[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Delikatnie przesunął palcami po jej rozpalonym policzku.Nieprotestowała.Była tak roztrzęsiona, że omal nie upadła.Ich wargi spotkały się w leciutkim, słodkim aż do bólu pocałunku.Jej ciało, gibkie ielastyczne po kąpieli, gorąco odpowiedziało na dotyk.Czuła dłoń Adama przy wycięciusukni, czuła jego palce, gładzące wrażliwe zagłębienie u nasady szyi i rozpinające jeden podrugim maleńkie guziczki.Rozchyliła wargi, a Adam przechylił głowę, by pogłębić po-całunek.Zmysły Annis oszalały.Dłoń Adama wśliznęła się pod stanik i delikatnie pieściłapierś Annis, co wreszcie całkiem ją obezwładniło i popchnęło na leżankę obok niego.To wyrwało wreszcie Adama z rozkosznego rozmarzenia.Ciemne brwi złączyły się wjedną linię, kiedy ze zmarszczonym czołem spojrzał oskarżycielsko na Annis.Zerwała się narówne nogi.Rozejrzała się, zobaczyła otwarte drzwi prowadzące do następnej łazienki i sercew niej zamarło.Adam owinął się kocem wokół pasa i wstał.Annis przestraszyła się.Nie zauważyła dotychczas, jak bardzo był wysoki iprzytłaczający.Podobnie jak nie zdawała sobie dotąd sprawy z jego obezwładniającejmęskości.Podczas poprzednich spotkań miał na sobie ubranie, a to całkiem co innego stanąćoko w oko z rozgniewanym, półnagim mężczyzną.Mężczyzną, który całował ją z takąnamiętnością.Próbowała zebrać myśli.- Bardzo pana przepraszam, milordzie.Jedno z nas znalazło się w niewłaściwympokoju. To zabrzmiało wręcz śmiesznie, jakby przepraszała, że nadepnęła mu w tańcu na nogę.O dziwo, Adam całkowicie zignorował jej nieśmiałe przeprosiny.Zrobił krok w jej stronę,przeszywając ją oczami.- Lady Wycherley, co czego, u licha, pani zmierza?- Do czego zmierzam? - Annis gapiła się na niego.- Mogłabym zapytać pana o tosamo! To pan mnie całował i.- Umilkła i zarumieniła się.- I? - Adam uniósł brwi.Pomimo nagości był irytująco pewny siebie.- Czy to  imiało coś wspólnego z pani suknią? Nadal jest rozpięta.Rząd drobnych guziczków z macicy perłowej był rzeczywiście rozpięty i stanik suknirozsunął się, pozwalając Adamowi zerknąć na jej dekolt.Nie spuszczał wzroku z jej piersi.Annis otworzyła usta, żeby udzielić mu ostrej reprymendy, i w tym samym momenciesięgnęła drżącymi palcami do guziczków.Nie zdążyła powiedzieć ani słowa, bo do pokojuweszła posługaczka z ogromną stertą ręczników.Dziewczyna krzyknęła przerazliwie,upuściła ręczniki i zaczęła macać na oślep po podłodze, najwyrazniej nie mogąc oderwać odnich wzroku.- Och, milady.sir.najmocniej przepraszam.- To nieporozumienie - zawołała rozpaczliwie Annis.- Sądzę.- Co się tu dzieje, do diabła? - Pan Thackwray, zaczerwieniony i zasapany, wpadł zsąsiedniej łazienki.Spojrzał na zażenowaną pokojówkę i jego wzrok pobiegł ku Annis iAdamowi.Uniósł brwi tak wysoko, że skryły się pod włosami.- Milordzie! - zacząłniepewnie, a kiedy dotarło do niego, co miał przed oczami, ostrożność zaczęła na jego twarzywalczyć o lepsze z miną zblazowanego światowca, który wszystko już widział.- Pomyliłem pokoje wypoczynkowe, Thackwray, to wszystko - stwierdził Adamlakonicznie.- Niech pan będzie tak dobry i wyprowadzi stąd lady Wycherley, zamykając przyokazji drzwi.Było już za pózno.Sibella, otulona prześcieradłem kąpielowym, wyszła z sąsiedniegopokoju, a w tym samym momencie inni goście, zwabieni krzykiem pokojówki, wdarli sięprzez łazienkę i tłoczyli się w drzwiach.- Dobry Boże - jęknęła słabo Annis.Wyczuła raczej, niż dostrzegła, że badawczy wzrok Adama spoczął na moment na jejtwarzy.- Załatwię wszystko z Thackwrayem i jego gośćmi - powiedział cicho, dotykając jejręki.- Niech pani idzie stąd z kuzynką, przyjdę do pani, jak tylko będę mógł.Annis zwróciła na niego zdziwione spojrzenie orzechowych oczu. - Milordzie? Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam.- Jestem pewien, że świetnie pani zrozumiała, lady Wycherley - odparł Adam z jakimśponurym rozbawieniem.- Jako przyzwoitka niewątpliwie doskonale zna pani obowiązującekonwenanse, więc chyba rozumie pani, że postawiła mnie pani w sytuacji bez wyjścia!Adam obserwował, jak Sibella troskliwie wyprowadzała kuzynkę z pokoju.Annismiała z lekka osłupiałą minę, jakby wydarzenia potoczyły się jak na jej gust zbyt szybko.Adam uśmiechnął się do siebie.Obudził się sporo wcześniej, jeszcze zanim Annis zauważyłajego obecność i z prawdziwą przyjemnością obserwował w lustrze, jak się ubierała.Zde-cydowanie zachował się w sposób niegodny dżentelmena, nie informując Annis o swojejobecności, ale widok jej zmysłowego, nagiego ciała bynajmniej nie pomógł mu zapanowaćnad gwałtownym pożądaniem, które ogarniało go, ilekroć ją spotykał.Kiedy podeszła doleżanki, uległ nagłej pokusie i udał pogrążonego we śnie, co okazało się znakomitympomysłem i umocniło jeszcze jego decyzję zdobycia tej kobiety.A teraz sama wpadła mu w ręce.Wargi Adama wygięły się w lekkim uśmiechu.Anniszostała skompromitowana i będzie zmuszona przyjąć jego warunki.Adam był na najlepszejdrodze, żeby po uszy zakochać się w rozkosznej lady Wycherley.Pragnął jej, ale podziwiałtakże zalety jej ducha.Była błyskotliwa, odważna i dobra.Nie mógł dopuścić, by wymknęłamu się z rąk.Z uśmiechem sięgnął po ubranie.Czas wykorzystać zdobytą przewagę.Zanim dotarły do domu przy Knaresborough Square, Sibella zdołała już otrząsnąć sięz głębokiego szoku, ale nie przestawała lamentować nad tym, co się stało.- Jaki straszny pech! To wyłącznie wina pana Thackwraya, ale on zrobi wszystko,żeby zrzucić z siebie odpowiedzialność.Trudno wręcz pojąć, jak mogli popełnić tak okropnybłąd z pokojami wypoczynkowymi.- Sibella załamała ręce i obrzuciła kuzynkę ponurymspojrzeniem.- Wszyscy będą o tym gadać, Annis.Kilka największych plotkarek regularnieodwiedza kąpieliska właśnie po to, żeby zbierać i rozsiewać plotki!Annis odpięła czepek i z podziękowaniem oddała go pokojówce.Wzięła od Sibellipłaszcz i rękawiczki, podała je służącej i wepchnęła kuzynkę do bawialni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire