[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogło mu wylecieć ze łba.?Majkę pytanie prawie rozśmieszyło.Energicznie kiwnęła głową.- Mam wrażenie, że mówiłam ci to już ze dwadzieścia razy, ale chyba nie możeszuwierzyć.Powtórzę porządnie i spróbuj sobie przyswoić.Dominik ma to do siebie, że nie lubiswoich błędów i wypaczeń.Jeśli dochodzi do wniosku, że coś mu zle wyszło, zapomina otym czym prędzej, gruntownie i radykalnie.Wyrzuca z pamięci.W ogóle z organizmu.Niemoże wyrzucić Anusi, bo zna ją służbowo, trudno żeby jej się przedstawiał za każdym razem,jak ona tam z czymś przychodzi.No więc wyrzucił wydarzenie.- %7łartujesz.!- Nie, wcale.Jak ci się zdaje, dlaczego ja się go tak trzymam i nie chcę przestać kochać?Chociaż powinnam.Bo taki dziwoląg istnieje jeden na świecie, drugiego podobnego napewno nie znajdę.A ja akurat lubię dziwolągi.Bożenka z pewnym trudem przyjmowała informację do wiadomości.Pokręciła głową,upiła nieco z kieliszka i zakąsiła serkiem.- A ty wiesz, że ona mówi to samo? Anusia.Tę pierwszą część mam na myśli, że onnaprawdę zapomniał i gdyby mu przypomniała, mógłby nie uwierzyć.Byłam przekonana, żeona tak w nerwach, ale teraz widzę, że nie, całkiem dobrze jej się wydaje.Ale wiesz co?Przyznam się, że ci rzeczywiście nie wierzyłam jak mówiłaś, że to nie miało znaczenia, idziwiłam ci się trochę, ale okazuje się, że jednak naprawdę miałaś rację!W obliczu świeżo uzyskanej wiedzy Majce zaczęły się znienacka lęgnąć różne osobliwepomysły.Przyświadczała Bożence z lekkim roztargnieniem.Bożenka ciągnęła swoje.- I rozumiesz, Anusia mogłaby z Dominikiem parę słów zamienić, jak to Kręcidupciapodstępnie zawładnęła mieszkaniem tego palanta z portfelem.A propos, jak on się nazywa,wiesz może przypadkiem?- Nie mam pojęcia.Nie zapamiętałam.- No to trudno.Dominik chyba wie.I jak go ogłupiła swoją zadnią usługą.O ilewiem, Dominik krętactwa, zdaje się, nie lubi?- Nie toleruje.- Toteż właśnie.A skoro nie pamięta, że się z Anusią skrzyżował, może ją uznać zaobiektywnego i bezstronnego świadka.Co ty na to?Majka milczała, popijając wódkę z kieliszka i zakąszając wodą mineralną.Nie byłapewna, czy jest sens zdejmować Dominikowi bielmo z oczu akurat w tej chwili, ponadtomocno wątpiła, czy komukolwiek, choćby miał białe skrzydła i zstąpił prosto z niebios, tasztuka mogłaby się udać.W zamykaniu oczu na rzeczywistość ten jej ukochany bałwan byłwyjątkowo utalentowany.Przejęta Bożenka, wpatrzona w nią z niedopitym kieliszkiem w dłoni, oczekiwałaodpowiedzi.- Zaraz.Nie poganiaj mnie tak.- Bo nad czym myślisz?!- Dopiero teraz dotarło do mnie dokładnie, że gdyby nie to uparte ścierwo owcze,Dominik w życiu by się tak nie wygłupił.Bo widzisz.Jak by ci tu elegancko i subtelnie.- Możesz ordynarnie i w prostych żołnierskich słowach.- Takich słów żadne przyzwoite wojsko nie używa i nawet nie zna.Otóż.Dominiknigdy się nie rwał do jakichś wynaturzonych wygibasów erotycznych, różnych zboczeń,zwyrodnień i tak dalej.Nawet jako gówniarz, o wiedzę się postarał, bo dlaczego nie, i wcalemu się nie spodobała.I jakimś cudem spadło na niego znienacka coś, co go zaskoczyło.- Zwracam ci uwagę, że Kręcidupcia istnieje w jednym egzemplarzu - przerwała suchoBożenka.- Od nikogo nie słyszałam, żeby podobne wynaturzenie kiedykolwiek spotkał,niektórzy bąkali o fachowym tańcu brzucha, ale od razu przyznawali, że to nie to samo.- Toteż właśnie, trafiło go.Wyjątkowo.I trzyma.- Trzyma, trzyma, bo wrażenia pamięta i chce powtórki!- Otóż to, mówię przecież.Jak już zyskał lokal, wredna pluskwa łaskawość okaże.- A jak nie okaże?Majka w zadumie pokręciła głową.- Dominik ma zalety, nie przeczę, ale do świętego Franciszka mu daleko.Do SzymonaSłupnika też.Słyszałaś kiedy o cierpliwym ogierze albo buhaju wśród rozparzonych dam ichwłasnego gatunku? Grzejących się klaczy i gżących się krów?Bożenka pokręciła głową energiczniej i dłużej niż Majka.- Przeciwnie, słyszałam o buhaju, który rozwalił sąsiek w stodole.Z ogierem też cośbyło, mam wrażenie, że się urwał i wszyscy uciekli.- Nie wymagajmy za wiele.Liczę na zwyczajne kontrowersje i niesnaski, Kręcidupciagłupia i może przesadzić z grymasami.- A jak nie?- A jak nieeee.- Majce słowo trochę się przeciągnęło.- Właśnie myślę.A jak nie.To są dwie możliwości.Albo mu się znudzi, bo dla Dominika nawet kobieta to też człowiek,a człowiek powinien składać się z kompletnej anatomii, a nie tylko z jednego kawałka.Ale.! A propos, jakim cudem Anusia odbyła z Kręcidupcią te wszystkie rozmowy?Kręcidupcia jej się zwierzała, używając normalnego ludzkiego języka?Bożenka żachnęła się tak, że resztę zawartości kieliszka wylała sobie za gors.- O, cholera! No coś ty.! Szczęście, że to nie słodkie, samo wyschnie, tylko szkoda,dolej mi może, Kręcidupcia by orędzie wygłaszała, kota masz.Ale Anusia ją zna i umie z niąrozmawiać, Kręcidupcia mówi tak albo nie, czasem coś tam w środku dodaje, a Anusia potrafiwynajdywać pytania.Inwektywy w rodzaju głupia czy niedojda, Kręcidupcia stosujesamodzielnie.Anusia w ogóle mówi, że po tych pogawędkach z Kręcidupcią żadnainkwizycja jej do pięt nie sięgnie, zatwardziałych przestępców może przesłuchiwać,wyszkolonych szpiegów i kogo tam jeszcze chcesz.W końcu ma już wprawę, zna ją oddzieciństwa.- Dominik lubi relacje szczegółowe - mruknęła Majka i pogoda wokół niej jakbyzaczęła się zmieniać.Chmury zjaśniały, rozrzedziły się, z niechęcią przyznały, że gdzieś tamza nimi jest słońce.Nawet powietrze stało się przyjemniejsze do oddychania.Bożenka przez chwilę przyglądała się zjawisku z wielkim zainteresowaniem, nierozumiejąc go wprawdzie, ale odbierając jako pozytywne.Przypomniała sobie, że nieusłyszała od Majki dalszego ciągu.- No dobrze, albo co?- Co albo co?- Powiedziałaś, że albo mu się znudzi, albo.? AlboMajka milczała jakoś dziwnie tajemniczo.- Albo.- rzekła wreszcie.- No właśnie.Albo.Więcej Bożence nie udało się dowiedzieć.I znów tę finlandię ledwie napoczęły i gdzie im było do prawdziwego, rzetelnegonadużycia!Majka podjęła decyzję.Kręcidupcia rozpoczęła wojnę o Dominika bez jego wiedzy, a tym bardziej zgody.Umęczyła się jak trzy woły robocze, wpędziła tego beztroskiego debila w jakieś maniactwoparanoiczne, ale osiągnęła swoje.No, prawie.Jeszcze nie do końca.I bez względu na to, jak ten koniec miałby wyglądać, zemścić się na niej trzeba.Koniecznie.Po prostu dla osiągnięcia zwykłej, elementarnej sprawiedliwości.Podjąwszy niewzruszoną decyzję, Majka oddała się rozmyślaniom.Kręcidupcia operowała tylko jednym rodzajem broni.I tę broń należało jej z rękiwytrącić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]