[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widziałam go zaledwie parę razy,a i to kilka tysięcy lat temu.Zrozumiałam też ten bezmyślny wzrok Uriela.Tomusiał być dla niego szok. Więc odpowiesz mi wreszcie, co tutaj robisz? wycedził archanioł, mrożącstarca swoimi ciemnymi oczami.Miały dokładnie tę samą barwę, co oczy Raphaela. Właśnie miałem spytać o to samo ciebie odparł Sarfael, unosząc dumniepodbródek. Jak śmiesz przychodzić tu po tym wszystkim& Ja? A ty? Co robi tu Upadły? warknął zdenerwowany Uriel, naprężającwszystkie mięśnie. W przeciwieństwie do ciebie, próbuję im pomóc& To ja przyprowadziłem Amitiel! przypomniał gniewnie. Nie musiałbyś tego robić, gdybyś nie wydał jej na pewną śmierć! Zdradziłeśich!Przerażona przetoczyłam wzrokiem po pokoju.Wszyscy obserwowali corazbardziej zażartą kłótnię.Obydwoje wyglądali na coraz bardziej rozwścieczonych,gotowych rzucić się na siebie w każdej chwili.A czas uciekał&Przeszywający krzyk przerywał ten koszmar.Sarfael z Urielem umilklizdezorientowani, zaprowadzając upragnioną ciszę.Oczy aniołów zwróciły się wmoim kierunku.Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że to ja krzyczałam.Z moichust wydobywało się coś pomiędzy zduszonym szlochem, a jękiem rozpaczy. Nate wydusiłam z siebie, nie zdolna powiedzieć nic więcej. Właśnie. Iciriel przemierzyła pokój, przystając przy mnie. Nie mamyczasu.Mówiłeś, że pojechał nad morze.A dokładniej? Nad zatokę Puget, do Everett.Był tam kiedyś, właśnie stąd jego nazwisko.Sarfael zmarszczył brwi, nadal nie spuszczając z oczu Uriela. PowiedziałSamaelowi, że spotkają się na klifie.Nie czekając na ciąg dalszy, zerwałam się na równe nogi.Musiałam gopowstrzymać, zanim będzie za pózno.340Zatrzymał mnie mocny uścisk na ramieniu.Obejrzałam się zdenerwowana.Uniesione brwi Michaela nie wróżyły niczego dobrego. Puść mnie, muszę tam lecieć wymamrotałam, wbijając wzrok w jego dłoń. Nie mogę.Już raz cię straciłem.Nie pozwolę ci znowu odejść.Przecież itak wiesz, że to nie ma sensu.Spojrzałam na niego z wyrzutem.Smutek w jego błękitnych oczach po razpierwszy nie wzbudził moich wyrzutów sumienia. A gdybym to była ja? wysyczałam, zaciskając zęby. Też byś takpowiedział? %7łe to nie ma sensu?Zmieszał się, ale nadal mnie nie puścił. Ty, to co innego& oświadczył oschle. Nie, Michael przerwałam mu ostro. On jest dla mnie wszystkim.I tydobrze o tym wiesz, choć nie chcesz tego przyjąć do świadomości.Michael sprawiał wrażenie, jakby otrzymał potężny cios w brzuch.Wyczuwając swoją szansę, wyswobodziłam się z uścisku.Nie chciałam tegopowiedzieć, nie chciałam go ranić.On na to nie zasługiwał.Ale czy miałam innewyjście? Nie uznawał Nate a za kogoś wartego mojego poświęcenia.Dopóki mnienie zrozumie, nie będę mogła na niego liczyć.Zdesperowana otworzyłam drzwi. Naprawdę myślisz, że puścimy cię tam samą? Zanim się zorientowałam,Raphael zastąpił mi drogę. Nawet mowy nie ma.Idziemy z tobą.Zciągnęłam brwi, lustrując spojrzeniem aniołów wychodzących za mną.Onichyba żartują& Nie możecie pokręciłam głową, robiąc kilka kroków do tyłu. A jak cośwam się stanie?Iciriel parsknęła śmiechem, wyraznie mnie lekceważąc.W jej oczach tańczyływesołe ogniki.Uriel stanął koło Sarfaela, przypatrując mi się z politowaniem. Nie masz wyboru.Nie po to cię ratowałem, żebyś zaraz się zabiła.341Sfrustrowana przystanęłam, obserwując ich z zaciętym wyrazem twarzy.Michael też wyszedł na zewnątrz.Przybrana przez niego maska obojętności zmusiłamnie do spuszczenia wzroku. Nie chcę, żebyście ze mną lecieli.Tu mogę coś zdziałać tylko ja& zaczęłam twardo, mając nadzieję, że coś wskóram. Tyle że my nie pytamy się, co ty chcesz, tylko bierzemy pod uwagę, co jestdla ciebie dobre.Skoro nie zmuszę cię, żebyś została w bezpiecznym miejscu,polecę zapewnić ci bezpieczeństwo tam, gdzie będzie to konieczne przerwał micierpko Michael.Przyjrzałam się twarzom przyjaciół.Wszyscy wyglądali na zdecydowanych.Nie cofną się.Tak w końcu zostali wychowani&Westchnęłam pokonana. Nie ma na co czekać.On wziął samochód, więc jeśli chcemy go dogonić,jak nic musimy polecieć zignorował mnie Raphael, spoglądając ze zmartwieniemw szare niebo.Wyraznie zapowiadało się na deszcz.Chłodny wiatr nie pozostawiałżadnych złudzeń. Mamy szczęście, że większość miasta jeszcze śpi mruknęła Icirielściągając bluzę, krępującą jej śnieżnobiałe skrzydła.Niewiele myśląc, poszłam w jej ślady, rozglądając się nerwowo na boki.Wolałam nawet nie wiedzieć, co by się stało, gdyby ktokolwiek nas zauważył.Naszczęście wszystkie światła w oknach były pogaszone. Everett jest na zachód stąd.Jeśli nie macie nic przeciwko, to ja poprowadzę poinformował nas Sarfael.Jego postawa przypominała żołnierza idącego nawojnę, gotowego zginąć za ojczyznę. Lepiej, żeby wiatr nam sprzyjał.Machnął parę razy czarnymi skrzydłami, wzniecając tumany kurzu, po czympłynnie wzbił się w powietrze.Z tęsknotą wpatrywałam się w jego pełne gracjiruchy.Choćbym ćwiczyła kolejne tysiąclecia, nigdy nie osiągnę takiego efektu, coon.Odetchnęłam głęboko, przymykając powieki.Od tego, czy się uda, zależałowszystko.Zadrżałam.Czy byłam wystarczająco silna? Co, jeśli okaże się, że342zwyczajnie nie podołam? Wsłuchałam się w swoje przyspieszone tętno.Musiałamdać radę.Dla niego.Zdeterminowana otworzyłam oczy i uderzyłam mocno skrzydłami, by jużchwilę pózniej obserwować uciekające pode mną pasma strzelistych gór, świadoma,że każde kolejne uderzenie przybliżało mnie do Nate a.W miarę upływu czasu mogłam zauważyć, jak lasy pełne klonów i brzózprzechodziły w dominujące liczbą świerków i sosen lasy iglaste
[ Pobierz całość w formacie PDF ]