasami na niewielkich arenach, kiedy byk już konał,publiczności wolno było przedrzeć się przez ogrodzenie i z wście-kłością go zasztyletować.Była to jedna z najbardziej odrażającychepok, w jakich przypadło mi żyć.I znajdowałem się w jej cen-trum.Założono szkołę tauromachii, Uniwersytet Barceloński byłzamknięty z powodu swojego buntowniczego ducha, a studia zo-stały przeniesione do Cervery, która była miastem tradycyjnym,niewielkim i łatwym do kontrolowania.Ci nieliczni, co ośmielalisię ze mną rozmawiać, skarżyli się, że w tym kraju nikt nie musimyśleć i że tak jest lepiej, bo Bóg patrzy na nas jak na swoje umi-łowane dzieci.Ci, co mimo wszystko usiłowali myśleć, zdawalisobie sprawę, że w ich kraju nie ma prawdy i że muszą jej szukaćza granicą.Rodziły się dwie Hiszpanie.Tej nocy kapitan generalny zapragnął zmieszać się z prostym213ludem, czyli odwiedzić jego obory, jak sam powiedział.I tak kazałmi wejść - z dwoma naładowanymi pistoletami, na wypadek gdy-by coś się działo - do domu przy Plaza del Regomir, gdzie odórsurowego tytoniu, gęstego wina, niewietrzonych pokoi, a zwłasz-cza ścieków, sprawił, że wycofaliśmy się, przeklinając.Rzeczywi-ście był to lupanar jeszcze brudniejszy niż ten, w którym w śre-dniowieczu pracowała moja matka.- Masz tu subtelność ludu, który mnie krytykuje - mruknął.-W gruncie rzeczy on lubi takie otoczenie.Kazał mi wtedy towarzyszyć sobie do innego lupanaru, znacz-nie czyściejszego i wytwornego, gdzie pewna dobrze urodzonadama opiekowała się panienkami.Ale nie mieliśmy szczęścia.Dostojna dama chorowała na ospę, a jej mąż, który też pilnowałinteresu, cierpiał na atak tak zwanej wznoszącej się podagry, coznaczyło, że zaczynała się w stopach, a potem, powodując strasz-ne cierpienia, unieruchamiała całe nogi i biodra.Kiedy dolegli-wość dochodziła do serca i życie gasło, należało podziękować Bo-gu za Jego miłosierdzie.Jak to normalne w takich okoliczno-ściach, cnotliwe panienki nie pracowały swoim przyrodzeniem,choć pracowały ustami, modląc się o zbawienie dusz.Hrabia Hiszpanii lubił właśnie takie pobożne panienki i miałto gdzieś, że właściciel umiera na podagrę; ale ospa była zbyt za-razliwa i to go wystraszyło.Odeszliśmy stamtąd, on zaś przysię-gał, że następnego dnia przyśle ludzi, żeby spalili całe wyposaże-nie domu.- Powinienem spalić też całe to pieskie miasto - mruknął -oprócz koszar i kościołów, bo tylko one są w nim zdrowe.W tejziemi bękartów nie uznają władzy; uznają tylko pakty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]