[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego powaga oraz zdolność imponowania były nieco nadwerężone.Pan Kuhlmannuśmiechał się krzywo.Oto podwładny był świadkiem żenującego incydentu.W obecnym stuleciu panKuhlmann nie miał takich możliwości jak niegdyś Gessler *, przynajmniej nie w tym kraju.Nie pozostało munic innego, jak  mówiąc językiem psychoanalizy  wyprzeć całą tę sprawę ze świadomości.Dobre półgodziny przełykał upokorzenie.Potem jego powaga wróciła do pełnej formy.Przestał się krzywo uśmiechać.Od tej chwili Anton L.żywił podejrzenie, iż pan Kuhlmann nie tylko był zbyt skąpy, aby wypełnić takwidoczne w krzywym uśmiechu luki w uzębieniu, ale również zbyt na to tchórzliwy.Mandatu, bardzo łagodnego zresztą, ledwie parę marek, pan Kuhlmann nie zapłacił.Wniósł niezliczonąilość obszernych zażaleń, wskazał na wszelkie możliwe przyczyny usprawiedliwiające jego wykroczenie, nakoniec powołał się na swój zły stan zdrowia (przy czym zdrów był jak rzadko, brakowało mu tylko tych paruzębów) oraz opłakaną sytuację finansową.Anton L.nie dowiedział się już, czy pan Kuhlmann postawił w końcuna swoim, ponieważ złożył wymówienie i przeniósł się do biura podróży SANTIHANSER.Pózniej Anton L.spotkał kiedyś pana Kiihlmanna w mieście.W pracy pan Kuhlmann nosił zawsze bardzopoważne i imponujące garnitury.Było jednak ogólnie wiadomo, że pan Kiihlmann nie potrafi się zdobyć na to,żeby cokolwiek, nawet najbardziej zużytego, wyrzucić.Kiedy Anton L.spotkał pana Kiihlmanna,ten wyszedł widocznie w sprawach niezawodowych, ponieważ miał na sobie całkowicie wytarty płaszcznieprzemakalny oraz kapelusz, który mógłby być symbolem skąpstwa w dowolnej komedii.Anton L.pozdrowiłpana Kiihlmanna.Ten nie odwzajemnił powitania.Całe biuro, było zdumione, kiedy pan Kuhlmann wydał przyjęcie z okazji jubileuszu firmy.Przez wiele dnizajmował się tropieniem tanich gatunków szampana, ponieważ otwarte, by tak rzec, skąpstwo i wydzielanietrunków byłoby zaprzeczeniem poważnej i imponującej wspaniałomyślności, której dowody zamierzał tego dniazłożyć pan Kuhlmann.Szampan miał się lać strumieniami, ale musiał to być ten najtańszy.Z kolei jednak niemógł to być któryś z powszechnie znanych tanich gatunków szampana  pan Kuhlmann miał twardy orzech dozgryzienia, ponieważ w swoim skąpstwie nie był tak poniekąd odświeżająco szczery jak stary bankier vonSpeckh (pózniejszy szef Antona L.), który potrafił jechać czterdzieści kilometrów do fryzjera tylko dlatego, żetam było o dziesięć fenigów taniej.W przyjęciu uczestniczyła także pani Kuhlmann.Biedna ta kobieta rzadko kiedy się gdzieś pojawiała.Widać było po niej, że kiedyś była żywa i zadbana, ale jest całkiem stłamszona przez męża, który wszystko wielepiej.Ona nigdy nie przestała uważać pana Kiihlmanna za postać imponującą.Obecnie była już prawie ślepa ina wpół głucha, a to prawdopodobnie od ciągłego wpatrywania się w promieniejącego małżonka oraz odnieustających potoków jego wymowy.Po niedługim czasie panią Kuhlmann odstawiono do domu.Wówczasnajstarszy z pracowników biura podróży, prokurent Klipp, który wstawił się już nieco wskutek czerpania zestrumieni szampana, zaproponował, żeby może tak naprawdę raz a dobrze poszaleć, i poinformował obecnych,że całkiem niedaleko znajduje się grzeszny lokal o nazwie  Monte Christo".Panu Kuhlmannowi niezręcznie było się wyłamać, ale od tej chwili toczyła się w nim ciężka walka.DlaAntona L., który wówczas prawie wcale nie pił, było jasne, że jeśli przyjdzie co do czego, to hamowaneskąpstwo pana Kiihlmanna z pewnością wezmie górę.Nikt jednak nie przypuszczał, że stary kutwa sięgnie ażdo takich środków. Nie był to koniec tygodnia i  Monte Christo" świecił pustkami.Kelner wskazał nowo przybyłym (sześciupanów, dwie panie) stolik we wnęce.Prokurent Klipp z miejsca zamówił trzy butelki szampana  panuKiihlmannowi zrobiło się od razu nieswojo  a kiedy je podano, natychmiast wzniósł toast na cześć  hojnegofundatora".Pan Kiihlmann ostatnim wysiłkiem zmusił się do kwaśnego uśmiechu.Występy pań artystek były raczej średnie.Widząc niewielu gości jedna po drugiej beznamiętniezdejmowały stroje, zdobywając się co najwyżej na smętne wywijanie biustonoszem.Najwidoczniej była toobsada rezerwowa.Prokurent Klipp twierdził nawet, że w jednej z rozebranych pań poznaje szatniarkę. W każdym razie widać, że mają kilkunastoletnie doświadczenie w striptizie  powiedział.Kiedy prokurent Klipp zamówił dla wszystkich whisky z wodą sodową, nie pozostawiając przy tymnajmniejszych wątpliwości, że i to idzie na rachunek  hojnego fundatora", panu Kiihlmannowi o mały włos niewypadł jeden z nielicznych zębów trzonowych.Powiało od niego lodowatym chłodem, czego jednak nikt wtowarzystwie oprócz Antona L.nie zauważył, ponieważ wszyscy byli już pijani.Klipp opowiadał dowcipy.Wszyscy się śmiali, tylko pan Kiihlmann milczał jak zaklęty.To, że odmomentu, kiedy tu weszli, nie odezwał się prawie słowem, powinno być dla nich ostrzeżeniem.Następnie Klippoświadczył, że musi dołączyć do roznegliżowanych pań.(Właśnie prezentowały numer zatytułowany  Kulig wPetersburgu").Ogólny wybuch wesołości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire