[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To moja matka była nastawiona anty-Harrod'sowo, bo pamiętam jak przez mgłę, że ojciec, na rauszu, zabrał mnie tam kiedyś w sezonie przedgwiazdkowych 153zakupów poprzedzającym jego wczesny zgon.Pamiętam też obłok alkoholu spowijający jego, a więc i mnie, ostrożnie dyskretne, a jednak zdumione spojrzenia młodych sprzedawczyń, i fantastyczną kolejkę elektryczną, na którą, kiedy wróciliśmy do domu, wyrzekała moja matka, choć konduktor wyglądał jak Will Szekspir.Kiedy odgwizdywał odjazd, rozlegała się melodia przyśpiewki Błazna z „Króla Leara".Jeśli chodzi o moją matkę, mówiła o Harrod'sie: „Gdybym potrzebowała domu towarowego, w którym mogłabym kupić srebrny atłasowy parasol z lamówką wyszywaną cekinami za dwieście funtów, poszłabym tam, ale skoro nie potrzebuję."Oczywiście miała swoją rację.Ale, jak nauczyłam się od Dodo pierwszego dnia mojej pracy w wydawnictwie Churchill & Stewart, kiedy zabrała mnie w porze lunchu do Harrod'sa, nikt nie musi kupować za dwieście funtów srebrnego atłasowego parasola z cekinami, żeby mieć przyjemność cieszenia nim oka.Od tamtej pory byłam zagorzałą Harrod's-fanką, ale zawsze przestrzegałam czegoś, co odbierałam jako niepisaną zasadę dotyczącą stroju, w którym można się tam pokazać.Sprowadza się ona do niezaprzeczalnego faktu, że: Istnieją dwa odmienne typy bywalczyń Harrod'sa, rozpoznawalne po tym, w co ubierają się na zakupy.Typ numer jeden to nowoczesna zamożna kobieta, która nie musi przywiązywać wagi do tego, jak wygląda, kiedy wychodzi po to, żeby wydać fortunę na drobiazgi, ponieważ litery wytłoczone na jej platynowej karcie kredytowej robią podobne wrażenie jak „Jej Królewska Wysokość Księżna Walii", albo coś w tym rodzaju.Jeśli zamierza nabyć suknię balową, spokojnie może mieć na sobie dżinsy, sportowe buty i granatową bluzę, pod warunkiem, że będą to odpowiednie dżinsy, buty i bluza.Typ numer jeden to również etykieta zbiorcza tych wszystkich, które myślą, że Harrod's jest Disneylandem z ubraniami, niekoniecznie noszących nieodpowiednie 154dżinsy, buty i bluzy, lecz raczej cokolwiek, co ich powalane McDonald'sem ręce złapią na chybił trafił za progiem hotelu.Typ numer dwa obejmował właściwie wszystkie inne klientki.Typy numer dwa stroją się na zakupy, często mając w szafach całe kreacje, których nie używają na żadne inne okazje.Typy te są błękitnowłosymi damami, dla których Harrod's zawsze będzie Anglią ich ojców; są młodymi dziewczynami, które życzyłyby sobie mieć karty kredytowe z „JKW Księżna Walii".Są cudzoziemkami, które mają dość wyczucia, żeby wiedzieć, że wchodzą do najbardziej ekskluzywnego domu towarowego na świecie; są damami, które dobierają do kostiumu odpowiednie torebki i pantofle, nierzadko różowe, pantofle zawsze na obcasach.Znane są z noszenia kapeluszy, gdy w Royal Ascot odbywa się mityng jeździecki z udziałem rodziny królewskiej.W skrócie, typy numer dwa wyglądają jak armia kobiet ubranych jak nieboszczka JKW Księżna Walii, pomijając fakt, że nikt im nie powiedział, że jeśli jest się prawdziwą księżną, na zakupach nosi się dżinsy.Mimo że znałam oba te typy - można by powiedzieć, że odegrałam rolę antropologa, który jako pierwszy wyodrębnił je w środowisku naturalnym - wciąż byłam zdeklarowanym typem numer dwa, choć miałam pełną świadomość ryzyka związanego z zaklasyfikowaniem się na własne życzenie do tej grupy.Tak więc w dniu, o którym mowa, miałam na sobie różowy kostiumik składający się ze spódnicy mini, ale nie nazbyt mini, i krótkiego żakietu z trzema obciągniętymi materiałem guzikami.Do tego potwornie wysokie i niewygodne szpilki i choć już dawno było po Royal Ascot, głowę ozdobiłam toczkiem w stylu retro z dopiętą pół-woalką, choćby tylko po to, żeby zakryć swoje kompromitujące odrosły.Pasująca do całości wdzięczna torebeczka w kształcie pudełka miała budzić skojarzenie z Paryżem.155Jako kobieta z misją powstrzymałam się od przymierzenia kilku par kolorowych rzemiennych sandałów, które wypatrzyłam po drodze, kierując się prosto do działu dla przyszłych matek.Amerykanka pochodzenia azjatyckiego, która próbowała mnie obsłużyć, była tak piękna, że nawet się cieszyłam, że przyszłam tylko pooglądać i że nie dam jej szansy na sprzedanie czegokolwiek.- Mogę pani w czymś pomóc? - spytała chłodno.- Dzisiaj tylko oglądam.- Ominęłam ją łukiem, mając na końcu języka, żeby zawiązała ładniej swój krawacik w paski.Wygładziła klapy granatowego żakietu i wróciła do układania na ladzie apaszek, podczas gdy ja zaczęłam krążyć między wieszakami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]