[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy naprawdę chce się w to bawić? Elle nie dość, że jest wspaniała,jest też damą.Owszem, zarozumiałą, ale jednak damą.A takie kobiety oczekująrzeczy, o których on nie ma zielonego pojęcia.Może Paul ma rację i powinien poprostu kupić jej kwiaty.Sięgnął po telefon i zadzwonił do Nathana. Słuchaj, spotkajmy się przed sklepem niedaleko twojego domu. O, cześć. Dobra, dobra, cześć.Za dwadzieścia minut. Rozłączył się, żeby Nathannie zdążył odmówić.Zamknął salon i pojechał na północ.Brat mieszkał w domu na przedmieściuSpokane, na tyle blisko, że szybko mógł bez problemu dotrzeć do miasta, ale też natyle daleko, by korzystać z upragnionej prywatności.Gabe uważał, że jeśli chce sięmieszkać na wsi, trzeba iść na całość i dlatego jego dom stał daleko za miastem.Jedyny problem to długi dojazd.Dlatego dość często zatrzymywał się u brata czego Nathan nie omieszkałmu wypominać.Ba, odgrażał się, że zażąda czynszu za pokój.Gabe odwiedzał brata tak często z jeszcze jednego powodu.Za żadne skarbyświata nie przyznałby się do tego przed Nathanem, choć był przekonany, że ten czujeto samo.Okropnie jest wracać do pustego domu.Nie mógł nawet wziąć sobie psa, boza często wyjeżdżał.Kiedy otwierał drzwi, witała go zimna, nieprzenikniona cisza.Odkręcił głośniej radio i pozwolił, by muzyka wypełniała samochód.Nie masensu się roztkliwiać.Nie chce być sam, co w tym złego? Nic a nic.Ale nie wiadomodlaczego, towarzystwo Elle i wyzwanie, które stanowiła, sprawiały, że samotnośćdokuczała mu jeszcze bardziej.Uważała, że do siebie nie pasują.No cóż, Gabe udowodni jej, że nie ma racji.Mimo ruchu ulicznego zjawił się na miejscu w tym samym czasie co brat.Zaparkował koło jego czarnego forda F-150.Jednocześnie wysiedli z samochodów. Powiesz mi w końcu, o co chodzi? Idziemy po kwiaty. Kiedy to oznajmił, zabrzmiało to bardzo głupio.Starał się nie zwracać uwagi na uśmieszek brata. A po drodze powiesz miwszystko, co wiesz o Elle. Elle? Wydawało mi się, że sobie odpuściłeś.Jemu też. Jeszcze nie. Przez cały tydzień nerwowo kręciła się po galerii, para niemal buchała jej zuszu. Nathan skrzyżował ręce na piersi. A to pewnie tylko pogorszy sytuację. Pewnie tak. No to świetnie.Weszli do supermarketu i od razu skręcili w lewo, do działu z kwiatami.Gabeobszedł wszystkie regały, podziwiając feerię barw. O cholera! I niby jak człowiek ma tu coś wybrać? Mógłbyś po prostu kupić jej róże. Róże są przereklamowane.Nathan dotknął palcem podbródka. Hm.O ile dobrze pamiętam, kilka miesięcy temu Elle powiedziała cośpodobnego. Nie pomagasz. Gabe wziął arkusz celofanu do owinięcia bukietu.Jaki kolor najbardziej lubi? Fiolet.Albo róż.Gabe spojrzał na niego spod oka. Czy mi się zdaje, czy przez niemal rok u ciebie pracowała? No, tak. I nie wiesz nawet, jaki kolor najbardziej lubi? Może jednak towarzystwoNathana to nie był najlepszy pomysł.Na razie, brat równie dobrze mógł go pchnąćwe właściwym, jak i w złym kierunku.Nathan wzruszył ramionami. Nigdy nie było o tym mowy, ale często nosi właśnie te kolory, więc tologiczny wniosek. No dobra, kupuję to. Gabe na chybił trafił brał różowe i fioletowekwiaty, chcąc skomponować jak najbardziej różnorodny bukiet.Kobiety lubiąurozmaicenie, prawda? Co jeszcze mi o niej powiesz? Jest delikatna.Pewnie padłaby trupem na samą myśl o biwakowaniu wlesie.Jej brat był w mojej jednostce.Niewiele mówił o rodzinie, ale młodsza siostrabyła dla niego święta.O ile pamiętam, ich rodzice nadal żyją i nadal są razem.I tyle.No oczywiście.Właśnie na łonie takiej rodziny Gabe ją sobie wyobrażał.Pewnie wszyscy są równie świętoszkowaci i dobrotliwi jak Elle.Z drugiej strony,wyraznie widział napięcie na jej twarzy, gdy rozmawiała z matką przez telefon.Czyżby kłopoty w raju? Musi to przemyśleć. I co jeszcze? Słuchaj, czy ty nie za wiele ode mnie wymagasz? Przecież nie umawiamsię z nią na wspólny manikiur i ploteczki. Nathan dołożył do bukietu wysokiekwiaty. Jest fantastyczną koordynatorką.Ma doskonały gust artystyczny izamiłowanie do sztuki.Nie znam innej osoby, która tak trafnie potrafiłabypowiedzieć, co artysta chciał wyrazić.W głosie brata zabrzmiało coś jakby zdumienie.Gabe zatrzymał się w półkroku. Słuchaj, czy ty na pewno się w niej nie durzysz? Bo coraz bardziej mi na towygląda. To nie tak.Lubię ją, możemy godzinami gadać o sztuce, ale. Nathanna chwilę odwrócił głowę, a gdy ponownie spojrzał na brata, był już sobą, pogodny ibeztroski: No, dosyć o mnie.Zapłaćmy za to i pomóżmy ci poderwać tędziewczynę.Gabe odpuścił, bo domyślał się, skąd ten cień na twarzy Nathana.O pewnychrzeczach nie można rozmawiać, nawet w rodzinie.Zwłaszcza w rodzinie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]