[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wziąłem koszyk i zacząłem buszowaćw części świeżych produktów, bo miałem w planie zrobić warzywa z woka.Właśnie oglądałem zielonepapryki, kiedy nagle zadzwonił mi telefon. Się ma, Collin.Co słychać? Tak dzwonię zapytać, jak poszła przeprowadzka. W porządku.Myślę zrobić małą parapetówkę, muszę tylko najpierw wymienić podłogę w holu. Super.Chętnie zobaczę twoją nową kawalerską pieczarę.Podniosłem wzrok i zobaczyłem Avery, która stała nieopodal i przyglądała mi się uważnie. Słuchaj, Collin, oddzwonię do ciebie za chwilę. Jasne, stary.Pogadamy niedługo. Klik. Cześć uśmiechnąłem się. Cześć.Myślałam, że masz ludzi, którzy robią to za ciebie. Co? Zakupy. Nie.Zakupy robię sobie sam. No proszę powiedziała.Wzięła do ręki zieloną paprykę i zaczęła ją dokładnie oglądać. Też wracasz z pracy do domu? zapytałem. Tak.Jeszcze tylko musiałam kupić kilka rzeczy. Mieszkasz tu gdzieś w okolicy?Przez chwilę wpatrywała się we mnie intensywnie, wreszcie powiedziała: Tak.Wiedziałem, że nie powie mi dokładnie, gdzie mieszka, więc nie naciskałem. Ja też.Prawdę mówiąc, wyczułem, że czuje się skrępowana, więc postanowiłem nie zadawać jej więcejpytań. Muszę już iść.Miło było cię widzieć, Avery. Okej, ciebie też.Do zobaczenia, Liam uśmiechnęła się do mnie niepewnie.Zgarnąłem jeszcze kilka różnych rodzajów warzyw i poszedłem do części mięsnej po kurczaka.Rozdział 10AVERYPrzez kilka następnych dni widywałam Liama na siłowni, ale nie rozmawialiśmy za bardzo ze sobą.Rzucał mi tylko zwykłe cześć i miłego dnia.Wydało mi się to dziwne, bo dotąd zawsze starał sięjakoś ze mną zagadać.Przyłapałam się na tym, że nie mogę się czasem powstrzymać, żeby na niego niezerknąć, kiedy podnosi ciężary.Miał wspaniale umięśnione ciało i zdarzało mi się fantazjować na tematpewnych jego zakamarków, o których w ogóle nie powinnam myśleć, w stylu, jak dobrze byłoby sięzapaść w jego silne ramiona, albo ile centymetrów ma jego członek.A przez te nieopanowane wizjełapało mnie jeszcze silniejsze mrowienie w dole brzucha.Rany, ależ byłam napalona.Minęły wieki,odkąd uprawiałam seks z kimś innym niż mój wibrator.Siedziałam przy biurku i przygotowywałam swoje jutrzejsze wystąpienie w sądzie, kiedy rozległo siępukanie do drzwi. Proszę powiedziałam, nie podnosząc głowy. Cześć, Avery.Ten głos.Przełknęłam ślinę i spojrzałam w górę.W pokoju stał Harrison. Co ty tu robisz, Harrison? zapytałam ozięble ze ściśniętym żołądkiem. Miałem spotkanie z klientem w Nowym Jorku.Słyszałem, że tu teraz pracujesz, więc pomyślałem, żewpadnę i się przywitam. Przywitasz się? Tylko tyle? A przeprosić to nie łaska? Avery. Odchylił głowę do tyłu i wyciągnął przed siebie obie dłonie. Nie zrobiłem nic złego.Powoli podniosłam się z miejsca i cisnęłam długopis na biurko. Nic? Czyli pieprzenie na lewo i prawo za plecami swojej dziewczyny jest jak najbardziej wporządku, tak? zawołałam podniesionym głosem. śśś, uspokój się.Nigdy nie mówiliśmy, że jesteśmy ze sobą na wyłączność.Przerabialiśmy to już,Avery, myślałem, że może ci przeszło, ale najwyrazniej nie.Chciałem się tylko przywitać i zobaczyćtwoje nowe biuro.Z palcem wskazującym wysuniętym w jego stronę powoli obeszłam biurko i stanęłam na wprost niego. Chodziliśmy ze sobą przez cztery miesiące i ani razu nie mówiłeś, że chcesz się spotykać z innymi.Ugodziłam go palcem w pierś, a on zaczął się cofać do drzwi. Za każdym razem, kiedy mówiłeś, że nie masz dla mnie czasu, spałeś sobie z jedną ze swoichdziwek.Jesteś żałosną szmatą i łajdakiem, i mam nadzieję, że złapiesz chlamydiozę! wrzasnęłam, gdytyłem wyszedł na korytarz.Założyłam ręce na piersi i patrzyłam na niego przez chwilę. Powiem ci, Avery, że sam już nie wiem, co ja w tobie kiedykolwiek widziałem. Jeszcze jedno słowo, cwaniaku, a skończę twoją karierę jednym popisowym pozwem omolestowanie i możesz być pewny, że wygram!Spojrzałam przed siebie na Ellę, która zastygła na swoim miejscu z szeroko otwartymi oczami.Poprawej zauważyłam Olivera i Liama Wyattów stojących z rękami w kieszeniach.Pokręciłam głową,odwróciłam się i zatrzasnęłam za sobą drzwi.Jeszcze nawet nie zdążyłam usiąść za biurkiem, a drzwi domojego pokoju otworzyły się. Ella, nie teraz. W porządku? zapytał Liam. A co to ciebie obchodzi? odwarknęłam. Zostaw mnie. To może być trudne.Nie wyjdę, dopóki nie upewnię się, że wszystko z tobą w porządku. W porządku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]