[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale w kościele było pusto, bo w karczmie grali, a przed kruchtą cały jarmark i pijaństwo, i rozpusta, i obraza boska, jako i w te czasy bywa.Wychodzi Pan Jezus po sumie i patrzy, aż tu naród kiej to zboże pod wiatrem, to w tę, to w oną stronę się kolebie i ucieka, a niektóry z biczem bieży, kto żerdkę z płotu wyciąga, kto znów po kłonice sięga, a inszy zasię i kamienia szuka, a baby w krzyk i na płoty się drą, to na wozy, a dzieci w bek, a wszyscy krzyczą:— Wściekły pies, wściekły pies!A pies środkiem ludzi, kieby z nagła rozstąpioną ulicą, gna z wywieszonym ozorem i wprost na Pana Jezusa.Nie uląkł ci się Pan nasz, nie.poznał, że to ten sam piesek z boru, to ino rozpostarł tę swoją świętą kapotę i powieda do zwierza, któren z nagła przystanął:— Pójdź tu, Burek, przespieczniejszyś ty przy mnie niźli w borze.Okrył go kapotą, ospostarł nad nim ręce i powiada:— Nie zabijajcie go, ludzie, bo to też stworzenie boskie, a biedne jest, głodne, zgonione i bezpańskie.Ale chłopi jęli krzyczeć, jęli wydziwiać a mamrotać i trzaskać kłonicami o ziemię: że to zwierz dziki i wściekły, że im już tyla gąsków i owieczek porwał, że cięgiem szkody czyni, a i człowieka uszanować nie uszanuje, ino zaraz kłami.że nikt bez kija na pole nie wyjdzie, bo bez tego piekielnika przespieczności nijakiej nie ma.że zabić go trza koniecznie.I chcieli przez moc psa spod Panajezusowej kapoty wziąć a zakatować.Aż się Pan Jezus ozgniewał i krzyknął:— Nie ruchaj, jeden drugi! To się, łajdusy i pijanice, psa boita, a Pana Boga to się nie boita, co?.Odstąpili, bo mocno rzekł, a Pan Jezus im dalej powieda — że są łajdusy.że przyszli na odpust, a piją ino po karczmach, a Boga obrażają, a pokuty nie czynią i przeklętniki są, a kąty jedne la drugich, złodzieje, bezbożniki i kara boska ich nie minie.Skończył Pan Jezus, podniósł kijaszek i chciał odejść.Ale już Go naród poznał i kiej nie rymnie przed Nim na kolana, kiej nie rykną płaczem i kiej nie zaczną skomleć.— Ostań z nami, Panie! Ostań, Panie Jezu Chryste! Ostań! A to Ci wierne będziemy, kiej ten pies.pijanice my, bezbożniki my, złe my ludzie, ale ostań!.Ukarz, bij, ale ostań!.Sieroty my opuszczone, ludzie bezpańskie.— i tak płakali, tak żebrali, tak całowali Go po rękach i po tych nogach świętych, że zmiękło serce Pańskie, ostał z nimi przez parę pacierzów, nauczał, rozgrzeszał i błogosławił wszystkiemu.A potem, kiedy już odchodził, to powiada:— Krzywdę wam czynił pies? Odtąd wam odsługiwać będzie.I gąsków popilnuje, i owieczki oganiał będzie, i jak się jeden albo drugi schlasz — chudoby i dobra stróżem będzie a przyjacielem.Ino go szanujta i krzywdy mu nie czyńcie.I odszedł Pan Jezus we świat tyli.A obejrzy się — Burek siedzi tam, gdzie go obronił.— Burek, a pódzi ze mną, cóż to, sam, głupi, ostaniesz?.I pies poszedł, i już szedł wszędy za Panem i taki cichy, taki czujny, taki wierny, kiej parobek najlepszy.I poszli już wszędzie razem.I bez bory szli, i bez wody — całym światem.A że nieraz i głód był, to piesek ptaszka jakiego wytropił, to gąskę abo baranka przyniósł i tak se społecznie żyli.A często gęsto, kiedy Jezusiczek strudzony spoczywał, to Burek odganiał złych ludzi abo i zwierza dzikiego i nie dał Pana naszego, nie.Kiej przyszedł czas, że Żydy paskudne i one faryzeje srogie więdły Pana na umęczenie — to Burek rzucił się na wszystkich i jął gryźć, i bronić, jak tylko umiała biedota kochana.A Jezus mu rzekł spod drzewa, które dźwigał na mękę swoją świętą:— Sumienie barzej ich gryźć będzie.a ty nie uredzisz.I kiej umęczonego powiesili na krzyzie, to Burek siadł i wył.drugiego dnia, kiej wszystkie ludzie poodchodzili, że już ani Panienki Najświętszej, ni apostołów świętych nie było.to ostał ino Burek.lizał raz wraz te święte, przebite goździami, konające nóżki Panajezusowe i wył.wył.wył.a kiej już trzeci dzień nadszedł.przecknął Pan Jezus i patrzy, a tu nikogo w podle krzyża.ino jeden_Burek skamli żałośliwie i tuli się do jego nogów.to Pan nasz Jezus Chrystus Przenajświętszy pojrzał miłościwie na niego w tej godzinie i rzekł ostatnim tchem:— Pójdź, Burek, ze mną!* * *I piesek w to oczymgnienie puścił ostatnią parę i poszedł za Panem.Amen
[ Pobierz całość w formacie PDF ]